środa, 30 lipca 2025

bracia mniejsi konwentualni

 

Bracia Mniejsi Konwentualni

Pośród licznych relacji o jedności pierwszych braci mniejszych, ich wzajemnej miłości i trosce o wspólne budowanie braterstwa, są też mniej budujące i skłaniające do refleksji: Franciszek ganiący brata gromadzącego liczne księgi (por. CAss 102), w porywie gniewu wchodzący na dach, by z impetem zrzucać dachówki z domu studiów w Bolonii, który bracia wybudowali bez jego zgody (Mem 58), stający w opozycji do braci domagających się przywilejów umożliwiających swobodne głoszenie (CAss20), wylewający przed Bogiem swój żal z powodu niezrozumienia i odrzucenia przez braci (SpecLem 40). Wszystkie te wydarzenia zwiastują konflikty, które rozpoczęły się w zakonie już za życia Franciszka, a intensywnie wzmogły niedługo po jego śmierci. Stosunek braci do testamentu założyciela oraz różna interpretacja ewangelicznego ubóstwa przyczynił się do powstania w zakonie trzech kierunków. Pierwszy: observantia extrema odrzucał możliwość posługiwania się pieniędzmi i podejmowania studiów, preferował natomiast wędrowne kaznodziejstwo i życie pustelnicze. Drugi: observantia laxata optował za dostosowaniem zakonu do intensywnej pracy kaznodziejskiej przez stworzenie odpowiednich warunków dla braci studiujących, budowę obszernych murowanych klasztorów z własnymi kościołami oraz możliwość posługiwania się pieniędzmi. Przedstawiciele tego kierunku uwzględniali gwałtowny rozwój zakonu i zmieniającą się sytuację oraz skłaniali się ku stworzeniu zorganizowanej struktury. Zwolennicy trzeciego kierunku: observantia mitigata, stanowiący zdecydowaną większość opowiadali się natomiast za przygotowaniem do pracy kaznodziejskiej przez studia, stąd akceptowali budynki niezbędne dla uczących się, ale też chorych, choć zastrzegali, że mają być one skromne. Doceniali życie pustelnicze, ale tylko czasowo, dla odnowy ducha i gorliwości. Potrzeby codzienne zaspokajali przez pracę lub kwestę, nie przyjmowali zapłaty pieniężnej, lecz tylko w naturze, wątpliwości co do zachowywania reguły proponowali rozstrzygać w łączności ze Stolicą Apostolską.

 Biorąc pod uwagę powyższą, ogólną charakterystykę, wydaje się, że genezy braci mniejszych konwentualnych należy poszukiwać wśród zwolenników nurtu observantia laxata oraz mitigata. Charakterystyczną cechą braci wspólnoty, później konwentualnych było preferowanie aktywności duszpasterskiej, co pociągało za sobą budowanie dużych klasztorów, odpowiednich dla licznego zespołu kaznodziejów i spowiedników oraz podejmowanie pracy pisarskiej i naukowej. Halowe kościoły były na tyle obszerne, by pomieścić wielu wiernych, a także zakonników gromadzących się na wspólne oficjum. Cechowały się prostym stylem, z charakterystycznymi ławkami chórowymi (stalle) na wzór monastyczny, służącymi uroczystemu odprawianiu liturgii godzin. Popularność, jaką cieszyli się bracia wśród wiernych i potrzeba obsłużenia własnych kościołów duszpasterskich spowodowały, że w XV w. zaniechano kaznodziejstwa wędrownego, które stało się domeną obserwantów. Kościołom przy konwentach, papież Innocenty IV nadał nazwę kościołów klasztornych, udzielając im uprawnień kościołów kolegiackich, np. pogrzebu i przechowywania Najświętszego Sakramentu (1250;1252)[1].

Ekspansja zakonu poza Italię wywołana podziałem na prowincje w 1217 roku zaowocowała szybkim wzrostem liczebnym, przybyciem dużej liczby kapłanów nastawionych na duszpasterstwo, często wychowanych w tradycji monastycznej i domagających się warunków do pracy naukowej oraz uregulowanego prawodawstwa. Niektórzy z nich nie znali Franciszka i jego koncepcji zakonu. Tę trudną sytuację dobrze oddaje zamieszczony w Compilatio Assisiensis opis kapituły generalnej, podczas której bracia uczeni (sapientes) usiłują za pośrednictwem kardynała protektora nakłonić Franciszka do przyjęcia jednej z już istniejących reguł monastycznych, lecz spotykają się ze zdecydowaną opozycją i stanowczą obroną odmienności franciszkańskiego charyzmatu (por.Cass18). Zwolennicy przekształceń znaleźli zrozumienie i poparcie u kardynała protektora zakonu, którym w 1220 roku został kard. Hugolin di Segni, kierujący się tradycyjną koncepcją monastyczną. Chciał, by wykształceni bracia mieli możliwość rozwijania swych talentów, zachęcał tych, którzy tego pragnęli do organizowania domów studiów, próbował bezskutecznie nakłonić Franciszka, by bracia mniejsi przyjmowali stanowiska w hierarchii kościelnej i wypełniali publiczne zadania (por. CAss49). Te nadzieje związane były z tym, że prawie wszystkie ówczesne herezje charakteryzował antyklerykalizm przesiąknięty donatyzmem, więc objęcie przez braci urzędów kościelnych, pozbawiłoby heretyków części argumentów. Także oczekiwania papieża Innocentego III i jego następców (Honoriusz III i Grzegorz IX) roztaczały przed zakonem minorytów nowe perspektywy i wyzwania. Papieże ci widzieli w zakonach żebraczych (franciszkanie, dominikanie) tych, którzy skutecznie przyczynią się do reformy Kościoła, przez swą mobilność wynikającą z braku stałego miejsca zamieszkania i wędrowne przepowiadanie oraz strukturę niezależną od diecezji. Upatrywali w nich także skuteczne narzędzie walki z herezjami, bowiem minoryci praktykujący rzeczywiste ubóstwo oraz ewangeliczny radykalizm byli przekonującymi głosicielami, czego nierzadko nie można było powiedzieć o przedstawicielach kleru diecezjalnego. Poważne oczekiwania hierarchów postawiły braci mniejszych w sytuacji wymagającej przeorganizowania dotychczasowego stylu życia, ponownego skonfrontowania ewangelicznej koncepcji i podjęcia wiążących decyzji, co do nowego kształtu zakonu. Początkowe niewielkie różnice w postrzeganiu przez braci misji zakonu oraz wyboru środków, co do jej realizacji, szybko ewaluowały, tak, że już w XIV w zakonie wyraźnie rysowały się dwa odmienne ugrupowania: obrońcy pierwotnej prostoty i ubóstwa we wszystkich wymiarach życia, oddani kontemplacji i wędrownemu kaznodziejstwu oraz zwolennicy postępu, dużych i licznych konwentów przystosowanych dla braci studiujących i pragnących podjąć zorganizowane duszpasterstwo. O ile pierwsza grupa prowadząca życie pustelnicze dała początek obserwantom, którzy rozwinęli się w wieku XIV/XV, o tyle druga, przeciwna jej, znana początkowo pod nazwą wspólnota, w pierwszej poł XV w. stopniowo zaczęła przekształcać się w gałąź konwentualną. Za wzorem dominikanów, oddających się zorganizowanemu kaznodziejstwu i walce z herezją, bracia wprowadzili do klasztorów tzw. studium, czyli praktykę trzyletniej nauki przygotowującej do podjęcia regularnych studiów z zakresu teologii. Wspólnoty liczące przynajmniej 12 braci (tzw. domus conventuales) oraz liczniejsze, zaczęły przyjmować monastyczny styl życia, akcentując studium i liturgię godzin. Życie w tych wspólnotach stawało się coraz bardziej podobne do życia mnichów w opactwach i kolegiatach. Franciszkańskie konwenty sytuowane w dużych miastach, pełniły rolę domów formacyjnych, przygotowujących do duszpasterstwa, co w krótkim czasie doprowadziło do zatargów z klerem diecezjalnym. Jednocześnie Stolica Apostolska oczekiwała od braci mniejszych pełnego zaangażowania w głoszenie Ewangelii, uważając ich kaznodziejstwo wędrowne za doskonałe uzupełnienie braków regularnego duszpasterstwa. Wymownym świadectwem tego, jak wielkie nadzieje pokładano we franciszkanach jest dokument kanonizacyjny św. Franciszka Mira circa nos papieża Grzegorza IX z 1228 roku. Bazując na biblijnych obrazach ukazuje ogromną rolę zakonów mendykanckich w procesie odnowy średniowiecznego Kościoła.

Na kapitule generalnej w 1239 roku po raz pierwszy ministrem generalnym zakonu został wybrany kapłan - Albert z Pizy. Można przyjąć, że odtąd zakon otrzymał strukturę monastyczno-klerykalną. Decyzją kapituły w 1240 roku urzędy zakonne, z wyjątkiem gwardiana i kustosza, zostały zastrzeżone dla braci mających święcenia kapłańskie, gdyż zarządzanie wspólnotą składającą się z coraz większej liczby braci kapłanów, wymagało wiedzy i znajomości zasad apostolatu. Powoli, lecz systematycznie następowała klerykalizacja zakonu. Kolejny generał Hajmon z Faversham (1240-1243) uzyskał od Stolicy Apostolskiej szereg przywilejów papieskich oraz uporządkował liturgię w zakonie (msza święta, brewiarz). Organizując w Porcjunuli skryptorium wykonujące mszały, brewiarze i antyfonarze, przyczynił się do zaprowadzenia w zakonie jednolitego obrządku rzymskiego, zaleconego już w regule z 1223 roku, a dotąd nie zrealizowanego z powodu braku niezbędnych ksiąg.

Ważnym dokumentem w procesie kształtowania się tożsamości braci mniejszych były Konstytucje Narbońskie (1260), opracowane przez ówczesnego generała zakonu św. Bonawenturę. Uwzględniały one obecność w zakonie braci posiadających święcenia i zapewniały im odpowiednie przygotowanie teologiczne (studia, wykładowcy, biblioteki, przygotowane klasztory), co więcej, dawały prawo uczęszczania na uniwersytety, a także wykładania na nich. Konstytucje sankcjonowały istniejący w praktyce podział klasztorów na dwie grupy: domy konwentualne z kościołami o uprawnieniach duszpasterskich (głoszenie kazań, sprawowanie sakramentów) oraz pustelnie (bez tych uprawnień), gdzie bracia oddawali się głównie modlitwie. Konstytucje Narbońskie regulowały też zasady architektoniczno-budowlane. Nowe klasztory budowano głownie na przedmieściach miast, w miejscach możliwie najbardziej ruchliwych (plac targowy), gdzie bracia mieli stały kontakt z ludźmi. Bracia konwentualni działali głównie wśród społeczności miejskiej. Ważnym ośrodkiem ich duszpasterstwa było kierownictwo sumień. Konstytucje św. Bonawentury stały się płaszczyzną porozumienia dla większości skonfliktowanych braci, dzięki nim kierunek observantia mitigata stał się dominującym w zakonie. Przyczyniły się także do umocnienia zakonu w całej Europie, a wykształconym braciom pozwoliły na osiągnięcie ważnego miejsca w kaznodziejstwie oraz naukach teologii i filozofii. Zdolni, wykształceni bracia szybko, bo już około 1224 roku, zaistnieli jako wykładowcy na uniwersytetach. Pierwszym teologiem w zakonie był św. Antoni z Padwy (około 1195-1231), zaś pierwszym filozofem Aleksander z Hales (1185/6-1245). Obecność braci mniejszych na katedrach uniwersyteckich doprowadziła do ukształtowania się dwóch głównych ośrodków myśli filozoficzno-teologicznej: w Paryżu (m.in. Aleksander z Hales, Jan z La Rochelle, Wilhelm z Melitony, św. Bonawentura) i Oksfordzie (Jan Peckham, Jan Duns Szkot, Wilhelm Ockham). Zasadniczo franciszkańska szkoła filozoficzno-teologiczna rozwijała doktrynę św. Augustyna, a franciszkańscy uczeni traktowali wiedzę filozoficzno-teologiczną jako drogę do zjednoczenia z Bogiem. Studia w zakonie braci mniejszych rozwijały się tak dobrze, że za generalatu Hajmona z Faversham studiowanie stało się głównym zajęciem braci. Kolejny generał Jan z Parmy (1247-1257), choć nie zamknął podjętej drogi, postulował, by wiedza poddana była świętości. Jego następca, wielki uczony św. Bonawentura (1257-1274) popierał studia jako niezbędne dla prowadzenia kaznodziejstwa oraz wykazywał, że praca umysłowa jest w pełni zgodna z wolą św. Franciszka wyrażoną w regule. Tym sposobem już w XIII wieku w większości konwentów zorganizowano tzw. studia partykularne Przywiązanie dużej wagi do studiów stanowiło z jednej strony wyraz posłuszeństwa Kościołowi, który od franciszkanów i dominikanów oczekiwał szczególnego oddania się pracy uniwersyteckiej, by później skutecznie przeciwdziałać herezjom i móc krzewić zdrową doktrynę, z drugiej zaś zaowocowało ważną rolą, jaką bracia mniejsi odegrali na uniwersytetach w Europie i Anglii. Prace apostolskie w służbie Kościoła, które początkowo sprowadzały się do przepowiadania ludowego, opieki nad chorymi i potrzebującymi, z chwilą ugruntowania się konwentualizmu w wielkich klasztorach i kościołach, stały się coraz bardziej rozległe i wielostronne. Przepowiadanie, z pokutnego i moralnego, przerodziło się w doktrynalne, misyjne (wśród niewiernych), ekumeniczne, hierarchiczne i charytatywno-społeczne. Bracia konwentualni usiłowali wyjść naprzeciw wszystkim wymogom Kościoła i społeczeństwa. Podejmowanie tak licznych obowiązków doprowadziło do łagodniejszej interpretacji reguły, szczególnie w zakresie ideału mniejszości i ubóstwa. Złagodzenia te, dozwolone przez Kościół, były jednym z przejawów życia konwentualnego i umożliwiały skuteczniejsze osiągnięcie celów apostolskich zakonu i Kościoła. Niekiedy jednak przyczyniały się do nadużyć w dziedzinie ubóstwa, moralności, przyjmowania stanowisk kościelnych i stopni akademickich. Wobec tych nadużyć występowali papieże, generałowie zakonu i kapituły, a także reformatorzy, zwolennicy pierwotnego radykalizmu ewangelicznego, z których z czasem ukształtowali się obserwanci. W obronie konwentualnych stawali papieże Eugeniusz IV i Sykstus IV argumentując, że nie da się prowadzić tak licznych prac apostolskich i działalności formacyjnej, a także zadbać o utrzymanie wielkich kościołów, ośrodków duchowości i sztuki, bez złagodzeń w zakresie ubóstwa.

To właśnie interpretacja reguły w zakresie ubóstwa, a nie tyle sposób duszpasterstwa i organizacja klasztorów, zasadniczo poróżniły obserwantów i konwentualnych. Obserwanci opowiedzieli się za interpretacją papieską zawartą w bulli Exiit qui seminat (p. Mikołaj III, 1279), dającą zakonnikom prawo używania rzeczy niezbędnych do życia i pracy, przy czym właścicielem tego, co zakon używa pozostawała Stolica Apostolska. Postanowienia te ponowiła kolejna bulla Exivi de paradiso (p. Klemens V 1312). Konwentualni natomiast wybrali interpretację ubóstwa według bulli Jana XXII Ad conditorem (1322). Można przyjąć, że stosunek braci do bulli Ad conditorem stał się momentem przełomowym w procesie formowania się gałęzi konwentualnej. Bulla ta odwoływała dotychczasowe papieskie interpretacje reguły, przywracała braciom prawo posiadania nieruchomości i ruchomości oraz swobodnego nimi rozporządzania (sprzedaż, darowizna, dzierżawa itp.). Sankcjonowała też myślenie, że użytkownik jakiejś rzeczy jest jej faktycznym posiadaczem. Konwentualni przyjęli postanowienia bulli w duchu posłuszeństwa, jako uzasadnione i słuszne, obserwanci natomiast potraktowali je jako dyspensę i dobrowolnie z niej zrezygnowali. Pozbawili się tym samym stałych dochodów i dóbr ziemskich, podczas, gdy konwentualni uznawali jedno i drugie, a także własność wspólnotową. Przyznając prymat dziełom apostolatu, uważali słusznie, że dla skuteczniejszego ich wypełnienia, zakon musi posiadać niezbędne zaopatrzenie. Akceptowali więc decyzje bulli jako konieczność życiową w związku z rozwojem zakonu, nowymi wyzwaniami i zróżnicowanymi warunkami życia w prowincjach. Od drugiej poł. XIV w. systematycznie korzystali z możliwości, które dawała im bulla Ad conditorem. W 1336 roku papież Benedykt XII wprowadził konstytucje nazwane od jego imienia Benedyktyńskimi, mające upodobnić franciszkanów do innych zakonów monastycznych. Kładły więc nacisk na milczenie, posty, modlitwę liturgiczną, klauzurę, a pomijały sprawę ubóstwa. Konstytucje te jeszcze bardziej przyczyniły się do klerykalizacji, chętnego podejmowania pracy naukowej, budowaniu przestronnych klasztorów oraz korzystaniu z prawa do wspólnotowego posiadania majątku . Kolejne tzw. Konstytucje Fariniańskie zatwierdzone w 1354 roku i nie przyjęte przez wszystkich, zaczęły obowiązywać jednocześnie z poprzednimi, stąd stały się kolejnym elementem oddalającym braci konwentualnych i obserwantów. Mieli już nie tylko odmienne rozumienie reguły, ale też różne konstytucje. Do tego obie grupy dzielił bardzo zróżnicowany styl życia. Nadal stanowiły jednak jeden zakon i podejmowano liczne próby przywrócenia jedności. Dążyli do tego papieże, generałowie zakonu oraz obserwanci. Ci ostatni próbowali dokonać odrodzenia zakonu przez przyjęcie wspólnych konstytucji. Ułożył je obserwant Jan Kapistran. Nazwane Konstytucjami Martyniańskimi zawierały założenia, na które nie mogli zgodzić się bracia prowadzący konwentualny styl życia. Domagając się dyspensy od przepisów konstytucji uzyskali ją wraz z bullą Ad statum Ordinis (1430), dzięki czemu zachowali dotychczasowy sposób życia. Bulla ta nazwana Magna charta conventualium (wielka karta konwentualizmu) dawała zakonnikom pozwolenie swobodnego używania i zarządzania gruntami, darowiznami, spadkami oraz budynkami, choć pozostawały one własnością Stolicy Apostolskiej. Bulla stanowiła podstawę do udzielania licznych dyspens braciom konwentualnym i faktycznie przyspieszyła formalny podział zakonu[3]. Formowanie się gałęzi konwentualnej odbywało się jednocześnie z kształtowaniem obserwancji, będącej ruchem oddolnym dążącym do odrodzenia zakonu, lecz według własnych założeń, w rzeczywistości nie do pogodzenia z koncepcją rozwoju braci konwentualnych. Podczas Soboru w Konstancji w 1415 roku obserwanci otrzymali szeroką autonomię oraz prawo zarządzania zakonnikami bez ingerencji konwentualnych ministrów prowincjalnych. Bulla Ut sacra Ordinis Minorum religio z 1446 roku przyznała zarząd obserwancki równoległy do konwentualnego i niezależny. Obserwanci faktycznie osiągnęli autonomię, choć prawnie nadal pozostawali pod ministrem generalnym. Obie gałęzie oddalały się coraz bardziej od siebie, prezentując dwie różne wizje życia franciszkańskiego i odmienne style tej samej duchowości franciszkańskiej. Wzajemna niechęć, a nawet otwarcie manifestowana wrogość pogłębiały się, angażując w ten wewnętrzny konflikt coraz większej ilości osób z zewnątrz (możni i władcy świeccy, dostojnicy kościelni, a nawet papieże). Choć długo żywiono nadzieję na kompromis i podejmowano wiele działań mających na celu pojednanie, to perspektywa podziału zbliżała się nieuchronnie. Dochodziło do sytuacji, gdy klasztorom konwentualnym narzucano obserwancję i nakładano surowe restrykcje dla stawiających opór, niekiedy przymusowo wysiedlano klasztory konwentualne, wprowadzając na ich miejsce obserwantów, bądź odwrotnie. Prowadzono publiczne polemiki i otwarte spory o klasztory, o prace duszpasterskie, zakres kwestowania, a także spory ideologiczne: kto jest rzeczywistym spadkobiercą ducha św. Franciszka. Spory wewnątrz zakonne, połączone z szukaniem popleczników wśród możnych z zewnątrz, prowadziły do publicznego zgorszenia. W tej sytuacji papież Leon X zwołał do Rzymu wspólną kapitułę konwentualnych, obserwantów i wszelkich pomniejszych grup zreformowanych (tzw. Capitulum generalissimum). Ogłaszając 29 V 1517 roku bullę Ite vos in vineam meam dokonał formalnego podziału zakonu franciszkańskiego na dwa odrębne zakony: Zakon Braci Mniejszych Regularnej Obserwancji złożony z dotychczasowych obserwantów i pomniejszych grup obserwanckich oraz Zakon Braci Mniejszych Konwentualnych. Odtąd nazwa „konwentualni” zaczęła oficjalnie obowiązywać. Pieczęć zakonu przyznana została obserwantom, jako, że papież ich właśnie uznał za prawowitych spadkobierców św. Franciszka. Wprowadzono zakaz przechodzenia od obserwantów do konwentualnych i odwrotnie. Każda gałąź miała prawo zachować te klasztory, które posiadała w momencie wydania bulli. Przełożony obserwancki otrzymał tytuł Minister generalny Zakonu Braci Mniejszych (Minister generalis totius Ordinis Fratrum Minorum) i tylko oni mieli prawo prowadzenia tercjarstwa. O ile dla obserwantów Ite vos była bullą zjednoczeniową, o tyle dla konwentualnych oznaczała podział zakonu na dwie odrębne rodziny z niezależnymi i autonomicznymi przełożonymi. Podział był de facto aprobatą już istniejącego stanu, gdyż zakon, choć oficjalnie był jednością, w rzeczywistości stanowił dwie niezależne i zwalczające się wzajemnie grupy. Bulla Ite vos zawierająca apodyktyczne sformułowanie, by konwentualni byli podwładnymi „i mają być posłuszni ministrom obserwanckim”[4], uzupełniona została przez dokumenty o łagodniejszych już zwrotach: bulla Omnipotens Deus (12.06.1517) - przełożony generalny konwentualnych ma być wybierany przez i wśród konwentualnych oraz Instrumentum transacionis et concordiae (19.07.1517) - nakaz ubierania butów ze skóry, podczas, gdy obserwanci cieszyli się przywilejem noszenia chodaków.

Nie tylko postanowienia bulli Ite vos okazały się bolesne dla konwentualnych, bowiem przyszło im zmagać się na przestrzeni XVI w. z niechęcią władców Portugalii, Hiszpanii i Francji, dążących do przejęcia ich majątku poprzez reformę generalną, czyli ogólną kasatę konwentualnych. Bracia utracili tam wiele klasztorów, a zakonnicy stawiający opór byli karani, zmuszani do przejścia do obserwantów lub emigracji oraz skazywani na więzienie i galery. Z 38 prowincji i 25-30 tys. braci w chwili podziału, pozostało przy końcu XVI w. 25 prowincji i około 20tys. zakonników. Mimo ewidentnych strat, zakon braci mniejszych konwentualnych przetrwał, a nawet zaznaczył swą obecność na uniwersytetach w Europie i Anglii. W 1587 roku konwentualni założyli w Rzymie własne studium uniwersyteckie: Kolegium Sykstyńskie św. Bonawentury z prawem przyznawania doktoratu z teologii. O żywotności zakonu świadczy też udział w strukturach hierarchicznych Kościoła: liczni biskupi, dwóch kardynałów i papież Sykstus V (1521-1590).

Bracia konwentualni zaznaczyli aktywnie swój udział w pracach soborowych: Sobór Lyoński I (1245), Lyoński II (1274), Sobór Trydencki (1545-1563). Przyczynili się do rozwoju liturgii i nabożeństw. Wykazali się wielkim szacunkiem do sztuki, o czym świadczą wspaniałe kościoły, np. w Asyżu, Florencji, Bolonii, Padwie, Neapolu, Bazylei, Fryburgu, Kolonii.

Wbrew bulli Ite vos, papieże powierzyli konwentualnym opiekę nad nowymi reformami w zakonie: Pasqualitów (1517), kapucynów (1528) i alkantarystów(1559).

Do Polski bracia mniejsi (konwentualni) przybyli z saskiej prowincji Niemiec około 1232 roku. Pierwsze klasztory powstały we Wrocławiu (około 1234/1235) oraz Krakowie (1237). Do fundacji obu przyczynił się Henryk Brodaty. W 1238 roku generał Eliasz utworzył prowincję polsko-czeską, która istniała aż do podziału zakonu w 1517 roku. Zakon braci mniejszych na ziemiach polskich rozwijał się intensywnie, pozyskując nowe powołania. Powstawały kolejne klasztory: Inowrocław, Toruń, Sandomierz, Świdnica, Kłodzko, Opole, Głogów, Gniezno i wiele innych. Franciszkanie z zaangażowaniem prowadzili kaznodziejstwo w języku ojczystym, kształtowali tradycję pobożności ludowej, prowadzili tercjarstwo i praktykę częstej spowiedzi, promowali apostolstwo świeckich i pobożność maryjną oraz pasyjną. Przyczynili się do rozwoju rodzimej hagiografii polskiej i kultu św. Stanisława biskupa.

Współcześnie zakon braci mniejszych konwentualnych nadal podejmuje szeroko zakrojoną działalność duszpasterską w Polsce i poza jej granicami. Bracia prowadzą parafie, organizują liczne akcje ewangelizacyjne, działają w mediach, wychodzą naprzeciw współczesnym wyzwaniom, np. Ruch Ekologiczny św. Franciszka z Asyżu, czy Centrum profilaktyki uzależnień w Chęcinach. Niezmiennie pozostają promotorami duchowości maryjnej, w licznych sanktuariach maryjnych w Polsce:  Głogówek (MB Loretańskiej), Przemyśl (MB Niepokalanej), Kalwaria Pacławska (MB Kalwaryjskiej i znalezienia krzyża), Radomsko (MB Bolesnej), Poznań (MB w Cudy Wielmożnej Pani Poznania), Krosno (Nawiedzenia NMP), Rychwałd Królewski (MB Pocieszycielki Strapionych), Radziejów (MB Nieustającej Pomocy), Wrocław (MB Łaskawej), Sanok (Matki Bożej Pocieszenia Pani Ziemi Sanockiej), Kraków (MB Bolesnej), Niepokalanów (Najświętszej Maryi Panny Niepokalanej Wszech pośredniczki Łask), Opiekują się też sanktuariami poświęconymi świętym: św. Antoniemu z Padwy (Jasło, Dąbrowa Górnicza) oraz św. Maksymilianowi Marii Kolbemu (Niepokalanów). Bracia konwentualni na całym świecie kojarzeni są z bazyliką św. Franciszka w Asyżu (Sacro Convento), której od początku, nieprzerwanie są kustoszami. Prowadzą działalność naukową i propagują duchowość franciszkańską na świecie i w Polsce. W 1885 roku z inicjatywy franciszkanów konwentualnych powstał instytut badań bad franciszkanizmem W 1905 roku pierwotne Międzynarodowe Kolegium Serafickie(Seraphicum) zostało przekształcone w Wydział Teologiczny. Św. Bonawentury w Rzymie.((Seraphicum) . W przeciwieństwie do obserwanckiego Kolegium w Quaracchi będącego samodzielną placówką, Seraphicum to placówka dydaktyczna i badawcza. W Padwie bracia konwentualni prowadzą Instytut Teologiczny św. Antoniego doktora. W Polsce Instytut Studiów Franciszkańskich i wydawnictwo Bratni Zew w Krakowie.

Obecnie na świecie jest 3770 braci konwentualnych[5], Polsce zaś 561[6] zakonników rozmieszczonych trzech prowincjach: krakowska pod wezwaniem św. Antoniego i bł. Jakuba Strzemię (Dąbrowa Górnicza, Głogówek, Horyniec-Zdrój, Głowienka, Krosno, Harmęże, Wrocław, Rychwałd Królewski, Radomsko, Legnica, Szklarska Poręba, Sanok, Przemyśl, Kalwaria Pacławska); warszawska pod wezwaniem MB Niepokalanej (Kalisz, Lublin, Łudź, Krecia, Łódź-Łagiewniki, Łódź-Skwer św. Maksymiliana (Dąbrowa), Miedniewice, Niepokalanów, Radziejów, Siedlce, Skarżysko Kamienna, Smardzewice, Stoczek, Suwałki, Warszawa, Wyszogród, Zamość); gdańska pod wezwaniem św. Maksymiliana Marii Kolbego (Darłowo, Darłówko, Dobra, Lębork, Gdynia, Gdańsk, Elbląg, Olsztyn, Koszalin, Kołobrzeg, Polanów, Ostróda, Kwidzyn, Inowrocław, Gniezno, Lublin, Poznań).

Zakon braci mniejszych konwentualnych poszczycić się może rzeszą świętych, także polskich: bł. Jakub Strzemię (†1409), sł. Boży Wenanty Katarzyniec (†1921), bł. Rafał Chyliński(†1741), męczennicy z Peru Michał Tomaszek i Zbigniew Strzałkowski(†1991) oraz czczony na całym świecie św. Maksymilian Maria Kolbe (†1941) męczennik obozu w Auschwitz. Św. Maksymilian wprowadził do duchowości franciszkańskiej nowy rys tzw. duchowość kolbiańską, opartą na bezgranicznym zawierzeniu Bogu i Maryi, prowadzącym do troski o bliźniego, aż po gotowość oddania za niego życia. Duchowość kolbiańska przyczyniła się do powstania w 1970 roku we Włoszech Instytutu zakonnego o nazwie Franciszkanie Niepokalanej, będącego zreformowaną wg myśli św. Maksymiliana gałęzią franciszkanów konwentualnych.

Do niedawna bracia mniejsi konwentualni powszechnie znani byli w Polsce jako czarni franciszkanie, gdyż jako jedyni w rodzinie franciszkańskiej nosili habity koloru czarnego. Ten zwyczaj ma swe historyczne uwarunkowanie[7]. Choć początkowo wszyscy franciszkanie nosili habity koloru szarego, w rzeczywistości nie zwracano większej uwagi na odcień materiału, a jedynie, by był on ubogi, tani i łatwo dostępny. Przed 1517 rokiem św. Jan Kapistran nakazał, by habity obserwantów były w kolorze jasnoszarym, dla odróżnienia od konwentualnych, którzy mieli używać ciemnoszarych. Późniejszy podział zakonu przyczynił się do zmian koloru i kroju, co wyróżniało zakonników. Obserwanci nosili tuniki obcisłe, natomiast habity konwentualnych były obszerne i przypominające dzisiejsze alby. Zarówno jedni, jak i drudzy używali szarego materiału. Pod koniec XVIII w bracia konwentualni zaczęli coraz częściej nosić habity koloru czarnego. Ten zwyczaj praktykowany początkowo głównie w Niemczech, Francji i Włoszech, ostatecznie utrwalił się w całym zakonie, choć trudno stwierdzić, czy przyczyniły się do tego względy ekonomiczne (trudność nabycia szarego płótna), czy ówczesna moda. W XIX w. czarny kolor konwentualnych habitów był już normą. Późniejsze próby powrotu do pierwotnej tradycji noszenia popielatych habitów spotykały się z oporami. Obecnie spotkać można braci konwentualnych zarówno w habitach koloru szarego, jak i czarnego, zgodnie ze statutami z 2021 roku: „ W klasztorach Prowincji na terenie Polski bracia używają habitu koloru szarego według wzorca określonego przez kapitułę prowincjalną. Zezwala się jednak braciom, którzy używali habitu w kolorze czarnym na jego dalsze noszenie (27,§ 1). W klasztorach Prowincji poza Polską kolor habitu zależy od miejscowych zwyczajów” (27,§ 2) [8].

W dniach 01-21.06 2025 roku odbyła się 230 kapituła generalna zakonu braci mniejszych konwentualnych. Podczas jednego z wystąpień Minister generalny Carlos Trovarelli przypomniał braciom ich zawsze aktualną misję: „aby byli braćmi w pełni włączonymi w radości i problemy codzienności. Naszym obowiązkiem, jako naśladowców św. Franciszka z Asyżu, jest wprowadzanie w życie tej postawy zawsze i wszędzie tam, gdzie Pan chce nas mieć, nie uchylając się od naszej nędzy i słabości”[9].

 

 



[1] O. Heibert Holzapfel OFM, Podręcznik historii Zakonu Braci Mniejszych, wyd. Benedyktynów Tyniec 2012, str.81.

[3] Por. R.Prejs OFM Cap, Za Franciszkiem. Dzieje Pierwszego Zakonu Franciszkańskiego 1209-1517, wyd. Serafin, Kraków 2011, str. 282.

[4] W.Di Fonzo, J.Odoardi, A Pompei Bracia Mniejsi Konwentualni Historia i życie (1209-1976)Wyd. Ojców Franciszkanów Niepokalanów 1988, str.145.

[5] Dane z kapituły generalnej - 1.06-21.06 2025.

[6] Dane z 2024 roku.

[9] Homilia na rozpoczęcie kapituły generalnej w uroczystość Wniebowstąpienia ), 1.06.2025 r. w Rzymie. 


 
 
fot. s. Fides Rozum CMBB
kościół OFM Conv św. Antoniego Padewskiego w Poznaniu 

 

niedziela, 18 maja 2025

 

Proste szczęście św. Franciszka

Ci, którzy spotkali św. Franciszka z Asyżu, nie mieli wątpliwości, że oto stoi przed nimi człowiek szczęśliwy. Jego słowa tchnące optymizmem podnosiły na duchu i dawały nadzieję. Przygnębieni już po krótkiej z nim rozmowie odchodzili przemienieni. Kard. Hugolin zaświadczył, że: „nigdy nie był aż tak zmieszany, czy wzburzony w duchu, żeby po spotkaniu i rozmowie ze świętym ojcem, nie odeszła od niego wszelka pochmurność i nie stał się znów pogodny”(Vb 80). Błogosławieństwo, które na Alwerni napisał dla brata Leona, uwolniło go od uporczywej pokusy i przywróciło utracony pokój serca (por. LegM XI,9,5). O szczęściu Franciszka świadczył jego sposób bycia, a nade wszystko twarz, bo „promieniował dziwną słodyczą i pogodą wewnętrzną i zewnętrzną”(Legm III,3,4). Jego szczęście mające swe źródło w Bogu, było trwałe i niezależne od niesprzyjających czynników zewnętrznych oraz bólu, który towarzyszył mu niemal stale, z różnym natężeniem.

Pojęcie szczęścia w życiu Franciszka ewaluowało. O ile początkowo upatrywał je w dostatnim życiu, sławie i szlachectwie, o tyle spotkanie z Chrystusem zaowocowało zmianą myślenia i wartościowania. Odkrycie Bożej miłości i zachwyt kenozą Chrystusa doprowadziły go do odkrycia, że źródłem prawdziwego szczęścia jest życie w bliskości z Bogiem i możliwość poświęcenia się czynnej miłości bliźniego na wzór Syna Bożego, zgodnie ze słowami: „więcej szczęścia jest w dawaniu, aniżeli w braniu”(Dz 20,35). Odtąd jego życie stało się ciągłym dawaniem, troską o dobro drugiego, a szczególnie o jego duszę: „nie szukał swego, ale zważał głównie na to, co sprzyja zbawieniu innych”(VbF 71,1). Zapatrzony w Chrystusa pragnął upodobnić się do Niego przez podążanie Jego śladami. Ta myśl zdeterminowała jego życie, gdyż według Celańczyka: „głównym [jego] pragnieniem i najszczytniejszym postanowieniem było zachowanie we wszystkich i poprzez wszystko świętej Ewangelii oraz doskonałe naśladowanie nauki i postępowania Pana naszego Jezusa Chrystusa, z całą pilnością, całym staraniem, z całym pragnieniem ducha, z całym żarem serca” (VbF 84,1). To naśladowanie Ukrzyżowanego realizował na drodze pokuty obejmującej pielęgnację trędowatych, materialną i duchową pomoc ubogim, surową ascezę, trud głoszenia, wytrwałe znoszenie fizycznych dolegliwości oraz trudności w zakonie. To wszystko stanowiło Franciszkową drogę krzyża, która nie tylko nie pozbawiła go szczęścia, ale współtworzyła je i solidnie umocniła, gdyż „pragnął być we wszystkim podobny do Ukrzyżowanego Chrystusa, który ubogi, bolejący i obnażony wisiał na krzyżu”(LegM XIV,4,5).

Gdy Franciszek w samotności opłakiwał winy swej młodości oraz błagał Boga o przebaczenie, „ogarnęła go wielka radość, gdy otrzymał zapewnienie o zupełnym odpuszczeniu wszystkich grzechów”(Legm II,3,1). Szczęście uwolnienia z brzemienia winy i otrzymanego przebaczenia powielał później, sam stając się rozjemcą zwaśnionych i głosicielem pokoju. Swych braci zachęcał: „Jak ustami głosicie pokój, tak jeszcze więcej pokoju miejcie w swych sercach”(De inceptione 38,7). Życie w stanie łaski uświęcającej i posłuszeństwo głosowi sumienia dawały mu swobodę i przejrzystość w kontaktach z ludźmi oraz łatwość wykonywania codziennych obowiązków: „Z powodu czystości świętego sumienia cieszył się tak wielkim namaszczeniem radości, że duchem nieustannie wznosił się ku Bogu, dlatego radował się ustawicznie we wszystkich swoich pracach”(Legm III,3,4).

Szczęściem napawała go świadomość posiadania w niebie Ojca, który stale o nim pamięta i obdarza łaską i życiem. Echo tej radości wybrzmiewa w okrzyku: „O, jak chwalebna to rzecz mieć w niebie świętego i wielkiego ojca!(1LW 11). Świadomy bycia częścią stworzonego świata, plasował się w otoczeniu innych bytów i nazywając je braćmi i siostrami, z podziwem i wdzięcznością zachęcał wszystkie do wychwalania Boga. Stworzenie objawiało mu Boga i czyniło szczęśliwym, zgodnie ze świadectwem pierwszych towarzyszy: „widywaliśmy go, jak bardzo zawsze radował się, wewnętrznie i zewnętrznie, prawie ze wszystkimi stworzeniami, dotykał ich i chętnie je oglądał, tak iż jego duch zdawał się być nie na ziemi, lecz w niebie”(CAss 88,8). Jego serce przepełniała wdzięczność tak charakterystyczna dla ludzi szczęśliwych, czego wyrazem jest Pieśń Słoneczna, którą napisał w okresie dotkliwego cierpienia fizycznego i duchowego. Utwór sławiący Boga za całe stworzenie kończy się wezwaniem do wdzięczności i chwalenia Boga: „Chwalcie i błogosławcie mojego Pana, dziękujcie Mu i służcie z wielką pokorą”(PSł14).

Mniej więcej rok później powstał inny tekst, który wiele mówi na temat Franciszkowego szczęścia. To podyktowany niedługo przed śmiercią Testament. Już na początku Franciszek wskazuje na zasadniczy wybór życia na marginesie społeczeństwa, wśród trędowatych i ostatnich: uniżenie na wzór Chrystusowej kenozy. To bycie mniejszym wśród najbardziej pogardzanych było dla Biedaczyny prawdziwym szczęściem i wypełnieniem powołania, tak bowiem odczytał charyzmat braci mniejszych. W regule polecił zapisać: „I powinni się cieszyć, gdy przebywają wśród ludzi prostych i wzgardzonych, chorych i trędowatych, i żebraków przy drogach”(1Reg9,2). Dalej tekst Testamentu opowiada o innej przestrzeni, w której Franciszek czuł się szczęśliwy: wybór radykalnego ubóstwa: „A ci, którzy przychodzili przyjąć ten sposób życia, rozdawali ubogim wszystko, co mogli posiadać i zadowalali się jedną tuniką połataną od spodu i z wierzchu, sznurem i spodniami. I nie chcieliśmy mieć więcej”(T16-17). Rezygnacje ze wszystkiego, co mógł posiadać przygotowywała w jego sercu miejsce na miłość do Boga i braci. Relacje biograficzne zawierają liczne opisy szczęścia i radości pierwszych braci, prowadzących prawdziwie ubogie życie: „Święte ubóstwo, które nieśli ze sobą jako jedyne zapasy, sprawiało, że mieli siły do pracy, byli gotowi do posłuszeństwa i do odbywania podróży misyjnych. Ponieważ nie mieli niczego na ziemi, do niczego się nie przywiązywali, nie bali się niczego utracić. Wszędzie byli bezpieczni, nieskrępowani żadną obawą, wolni od wszelkich trosk. Ich ducha nie dręczył niepokój i bez troski myśleli o dniu jutrzejszym i o schronieniu na noc”(LegM IV,7,2-3).

Wiele światła na temat szczęścia Biedaczyny rzuca tekst zatytułowany „Radość doskonała”. Człowiekowi, który powierzył się Bogu i odkrył wartość Bożego dziecięctwa, nikt i nic nie jest w stanie odebrać szczęścia, które czerpie bezpośrednio od Boga. Taki był Franciszek, stale zjednoczony z Bogiem, odnoszący do Niego swe pragnienia i działanie, karmiący się Jego Słowem i obecnością. Słowo Boże napełniało go radością także w chwilach cierpienia. Gdy jeden z braci by ulżyć mu w chorobie zaproponował czytanie Słowa Bożego, usłyszał w odpowiedzi: „Bracie, znajduję codziennie w moim sercu tak wielką słodycz i pociechę w rozpamiętywaniu przykładów pokory Syna Bożego, że nawet gdybym żył aż do końca świata, nie byłoby mi aż tak bardzo potrzebne słuchanie lub rozważanie innych Pism”(CAss 79,4). Szczęściem napełniała go świadomość życia dla chwały Bożej, czyli pełnienia Bożej woli. Zapytany, co wolałby - znosić tę bolesną chorobę, czy męczeństwo, odpowiedział: „Zawsze to było i jest mi droższe, to słodsze i łatwiejsze do przyjęcia, co Panu naszemu bardziej się podoba we mnie i ze mną zrobić, żeby zawsze się zgadzać z Jego jedynie wolą i we wszystkim być Mu posłusznym”(VbF 107,3). Ta uległość woli Bożej czyniła go w pełni dyspozycyjnym i napełniała jego serce pokojem tak, że mógł szczerze wyznać: „tak jestem zjednoczony z moim Panem, że jednakowo jestem zadowolony ze śmierci i z życia”(SpPerf 122). Braciom polecał: „Teraz zaś, skoro porzuciliśmy świat, nic innego nie mamy czynić, tylko spełniać wolę Pana i Jemu samemu się podobać”(1Reg 22,9). Otwartość Franciszka na Boga, dyspozycyjność względem Jego woli stanowiły owoc wytrwałej współpracy z łaską, ale też jego troski, którą Tomasz z Celano opisał następująco: „chwalebny Święty przebywał sam ze sobą, chodził po przestrzeni swego serca, gotował w sobie godne Bogu mieszkanie. Dlatego poklask zewnętrzny nie porywał jego uszu, ani żaden głos nie potrafił wytrącić go z równowagi lub przerwać mu ogromu zajęć, jakie wykonywał” (VbF 43,4). Był człowiekiem wewnętrznie zintegrowanym: „Taka była w nim zgodność ciała z duchem, takie posłuszeństwo, że kiedy on usiłował osiągnąć świętość, to ono [ciało] nie tylko nie przeciwstawiało się, ale starało się go uprzedzać”(VbF 97,5). Świadomość bycia w rękach Boga wlewała w jego serce pokój i czyniła w pełni obecnym i zaangażowanym tu i teraz, bez niepotrzebnego zamartwiania się przeszłością i bez lękliwych prób zabezpieczenia przyszłości. Franciszek nie snuł teoretycznych rozważań na temat szczęścia, nie upatrywał go w lepszym czasie, czy innym miejscu, ale doświadczał w przestrzeni braterstwa, którą tworzył z tymi, którzy go otaczali, których przyjmował bez żądań i oczekiwań, jako dar samego Boga. Bratu złamanemu trudnościami w życiu wspólnym radził: „Kochaj tych, którzy sprawiają ci te trudności i nie żądaj od nich czego innego, tylko tego, co Bóg ci da”(LM 5-6). Franciszek pragnął stworzyć przestrzeń wspólnego życia, w której wszyscy czuliby się szczęśliwi, zainicjował więc koncepcję braterstwa rodzinnego, gdzie bracia mimo odmienności uznają swą równość, współodpowiedzialność i starają się wzajemnie sobie służyć. Rzeczywistość tą oddaje Relacja Trzech Towarzyszy: „ Darzyli się wzajemnie głębokim uczuciem miłości, służyli sobie i troszczyli się jeden o drugiego, jak matka o swego jedynego, ukochanego syna. Tak wielka była ich miłość, że wydawało się, iż łatwo wydadzą ciała swoje na śmierć nie tylko z miłości do Chrystusa, lecz również dla zbawienia duszy i ciała swoich współbraci” (3Soc 41,8). Gdy liczba braci wzrosła i pierwotne niewielkie braterstwo zaczęło przekształcać się w regularny zakon, Franciszek doświadczył niezrozumienia, a nawet odrzucenia ze strony niektórych braci. Jednak nawet ta trudna sytuacja nie pozbawiła go szczęścia i miłości do zakonu, bowiem wszystkie trudności powierzał Bogu: „Panie, Tobie polecam rodzinę, którą mi dałeś”(CAss 112,1).

Szczególnie ostatnie lata życia Biedaczyny były bardzo trudne: naznaczony stygmatami, które upokarzały go w oczach ludzi, wyczerpany fizycznie z powodu rozlicznych chorób, osamotniony w swej radykalnej koncepcji ewangelicznego życia, zdany na opiekę ze strony braci, a mimo to szczęśliwy, przed śmiercią wyznał: „Ja wykonałem, co do mnie należało, o tym, co do was należy, niech pouczy was Chrystus” (LegM XIV,3,4). O tym, że jedynie w Bogu upatrywał źródło szczęścia świadczy powtarzające się wielokrotnie w jego pismach utożsamienie Boga z dobrem: „Nie miejmy więc innych tęsknot, innych pragnień, innych przyjemności i radości oprócz Stwórcy i Odkupiciela, i Zbawiciela naszego, jedynego prawdziwego Boga, który jest pełnią dobra, wszelkim dobrem, całym dobrem, prawdziwym i najwyższym dobrem, który sam jeden jest dobry, litościwy, łagodny, miły i słodki, który sam jeden jest święty, sprawiedliwy, prawdziwy, wzniosły i prawy, który sam jeden jest życzliwy, bez winy, czysty, od którego i przez którego, i w którym jest wszelkie przebaczenie, wszelka łaska, wszelka chwała dla wszystkich pokutników i sprawiedliwych, dla wszystkich błogosławionych, współ weselących się w niebie. Niech więc nam nic nie przeszkadza, nic nie oddziela ani niepokoi”(1Reg 22,9-10).

fot. Agnieszka Mazurek Rivotorto 2023

 

 

bracia mniejsi konwentualni

  Bracia Mniejsi Konwentualni Pośród licznych relacji o jedności pierwszych braci mniejszych, ich wzajemnej miłości i trosce o wspólne b...