Pokazywanie postów oznaczonych etykietą osiemsetlecie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą osiemsetlecie. Pokaż wszystkie posty

sobota, 15 czerwca 2024

800-lecie stygmaty św. Franciszka 1224-2024, św. Bonawentura

 

Św. Franciszek z Asyżu- anioł szóstej pieczęci

„Ukrzyżowany Jezus Chrystus jak wiązka mirry spoczywał zawsze na piersiach jego wnętrza. Przez żar ogromnej miłości pragnął zupełnie się przemienić w Ukrzyżowanego”(LegM IX 2,1) - tak św. Bonawentura przedstawił relację miłości św. Franciszka z Asyżu do Chrystusa, która doprowadziła go do fizycznego upodobnienia do Niego przez fakt otrzymania stygmatów. Dla Bonawentury był to dowód szczególnej bliskości z Bogiem oraz inspiracja do refleksji nad duchową drogą chrześcijańskiej doskonałości. W tym roku (15 lipca 2024) przypada 750 rocznica śmierci św. Bonawentury z Bagnoreggio (1217-1274). Z tej okazji warto przyjrzeć się jego wizji św. Franciszka, Zakonu Braci Mniejszych oraz duchowości właściwej wszystkim wstępującym w ślady Biedaczyny z Asyżu. Podstawowym źródłem do poznania stanowiska Bonawentury w tych kwestiach jest napisana na polecenie kapituły generalnej w Narbonie w 1260 roku biografia św. Franciszka, tzw. Legenda maior sancti Francisi (życiorys większy) oraz powstała na jej podstawie Legenda minor sancti Francisi (życiorys mniejszy) dla potrzeb liturgicznych. Obie zatwierdzone w 1263 roku, stały się trzy lata później jedynymi obowiązującymi w Kościele biografiami urzędowymi św. Franciszka, bowiem kapituła w Paryżu (1266r.) nakazała zniszczenie wszystkich poprzednich życiorysów św. Franciszka, także tych, znajdujących się poza zakonem. W ten sposób biografie Bonawentury stały się pismami o decydującym znaczeniu w historiografii franciszkańskiej oraz duchowej i praktycznej interpretacji posłannictwa św. Franciszka[1]

W centralnych rozdziałach Legenda maior (rozdz.5-13) Bonawentura rozwinął drogę doskonałości św. Franciszka, opierając się na swojej doktrynie trzech dróg: oczyszczenia ( rozdz. 5-7), oświecenia (rozdz. 8-10) oraz zjednoczenia (rozdz. 11-13). Punktem kulminacyjnym tej postępującej ascezy Franciszka jest mistyczne zjednoczenie, które dokonało się na Alwerni, podczas którego ubogi naśladowca Chrystusa został naznaczony „pieczęcią Boga żywego”(Legm VII,9,3). Na tej drodze Franciszek jest prowadzony przez krzyż, którego kolejne odsłony stanowią niejako sześć stopni prowadzących do spotkania z ognistym Serafinem. Te stopnie to kolejno: 1. słabość ciała i stan depresji, będące skutkiem około rocznego uwięzienia w Perugii (por. LegM I,2) - Bonawentura postrzega to wydarzenie jako Boże działanie przygotowujące duszę Franciszka na doświadczenie nawrócenia; 2. spotkanie z trędowatym, które wstrząsnęło nim dogłębnie i pozwoliło odnieść zwycięstwo nad własną naturą (por. LegM I,5); 3. San Damiano, gdzie podczas mistycznego spotkania z Ukrzyżowanym Franciszek otrzymał wezwanie do odbudowy zrujnowanego Kościoła (por. LegM II,1); 4. trzykrotna wizja ks. Sylwestra,  który widział, jak złoty krzyż wychodzący z ust Franciszka ochronił nie tylko miasto Asyż, ale też całą okolicę przed zagrażającym jej niebezpieczeństwem zagłady (por. LegM III,5); 5. wizja brata Pacyfika, który oglądał Franciszka naznaczonego jakby dwoma skrzyżowanymi mieczami o wielkim blasku, z których jeden sięgał od stóp do głowy, a drugi przechodząc przez pierś, dotykał rozłożonych rąk (por. LegM IV,9); 6. błogosławieństwo znakiem krzyża podczas kapituły generalnej w Arles, gdzie jeden z braci dostrzegł uniesionego w powietrzu Franciszka, który choć nie mógł przybyć fizycznie, w cudowny sposób pojawił się i „ pobłogosławił braci rękoma wyciągniętymi na kształt krzyża”(LegM IV,10).

Św. Bonawentura zwraca uwagę na stałą obecność krzyża w życiu Franciszka i jego braci, już na początku ewangelicznej drogi, gdy pozbawieni ksiąg liturgicznych „zamiast tych ksiąg rozważali dniem i nocą księgę krzyża, ciągle się w nią wpatrując, pouczeni przykładem i słowami Ojca, który ustawicznie mówił im o krzyżu Chrystusowym”(LegM IV,3,3), a także, gdy Franciszek rozesłał swych braci na cztery strony świata, na wzór krzyża (por. LegM III,7). Podkreśla też wyjątkową ascezę Franciszka i jego troskę o zbawienie dusz: „Stąd pochodziła jego nadzwyczajna gorliwość w modlitwie, pracowitość w głoszeniu kazań i wielkie poświęcenie w dawaniu dobrego przykładu”(LegM IV,4,5). Zwraca uwagę na uprzywilejowane miejsce ubóstwa w życiu Biedaczyny, który nie tylko opuścił wszystko, „ ale również zrezygnował ze wszystkiego, co mógł posiadać”(Legm III,5,1), co z kolei doprowadziło go do postawy minoritas, gdyż: „właśnie dzięki ubóstwu nauczył się także uważać siebie za mniejszego od wszystkich”(Legm III,5,5). Umierając nakazał braciom, by nigdy nie opuszczali drogi krzyża: „polecał im z troską, aby doskonale wstępowali w ślady Jezusa ukrzyżowanego”(Legm VII,4). Następnie: „wyciągnął ku siedzącym synom ręce złożone na kształt krzyża, bo zawsze kochał ten znak i wszystkim braciom, tak obecnym, jak i nieobecnym, mocą Ukrzyżowanego i w Jego imię udzielił błogosławieństwa” (Legm VII,4,5).

Życiorysy św. Franciszka napisane przez Bonawenturę miały być narzędziem do naprawienia licznych nadużyć w zakonie, wprowadzenia jedności wśród podzielonych braci oraz obrony zakonu przed atakami z zewnątrz, także tych, którzy podważali prawdziwość stygmatów Założyciela. Legenda maior tak przedstawia moment stygmatyzacji: „ Natychmiast na jego rękach i nogach zaczęły się pokazywać ślady gwoździ, które dopiero co widział na podobiźnie ukrzyżowanego człowieka. Ręce i nogi okazały się przebite w samym środku gwoźdźmi tak, że główki gwoździ było widać na wewnętrznej stronie rąk i na górnej stóp, zaś ich ostre końce na stronach przeciwnych. Główki gwoździ w rękach i nogach były okrągłe i czarne, a ich ostre końce wydłużone, zagięte i jakby powtórnie wbite; wychodząc z ciała, wystawały nad jego powierzchnią. Również na prawym boku, jakby przebitym włócznią, nosił czerwoną bliznę a krew często z niej wypływająca, plamiła habit i spodnie”(LegM XIII,3,10-13). W Życiorysie mniejszym pojawia się nigdzie indziej nie występujący szczegół: „samo zaś zagięcie gwoździ pod stopami było sterczące i tak na zewnątrz wystające, że nie tylko nie pozwalało swobodnie stawiać stopy, ale nawet w otwór, gdzie było zagięcie, łatwo można było włożyć palec ręki”(Legm VI,3,3).

W październiku 1259 roku św. Bonawentura, od dwóch lat pełniący funkcję ministra generalnego Zakonu Braci Mniejszych, udał się na górę Alwernię, by tam odprawić rekolekcje śladami Biedaczyny z Asyżu. Rozważanie stygmatyzacji św. Franciszka zaowocowało jego intelektualno-duchową przemianą, która wyraziła się w opisie całości chrześcijańskiej egzystencji z perspektywy doświadczenia św. Franciszka[2]. Tak powstała Droga duszy do Boga (Itinerarium mentis et Deum), stanowiąca syntezę duchowości franciszkańskiej - Franciszkowa miłość do Boga i stworzeń, powszechne braterstwo i stygmaty otrzymane na Alwerni wskazały Bonawenturze drogę wznoszenia się ducha od życia zmysłowego do wewnętrznego i mistycznego[3]. Droga duszy do Boga to jeden z najważniejszych traktatów z zakresu teologii duchowości powstałych na łonie zachodniego chrześcijaństwa[4]. Został napisany w formie podręcznika duchowego dla Braci Mniejszych, jednak ze względu na trudną formę, nie cieszył się zbytnim zainteresowaniem braci[5].

Sześcioetapowa droga do Boga zaprezentowana przez Bonawenturę prowadzi przez oczyszczającą pokutę do oświecenia, a następnie zjednoczenia. Rozpoczyna się od cielesnego śladu (kontemplacja Boga w stworzeniu), następnie kieruje do wnętrza ducha będącego odwiecznym obrazem Boga. Wówczas w Bożej prawdzie można przekroczyć siebie, by wznieść się ku Stwórcy. Następuje przejście od życia zmysłowego, do życia duchowego. Człowiek doświadcza radości z poznania Boga i uwielbienia Jego majestatu.

 Fundamentem dla struktury traktatu uczynił Bonawentura trzy pary skrzydeł Serafina, choć na początku pierwszego rozdziału uzupełnia go obrazem trzech dni modlitwy na pustyni: medytacja wieczorna, poranna i południowa, a każda z nich obejmuje dwa etapy, niczym dwie pary skrzydeł. Ostatni, siódmy etap to mistyczna ekstaza, dojście do zjednoczenia z Bogiem, to stan upodobnienia, którego doświadczył Franciszek podczas pobytu na Alwerni.

Pierwsza para skrzydeł (medytacja wieczorna) oznacza odkrywanie Boga w świecie, a więc poza nami (extra nos). Franciszek jawi się tutaj jako dobry nauczyciel, bowiem dzięki bogatej uczuciowości, naturalnej wrażliwości na piękno i otwartości względem wszelkich bytów, łatwo dostrzegał Boże ślady w stworzeniach i instynktownie podążał nimi zbliżając się do Boga, co trafnie św. Bonawentura wyraził w słowach: „radował się wszystkimi dziełami rąk Pańskich i poprzez ich widzialne piękno wznosił się do ożywiającej Przyczyny i Racji ostatecznej. We wszystkim co piękne, widział Najpiękniejszego; dzięki śladom zostawionym w rzeczach wszędzie znajdował Umiłowanego, ze wszystkiego robiąc sobie drabinę, po której wstępował na spotkanie Tego, który cały jest godny pragnienia”(LegM I,6-7). Szczególnym przykładem odkrywania Boga w otaczającym świecie jest Franciszkowa Pochwała stworzenia powstała w czasie, gdy jego ciało przeszywał ból pochodzący ze stygmatów oraz licznych chorób ciała, a oczy nie mogły już cieszyć się pięknem świata. Pieśń ta wypłynęła z serca Franciszka przepełnionego wdzięcznością wobec Stwórcy. Zachwyt Bogiem w stworzeniach napełniał go radością, jak o tym zaświadczył Tomasz z Celano: „Któż potrafiłby wypowiedzieć słodycz, jakiej zażywał, kiedy kontemplował w stworzeniach mądrość Stworzyciela, Jego moc i dobro. Zaprawdę, bardzo często z tego rozważania czerpał dziwną i niewysłowioną radość – kiedy patrzył na słońce, kiedy spostrzegał księżyc, kiedy wpatrywał się w gwiazdy i w sklepienie niebios”(VbF 80,3-4).

Druga para skrzydeł (medytacja poranna) kieruje do wnętrza (in nobis). To poznanie Boga za pomocą Jego obrazu wpisanego w osobę ludzką, pozwala dostrzec Boga we własnej duszy, spotkać się z Nim w ciszy, oddaleniu od spraw światowych. Franciszek już od początku swego nawrócenia instynktownie szukał samotności, która pozwalała mu odsunąć się od zgiełku spraw i relacji, a sprzyjała spotkaniu z samym sobą i Bogiem, a w konsekwencji rozeznaniu powołania do którego wzywał go Bóg. Całe późniejsze życie Franciszka wypełnione było naprzemiennie intensywnym głoszeniem pokuty lub służbą trędowatym i okresami samotności w oddalonych od siedzib ludzkich eremach: „Franciszek zrozumiał podczas modlitwy, że Duch Święty tym doskonalej obdarza ludzi swoją upragnioną obecnością, im bardziej są oni oddaleni od światowego hałasu. Dlatego szukając miejsc odludnych, spędzał samotne noce na modlitwie w opuszczonych kościołach”(LegM X,3,1). Bonawentura w 1 części opisuje znaczenie władz duszy (pamięć, inteligencja, wola) i twierdzi, że jeśli działają one prawidłowo, mogą doprowadzić człowieka do samej Trójcy. Franciszek jest dobrym przykładem tego, jak właściwie owe władze duszy wykorzystać, choć bowiem według Tomasza z Celano: „nie studiował żadnych nauk, to jednak uczył się od Boga tej mądrości, co w górze jest i oświecał się blaskiem wiecznego światła, dlatego wcale niezgorzej rozumiał Pismo Święte. Jego czysty umysł, wolny od wszelkiego skażenia, przenikał skrytości tajemnic. Tam, gdzie nie docierał poprzez wiedzę szkolną, dochodził za pomocą kochającej miłości. Czasami czytał Pismo Święte, a co raz zapadło mu w duszę, zapisywał na zawsze w sercu. Miał pamięć do ksiąg Pisma Świętego, a to dlatego, że co raz usłyszał, przetrawiał z nabożną miłością”(Mem 102,1-4). Wiedział czego chce i wytrwale dążył do osiągnięcia zamierzonych celów: „był bardzo stanowczy i nie zważał na nic, jak tylko na to, co należało do Pana”(VbF 72,3). Kontemplacja Boga w duszy dokonuje się za pośrednictwem Chrystusa - Słowa Wcielonego i prowadzi do wewnętrznej harmonii, co Bonawentura wyraźnie dostrzegał w osobie Franciszka: „[Ciało] tak bardzo zgadzało się z duchem i odznaczało się tak chętnym posłuszeństwem, że gdy duch starał się zdobyć wszelką świętość, ono nie tylko się nie sprzeciwiało, ale starało się nawet go uprzedzać.”(LegM XIV,1,7). Tak natomiast tłumaczy genezę Franciszkowej dyspozycji względem Ducha Świętego: „Nieustanne oddawanie się modlitwie połączonej z ustawicznym ćwiczeniem się w cnotach, doprowadziło męża Bożego do zdobycia tak wielkiej jasności umysłu, że chociaż nie był biegły w Piśmie Świętym przez swoje wykształcenie, to jednak z dziwną bystrością umysłu wnikał w jego głębię oświecony blaskiem wiecznego światła. Nieskalanym umysłem zgłębiał ukryte tajemnice, a tam, gdzie nie sięga rozumowe poznanie uczonych teologów, wkraczało mistyczne uczucie kochającego. Kiedy zaś czytał święte księgi i bodaj raz czymś się przejął, wówczas z uporem starał się to zapamiętać, ponieważ nigdy na próżno nie przyjmował zdolnością uważnego umysłu tego, co w ustawicznej modlitwie rozpalał uczuciem”(LegM XI,1,1-3). Choć o sobie mówił: prosty i niewykształcony (simplex et idiota), to wiedzę teologiczną płynącą z Bożego objawienia posiadł w takim stopniu, że rozmawiający z nim uczony dominikanin stwierdził ze zdumieniem: „Zaiste, teologia tego świętego Ojca jest jak orzeł, uniesiona bardzo wysoko na skrzydłach czystości i kontemplacji; nasza zaś wiedza czołga się na brzuchu po ziemi”(LegM XI,2,2). Bonawentura wskazuje na obecność Boga w człowieku, pozwalającą się z Nim spotkać we własnym wnętrzu, czego Franciszek miał świadomość, bowiem jak stwierdził Celano: „Święty przebywał sam ze sobą, chodził po przestrzeni swego serca, gotował w sobie godne Bogu mieszkanie. Dlatego poklask zewnętrzny nie porywał jego uszu, ani żaden głos nie potrafił wytrącić go z równowagi lub przerwać mu ogromu zajęć, jakie wykonywał (VbF 43,4). Świadomy, jak ważna jest dyspozycja człowieka i jak łatwo można ją utracić przebywając wśród ludzi i angażując się w ich sprawy, zachęcał braci idących przez świat do wewnętrznego skupienia: „gdziekolwiek jesteśmy i wędrujemy, mamy celę ze sobą: naszą celą jest bowiem brat ciało, a dusza jest pustelnikiem, który przebywa wewnątrz celi, aby modlić się do Boga i rozmyślać”(CAss 108,22).

Trzecia para skrzydeł (medytacja południowa) ponad nami (supra nos). Pozwala na poznanie Boga w Jego istocie, przez podobieństwo, które łączy człowieka z jego Stwórcą, o czym Franciszek przypomina słowami:„ Człowieku, zastanów się, do jak wysokiej godności podniósł cię Pan Bóg, bo stworzył cię i ukształtował według ciała na obraz umiłowanego Syna swego i na podobieństwo według ducha” (Nap5). W medytacji południowej św. Bonawentura snuje refleksję nad relacjami w Trójcy. Podobny temat odnajdujemy w Pismach Franciszka, stąd jego duchowość określić można jako chrystocentryzm trynitarny[6]. W Regule niezatwierdzonej wzywa braci: „Przygotowujmy w sobie zawsze mieszkanie i miejsce pobytu Temu, który jest Panem Bogiem Wszechmogącym, Ojcem i Synem i Duchem Świętym”(1Reg 22,27). Słowa te świadczą o jego świadomości Trójcy Świętej, z odrębnością poszczególnych Osób. Podobnie w Liście do wiernych, gdzie zachęca do czynienia pokuty przygotowującej miejsce Bogu: „bo spocznie na nich Duch Pański i uczyni u nich mieszkanie i miejsce pobytu”(1LW 6), po czym wymienia relacje, w jakie można wejść z Trójjedynym Bogiem (bycie synem, oblubieńcem, matką, bratem). Bonawenturiańskie nawiązanie do relacji w Trójcy to kontynuacja rozważań na temat dobroci Boga, która jest rozlewna, czyli daje się innym. Franciszek zdaje się być stale pod wrażeniem Bożej dobroci, gdyż w jego pismach jak refren powraca przekonanie o tym przymiocie Boga: „bo Ty, Panie, jesteś dobrem najwyższym, wiecznym, od którego pochodzi wszelkie dobro, bez którego nie ma żadnego dobra”(On 2). Na tym etapie (supra nos) według Bonawentury kończy się zakres możliwości poznawczych człowieka, a otwiera się przestrzeń wyjścia poza siebie. Ukrzyżowany Chrystus jest Tym, który niejako porywa człowieka do zjednoczenia z Bogiem, On to dla Franciszka stanowił stały punkt odniesienia, według słów Bonawentury: „całe [jego] życie od momentu nawrócenia zdobiły wspaniałe tajemnice krzyża Chrystusowego”(LegmVI,9,3).

 Siódmy, ostatni etap, na którym Doktor Seraficki nie odwołuje się już do skrzydeł Serafina, charakteryzuje się ustaniem dotychczasowej aktywności człowieka na rzecz całkowitego poddania się działaniu łaski. To mistyczna ekstaza, doświadczenie duszy możliwe wyłącznie dzięki męce i zmartwychwstaniu Chrystusa, mającego moc przeprowadzić podobną drogą tego, kto wpatruje się w Niego, jak Franciszek, który według Bonawentury „okazał się godny szczególnego przywileju, gdyż cała jego troska tak publiczna, jak i osobista, była skierowana na krzyż Pański. Bowiem i przedziwna łagodność i surowość życia, jego głęboka pokora, chętne posłuszeństwo, doskonałe ubóstwo, nienaruszona czystość, gorzka skrucha, potoki łez, przejmująca litość, gorliwość niedościgniona, pragnienie męczeństwa, wyjątkowa miłość i wreszcie cały splot zalet upodobniających do Chrystusa – czyż to wszystko nie zmierzało do nakreślenia na nim rysów Chrystusa i czyż nie było przygotowaniem do owych świętych stygmatów?” (LegmVI,9,1-2). Podobnie jak wcześniej był dla swych naśladowców przykładem działania, tak w wydarzeniu Alwerni stał się wzorem kontemplacji jednoczącej z Bogiem. Na Alwerni dokonał się jego transitus[7].

Kilka lat później, w 1263 roku, powstało inne dzieło, w którym Bonawentura także nawiązał do skrzydeł serafinów- Sześć skrzydeł Serafinów (De sex alis Seraphim). Napisane zostało celem pomocy przełożonym i podwładnym. Doktor Seraficki dzieli się w nim własnym doświadczeniem kierowania Zakonem Braci Mniejszych, któremu przewodził przez 17 lat. Sześć skrzydeł Serafinów to: 1. pragnienie sprawiedliwości, 2. dobroć, 3. cierpliwość, 4. przykład życia, 5. rozwaga i rozeznanie tego, co należy czynić, 6. pobożność.

Św. Bonawentura nie był pierwszym, który zastosował analogię skrzydeł Serafina. 20 lat wcześniej dokonał tego pierwszy biograf św. Franciszka, Tomasz z Celano. Doktor Seraficki z pewnością znał jego myśl, jednak dokonał odmiennej interpretacji. Warto porównać oba spojrzenia, gdyż ich wspólnym celem jest zachęta do naśladowania Franciszka na drodze do zjednoczenia z Bogiem, dostępna dla każdego chrześcijanina mającego intencję życia w bliskości Boga oraz świadomość własnej słabości. Dla Tomasza z Celano 6 skrzydeł Serafina odnosi się do cnoty miłości, która tak znamionowała Franciszka, że wykształcił w sobie Serafina i zasłużył na dołączenie do najwyższego z chórów anielskich. Opisując jego ciało po śmierci, przyrównuje je do umęczonego ciała Chrystusa: „Naprawdę wyraziła się w nim forma krzyża i męka niepokalanego Baranka, który zgładził grzechy świata. Wyglądał, jakby zdjęty z krzyża. Ręce i stopy miał przebite gwoździami, a prawy bok jakby ”zraniony lancą”(VbF 112,9). Następnie zaświadcza o doskonałości jego cnót: „Trwając na krzyżu, zasłużył na dołączenie do najwyższego stopnia duchów. Zawsze bowiem był na krzyżu, nie uchylał się przed żadnym trudem i bólem, żeby tylko w sobie i z siebie wypełnić wolę Pana”(VbF115,1-2). Przytacza też świadectwo braci, którzy towarzyszyli mu w codzienności i słyszeli: „jak codziennie i stale głosił Jezusa, jak słodko i rozkosznie rozprawiał o Nim, jak łagodnie i z pełną miłością rozmawiał na Jego temat. Z obfitości serca usta mówią. Światłe źródło miłości napełniało jego całe wnętrze i biło na zewnątrz. Zaprawdę bardzo dużo miał wspólnego z Jezusem. Jezusa nosił w sercu, Jezusa na ustach, Jezusa w uszach, Jezusa w oczach, Jezusa na rękach, Jezusa w całym ciele”(VbF 115,3-5). Następnie prezentuje alegorię skrzydeł Serafina, celem ukazania cnót Franciszka oraz sposobu jego naśladowania. Pierwsza para skrzydeł wznoszących się ponad głową oznacza czysta intencję i prawe działanie; środkowa para skrzydeł to podwójna miłość bliźniego: względem duszy (Słowo Boże) i ciała (doczesne wsparcie), ostatnia para skrzydeł oznacza zachętę do oczyszczenia z win i usunięcia słabości moralnej. Pióra tych skrzydeł, to uczucia zrodzone z żalu i pragnienia sprawiedliwości.

Łaska stygmatów sprawiła, że niektórzy zaczęli utożsamiać św. Franciszka z apokaliptycznym aniołem wstępującym od wschodu słońca, mającym pieczęć Boga żywego (por. Ap 7,2). W prologu Życiorysu większego Bonawentura szeroko rozwinął rolę profetyczno-apokaliptyczną Franciszka, kreując go na anioła szóstej pieczęci, Bożego herolda, naznaczonego pieczęcią Boga żywego, który niczym drugi Mojżesz za pomocą „laski Chrystusowego krzyża”(por. Legm VII,9,4) rozdziela morze i wyprowadza z niewoli grzechu i ciemności wszystkich, którzy naśladują go na ewangelicznej drodze nawrócenia i ubóstwa. Jest niczym Jan Chrzciciel poprzedzający Mesjasza i wskazujący na Niego głoszonym słowem pokuty i życiem ukształtowanym przez dosłowne wstępowanie w ślady Mistrza.

Pobyt na Alwerni zainspirował Bonawenturę do napisania jeszcze jednego traktatu mistycznego:  Droga duszy do siebie samej, inaczej Trzy drogi (Itinerarium mentis in se ipsam), w którym widoczne jest jego ascetyczne dążenie, by zrozumieć ubóstwo, wewnętrzne skupienie i walkę z sobą samym. Dzieło jest opisem duchowych dróg: oczyszczającej, oświecającej i jednoczącej. Już sama liczba odnosi do trzech Osób Trójcy, która jest celem, a drogi jedynie środkiem do niego prowadzącym. Każda z dróg ma swoją odrębną duchowość, cel w sobie i ponad sobą, stąd oczyszczenie prowadzi do pokoju, oświecenie do prawdy, zjednoczenie do miłości. Środkami doskonalenia na każdej z dróg są: 1. czytanie i rozważanie (medytacja), 2. modlitwa, 3. kontemplacja. Prowadzą one do rozwoju życia duchowego, przez jednoczesne doskonalenie sumienia, rozumu i mądrości. Pokój, prawda i miłość to zasadnicze elementy duchowej doskonałości człowieka, na wzór boskiej doskonałości Ojca, Syna i Ducha Świętego.

Świętych, Franciszka i Bonawenturę, łączyła silna duchowa więź, która dla tego drugiego stanowiła nieocenioną pomoc w dążeniu do osobistej świętości oraz w kierowaniu Zakonem Braci Mniejszych. „Przyjaźń z Franciszkiem wzbogacała Bonawenturę o nowy rodzaj doświadczenia duchowego i egzystencjalnego. W poznaniu tym chodziło głównie o przeżycie poznanej prawdy, to znaczy wyprowadzenie jej z jednego życia i ponowne wprowadzenie w życie drugiej osoby, podejmowane przez nią decyzje i wybory. W ten sposób prawda o Bogu, o życiu i modlitwie zawarta w pismach Bonawentury pokrywała się z duchem wierności w codziennym życiu (…) Chodziło o wierność historii życia, wierność egzystencji osobie Franciszka, na którego życiu odcisnęła się obecność samego Boga. W ten sposób wierność stawała się naśladowaniem”[8].

s. Chrystiana Anna Koba CMBB


Fot. Agnieszka Mazurek Alwernia sierpień 2023.

 



[1] Por. Cz. Gniecki OFM Hagiograficzne źródła franciszkańskie powstałe w III i XIV w., wyd. Istytut Studiów Franciszkańskich, Kraków 2005, str. 122.

[2] Por. ks. R.J. Woźniak, Przełom w teologii św. Bonawentury z Bagnoregio i jego teologiczno-pastoralne konsekwencje w perspektywie współczesności, pobrano 25.04.2024 z https://czasopisma.upjp2.edu.pl/poloniasacra/article/view/3351/3258, str. 64.

[3] Por. A. Gemelli OFM, Franciszkanizm, Warszawa 1988, str.52.

[4] W. Block OFM Cap, Doświadczenie Alwerni źródłem powstania Drogi do Boga św. Bonawenury z Bagnoregio,  pobrano 15.04.2024 z https://czasopisma.upjp2.edu.pl/poloniasacra/article/view/3352/3259, str.84.

[5] P. J. Śliwiński OFM Cap, Personalistyczna zasada wychowania w Itinerarium mentis in Deum św. Bonawentury, pobrano 25.04.2024 z https://czasopisma.upjp2.edu.pl/poloniasacra/article/view/3349/3256, str. 30.

[6] C. Vaiani, Droga św. Franciszka z Asyżu. Synteza duchowości franciszkańskiej na podst. Pism św. Franciszka, wyd. Instytut Studiów Franciszkańskich, Kraków 2002, str.19.

[7] Por. W. Block OFM Cap pobrano 15.04.2024 z https://czasopisma.upjp2.edu.pl/poloniasacra/article/view/3352/3259, str. 107.

[8]   Z. Kijas OFM Conv ,Święty Bonawentura, wyd. WAM, Kraków 2002, str. 73.

800-lecie Reguła św. Franciszka 1223-2024

Nie mówcie mi o innych regułach!

Reguła św. Franciszka z Asyżu idealnie wypełniła lukę w średniowiecznym Kościele, którego życie zakonne tworzyły instytucje eremickie, mnisze i kanonicze, opierające się na modelu życia wspólnoty jerozolimskiej. Św. Franciszek natomiast zaproponował swym naśladowcom drogę inspirowaną życiem Jezusa i apostołów. Była to nowość w Kościele, której miał świadomość:„ Powiedział mi Pan, że chciał, abym był nowym szaleńcem w świecie i nie chciał was prowadzić inną drogą niż ta” (Sp Perf 68). Św. Franciszek stał się więc prekursorem nowej drogi w Kościele. Stanowczość i wytrwałość z jaką odrzucał propozycje przyjęcia jednej z już istniejących monastycznych reguł, świadczą o dogłębnym przekonaniu co do słuszności obranej drogi, a późniejsza wierność temu postanowieniu stanowi potwierdzenie nadprzyrodzonego pochodzenia jego misji. Na kapitule mat[1] zadeklarował: „Bracia moi, Bóg powołał mnie na drogę pokory i ukazał mi drogę prostoty; nie chcę abyście mi wspominali o jakiejś regule: ani św. Augustyna, ani św. Bernarda, ani św. Benedykta” (CAss 18,5). Franciszek nie przyjął monastycznego prawodawstwa, mimo iż doceniał jego mądrość i znaczenie. Otrzymał od Boga jasne światło, jak ma wyglądać jego życie, a osobiste doświadczenie Boga żywego było tak mocne, że w sposób naturalny prowadziło do dzielenia się nim z innymi. Zaproponowana przez niego ewangeliczna droga była klarowna i pociągająca, więc podążyli nią nie tylko wezwani do życia konsekrowanego bracia i siostry, ale także całe rzesze świeckich. W ten sposób powstał I, II i III zakon. Tym, który zainspirował wszystkich wybierających ewangeliczną drogę pokuty był sam Franciszek. Właśnie na tej drodze doświadczał Boga, odnalazł wolność i szczęście. On sam zdawał sobie sprawę z misji bycia wzorem i przykładem: „Ja natomiast aż do dnia mojej śmierci nie przestanę uczyć braci przykładem i postępowaniem iść drogą, którą mi Pan wskazał, a którą ja im wskazałem i pouczyłem ich”(CAss 106,2). Początkowo nie zamierzał tworzyć normatywnego projektu, szczegółowo regulującego różne sytuacje życiowe. Było to sprzeczne z jego naturą wolną i prostą, a także nie współgrało z postawą ufnego powierzenia się Bożej opiece. Franciszek żył chwilą obecną, wsłuchując się z uwagą w Boże natchnienia. Jego inspiracją do życia był sam Bóg i aktualne doświadczanie Jego miłującej obecności. Początkowa bliżej nieokreślona tęsknota za Nim, wyrażająca się w pragnieniu naśladowania Go, zaczęła nabierać konkretnych kształtów dopiero z chwilą usłyszenia Ewangelii o rozesłaniu apostołów. Słowa te tak bardzo współbrzmiały pragnieniem jego serca, że spontanicznie wykrzyknął: „To właśnie jest, co chcę ze wszystkich sił wypełniać!”(3Soc 25,3). Na tym etapie drogi on sam nie potrzebował nic więcej, jednak sytuacja zmieniła się z chwilą pojawienia się braci. Wówczas zaistniała potrzeba jasnego ukierunkowania tej nowopowstałej społeczności oraz przynajmniej pobieżnego określenia zasad jego funkcjonowania i miejsca w ówczesnym społeczeństwie. Pierwsi adepci pragnący dzielić zapoczątkowany przez Franciszka ubogi sposób życia pojawili się w 1208 roku. Gdy po wspólnej modlitwie w kościele św. Mikołaja otworzyli mszał, natrafili na słowa wzywające do podążania za Chrystusem na drodze ubóstwa, wyrzeczenia i dzielenia się wiarą z innymi (por. 3Soc 34,6). Dla Franciszka było to wyraźne objawienie woli Bożej i przyjął te słowa jako sposób życia (forma vitae), oznajmiając to braciom Bernardowi i Piotrowi: „Oto, bracia, życie i zasady, które będziemy mieli, my i wszyscy, którzy zechcą się do nas przyłączyć”(3Soc 29,8)[2]. Później, dodawszy kilka wskazań regulujących życie wspólne (por. VbF 32,1), przedstawił je papieżowi. Tak powstała protoreguła, zatwierdzona ustnie w 1209 lub 1210 roku przez papieża Innocentego III, co Franciszek opisał w testamencie: „I ja kazałem to spisać w niewielu prostych słowach i ojciec święty potwierdził mi”(T 15). Franciszkowa koncepcja życia prostego i radykalnie ubogiego w zupełnym zdaniu się na Bożą Opatrzność wydała się papieżowi zbyt wymagająca, co wyraził w słowach: „Zbyt twarde i ostre jest wasze życie”(De inceptione 34,3). Z pomocą przyszło Boże objawienie. Źródła biograficzne wspominają o proroczych snach, które zachęciły papieża do udzielenia błogosławieństwa zwolennikom nowej drogi. W pierwszym śnie zobaczył jakiegoś niepozornego człowieka, który uratował od upadku Bazylikę Laterańską, podtrzymując ją na własnych barkach (por. Mem 17), w drugim natomiast dostrzegł u swoich stóp palmę, która wyrosła na piękne drzewo. Trwając na modlitwie, zrozumiał, że palma symbolizuje ubogiego człowieka, którego z pogardą przepędził poprzedniego dnia[3]. Był to Franciszek oczekujący na papieską audiencję. On to okazał się tym, który poprzez wierność pokorze i ubóstwu podtrzymał zagrożony upadkiem Kościół. Po rozważeniu otrzymanych wizji, papież przychylił się do prośby Biedaczyny i zatwierdził zaproponowany przez niego ewangeliczny sposób życia. Prawdopodobnie także wówczas przyjęta została nazwa nowego zakonu: Bracia Mniejsi. Zgodnie z relacją Tomasza z Celano „[papież] udzielił im wiele zachęt i napomnień, po czym pobłogosławił św. Franciszkowi i jego braciom, mówiąc: „Bracia, idźcie z Bogiem, i jak was On raczy natchnąć, tak głoście wszystkim pokutę. A gdy wszechmocny Bóg pomnoży was w liczbę i łaskę, z radością donieście mi o tym, a ja wam udzielę więcej pozwoleń i bezpiecznie powierzę wam większe zadania”(VbF 33,7). Anonim z Perugii tak komentuje zakończenie spotkania: „św. Franciszek pochylił się i pokornie a pobożnie przyrzekł panu Papieżowi posłuszeństwo i uszanowanie. A inni bracia przyrzekli posłuszeństwo i uszanowanie św. Franciszkowi” (De inceptione 36,4). Ta deklaracja posłuszeństwa była nowością, nie występującą dotąd w żadnej innej regule. Kard. Jan od św. Pawła[4], pozostając pod wrażeniem radykalizmu Franciszka i jego pierwszych braci, postarał się o udzielenie Franciszkowi i towarzyszącym mu jedenastu braciom kleryckiej tonsury[5]. Tomasz z Celano akcentuje Boże błogosławieństwo towarzyszące Franciszkowi: „Naprawdę, gdziekolwiek się udał, tam Pan był z nim, ciesząc go objawieniami a dobrodziejstwami dodając otuchy”(VbF 33,9). Umocnieniem był dla niego proroczy sen o wysokim i grubym drzewie. Gdy podziwiał jego piękno i potęgę, został nagle uniesiony aż do jego wierzchołka, po czym z łatwością nachylił ku ziemi. Stało się tak w istocie, gdy papież Innocenty III łaskawie przychylił się do jego prośby (por. VbF 33).

Brak pisemnego zatwierdzenia sposobu życia nie przeszkadzał braciom traktować go jako pełnoprawnej reguły i używać także poza granicami Italii. Franciszek zalecał, braciom, by nauczyli się jej tekstu na pamięć: „Proszę wszystkich braci, aby nauczyli się tekstu i znaczenia tego, co jest napisane w tym sposobie życia (…) i aby to sobie często przywodzili na pamięć”(1Reg 24,1), a także „chciał, by wszyscy ją mieli, wszyscy ją znali i żeby zawsze była dla nich bodźcem do pokonywania zniechęcenia”(Mem 208,3).

Istniały więc wersje pisemne reguły, co znajduje swe potwierdzenie w Źródłach Franciszkańskich, np. w opisie przybycia br. Bernarda z Quintavalle do Bolonii. Po tym jak cierpliwie zniósł prześladowanie ze strony mieszkańców, zobligowany przez pewnego mądrego sędziego, by się przedstawić, „włożył rękę w zanadrze i wyjął ewangeliczną regułę św. Franciszka, którą nosił na sercu i okazywał czynem”(Actus 4,12). Tekst reguły wprawił zainteresowanego w takie zdumienie, że z zachwytem wyznał: „To jest najdoskonalszy stan, o jakim kiedykolwiek słyszałem”(Actus 4,14). Inny przykład użycia reguły przedstawił Tomasz z Celano nawiązując do śmierci jednego z męczenników franciszkańskich zamordowanych przez muzułmanów, który umierał trzymając regułę w ręku i wyznając odstępstwa od jej zaleceń (por. Mem 208,4). Także bracia, którzy w 1219 roku przybyli do Paryża przynieśli ze sobą jakiś tekst reguły. Papież Honoriusz III zasięgając rady rzymskich kurialistów upewnił się, że reguła tych braci została ustnie zatwierdzona przez jego poprzednika .

Brak formy pisemnej stał się powodem wielu nieporozumień, a nawet prześladowania braci mniejszych. Wzrost liczebny zakonu, jego ekspansja poza Italię i coraz bardziej znaczący udział braci w ewangelizacji prowadziły do licznych zatargów z duchowieństwem. Anonim z Perugii przedstawia to następująco: „W niektórych prowincjach bracia zostali przyjęci, ale w żaden sposób nie dozwalano im na budowę domów. Z niektórych innych prowincji wyrzucano ich w obawie, że nie są prawdziwymi chrześcijanami, jako że nie mieli jeszcze reguły zatwierdzonej przez Papieża, a tylko przyzwolenie na nią”(De inceptione 44,2). Potrzeba posiadania pisemnego dokumentu stawała się coraz bardziej nagląca i z pewnością Franciszek jako założyciel zakonu odczuwał coraz większą presję, by ułożyć regułę z jednej strony odpowiadającą oczekiwaniom braci, a z drugiej wierną ewangelicznemu radykalizmowi. De inceptione podkreśla inicjatywę w tej sprawie kardynała Hugolina, protektora zakonu: „on zaś przywoławszy do siebie św. Franciszka, zaprowadził go do pana Papieża Honoriusza (…) i sprawił, że Franciszek napisał inną regułę, a wspomniany Papież ją zatwierdził i zawarował pieczęcią”(De inceptione 44,7).

Początkowa powściągliwość Franciszka w spisywaniu prawnych zasad funkcjonowania braterstwa umotywowana jego prostotą i wiarą w uczciwość braci, z czasem ustąpiła miejsca naglącej potrzebie przypomnienia norm postępowania tym, którzy przecież zobowiązali się żyć według wskazań Ewangelii. Dla niewielkiej grupy pierwszych braci on sam był „regułą”, ucieleśnieniem ewangelicznych wskazań. Sytuacja zmieniła się jednak z chwilą rozwoju zakonu. Coraz wyraźniej rysujący się rozdźwięk między jego idealistyczną wizją, a złagodzoną formą życia niektórych braci i ich często odmiennymi oczekiwaniami, sprowokował go do wypowiedzenia słów: „aby wszyscy bracia wiedzieli i poznali, że są zobowiązani do zachowywania doskonałości świętej Ewangelii, chcę, aby na początku i na końcu reguły było napisane ,,iż bracia są zobowiązani zachowywać świętą Ewangelię Pana naszego Jezusa Chrystusa” (CAss 102, 13). Jakby dla uzasadnienia tych słów autor kompilacji dodał słowa: „On sam zachowywał dosłownie świętą Ewangelię, od początku, odkąd zaczął mieć braci, aż do dnia swojej śmierci”(CAss 15).

Praca nad stworzeniem odpowiedniej reguły była ciążka i wieloetapowa. Zgodnie z Relacją Trzech Towarzyszy: „we wszystkich swych regułach [Franciszek] zaleca szczególnie ubóstwo i stara się nakłonić wszystkich braci do unikania pieniędzy. Ułożył bowiem wiele reguł i wypróbował je przed ułożeniem tej, którą jako ostateczną zostawił braciom (3Soc 35,10). Potwierdzeniem tych słów są posiadane współcześnie liczne świadectwa tekstowe Reguły niezatwierdzonej (1Reg), Reguły zatwierdzonej (2Reg), Reguła dla pustelni (Pust) oraz fragmenty innej Reguły niezatwierdzonej, które według znawcy franciszkanizmu K. Essera należą do redakcji wcześniejszej niż 1Reg. W wydaniu krytycznym wskazał trzy źródła pochodzenia tych fragmentów: kodeks Wo, Wykład reguły Hugona de Digne oraz Memoriale Tomasza z Celano.

Proces powstania ostatecznego tekstu Reguły Braci Mniejszych nie jest do końca jasny i tłumaczą go hipotezy różnych badaczy. Możliwe, że tekst Protoreguły stopniowo zmieniany i poszerzany, został ostatecznie wchłonięty w Regułę niezatwierdzoną. O ile pierwotny trzon mówiący o kroczeniu śladami Chrystusa na ewangelicznej drodze, za przykładem apostołów (sequela Christi) pozostał od początku nie zmieniony, o tyle sposób organizacji życia wspólnotowego rozwijał się i dostosowywał do zmieniających się warunków. Tekst reguły został promulgowany podczas kapituły 1221, jednak z powodu braku formy legislacyjnej, nie przedstawiono go do zatwierdzenia Stolicy Apostolskiej. Zawiera bardzo wiele cytatów z Pisma świętego, które zgodnie z informacją zawartą w kronice[6] Jakuba z Vitry, na prośbę Franciszka umieścił tam brat Cezary ze Spiry, co dobrze oddaje ducha Biedaczyny, dla którego Słowo Boże zawsze było priorytetem i pewnym objawieniem Bożej woli. Ten mocno idealistyczny tekst od początku miał duży wpływ na kształtowanie świadomości braci mniejszych. Co jakiś czas spotykali się oni na kapitułach, by dzielić się Słowem, wspólnie rozwiązywać problemy i szukać odpowiedzi na nowe wyzwania, z którymi spotykali się w codzienności. Kronika bp. Jakuba z Vitry zawiera następujący opis: „Mężczyźni z tej wspólnoty (religione) z wielkim pożytkiem spotykają się raz na rok w wyznaczonym miejscu, aby cieszyć się w Panu i wspólnie spożyć posiłek. Tutaj, odwołując się do rady osób doświadczonych, formułują i ogłaszają swe święte prawa, zatwierdzone potem przez papieża” (Vitry 11)[7]. Powstające podczas kapituł normy były sukcesywnie dołączane do już istniejącego dokumentu, uzupełniając go i regulując coraz szersze przestrzenie życia braci. To tłumaczy tak uderzającą różnorodność stylistyczną 1Reg. Czas od ustnej aprobaty sposobu życia do 1223 był to okres, podczas którego nie istniał konkretny dokument normatywny, który mógłby zostać przedstawiony papieżowi jako reguła zakonu braci mniejszych. Dla Franciszka Reguła niezatwierdzona była dokumentem przejściowym, wymagającym dopracowania i kolejnych uzupełnień. Świadczy o tym zapis w Liście do ministra: „ Aby to pismo lepiej zachowywano, miej je przy sobie aż do Zielonych Świąt, tam będziesz [na kapitule] z twoimi braćmi. I tę sprawę i wszystkie inne nie dość wyczerpująco ujęte w regule, postarajcie się z pomocą Pana Boga uzupełnić”(LM 21-22).

Presję, by dać zakonowi odpowiednie wytyczne wzmogła zapewne sytuacja, jaką Franciszek zastał po powrocie z Ziemi Świętej. Wyznaczeni przez niego wikariusze Mateusz z Narni i Grzegorz z Neapolu samowolnie zorganizowali tzw. Kapitułę starszych, na której podjęto uchwały niezgodne z Franciszkowym ideałem życia braci mniejszych. Reakcją Franciszka na zaistniałą sytuację była podróż do Viterbo, by prosić przebywającego tam papieża Honoriusza III o kardynała protektora dla zakonu. Został nim kard. Hugolin z wykształcenia prawnik, który swe umiejętności legislacyjne wykorzystał później przy redagowaniu Memoriale propositi[8] i Reguły zatwierdzonej braci mniejszych.

Biografowie wspominają także o Bożej interwencji przynaglającej Franciszka do stworzenia odpowiedniego dokumentu prawnego regulującego życie braci. Według Legenda maior św. Bonawentury pewnej nocy Franciszek miał proroczy sen, w którym nakarmił zgłodniałych braci hostią własnoręcznie uczynioną z drobnych okruszyn chleba. Ciała tych, którzy odmówili jej przyjęcia lub uczynili to niegodnie, pokryły się trądem. Następnego dnia na modlitwie zrozumiał, że tą hostią była Reguła, okruszynami słowa Ewangelii, a trądem niegodziwość (por.Mem 209).

Była zima 1222-1223 roku, kiedy Franciszek zdecydowany przepracować dotychczasowy zbyt obszerny tekst Reguły niezatwierdzonej, udał się wraz z braćmi Leonem i Bonizzo z Boloni na górę Fonte Colombo w pobliżu Rieti. Poszcząc 40 dni o chlebie i wodzie podyktował nowy tekst według natchnień Ducha Świętego, które otrzymywał na modlitwie. Anioł Clareno w dziele Libro delle Tribolazioni wskazuje konkretne miejsce Franciszkowej pracy: niewielką celę w zagłębieniu skały[9]. Po skończonej pracy Franciszek przekazał regułę do przechowania bratu Eliaszowi, który pełnił wówczas urząd wikariusza generalnego. Zgodnie z Legenda maior św. Bonawentury „Ten jednak po paru dniach stwierdził, że z powodu niedbalstwa reguła zaginęła”(LegM 4,11,8). Anioł Clareno natomiast kieruje ostre zarzuty w stronę ówczesnego wikariusza generalnego br. Eliasza, oskarżając go o umyślną kradzież dokumentu roboczego bratu Leonowi, by uniemożliwić dostarczenie papieżowi tekstu powstałego pod natchnieniem Bożym[10]. Takie przedstawienie sprawy współbrzmi z pełnym zawiści stanowiskiem przedstawicieli ruchu spirytualnych[11] wobec br. Eliasza.

Utraciwszy przygotowany z takim trudem dokument, Franciszek „ponownie udał się na odludne miejsce i odtworzył tekst reguły na wzór pierwszej, jakby przyjmował słowa z ust Bożych”(LegM 4,11,8). Źródła wzmiankują też o pewnym wymownym zdarzeniu, dobrze oddającym kontrowersje wokół powstającej reguły. Otóż do Franciszka pracującego nad tekstem reguły na górze Fonte Colombo przybyła grupa ministrów z br. Eliaszem na czele, by ostrzec go, że zbyt radykalny tekst nie będzie przez nich przyjęty. Franciszek nie podjął dialogu, lecz zwrócił się bezpośrednio do Chrystusa: „Panie, czyż nie mówiłem, że nie uwierzą Ci?”(CAss 17,10). W odpowiedzi rozległ się głos Chrystusa, mówiącego: „Franciszku, w tej regule nie ma nic twojego, lecz wszystko, co jest w niej zawarte, jest Moje”(CAss 17,11). Wiele światła na proces powstawania reguły rzuca świadectwo pierwszych towarzyszy Franciszka, ujawniające jego cierpienie duchowe i walkę, jaką musiał stoczyć z własnymi braćmi, by dochować wierności ewangelicznym ideałom, do których wzywał go Pan Bóg: „My zaś, którzy z nim byliśmy, kiedy napisał regułę i prawie wszystkie inne swoje pisma, dajemy świadectwo, że kazał napisać w regule i w innych swoich pismach wiele rzeczy, co do których pewni bracia, a zwłaszcza przełożeni, mu się sprzeciwiali”(CAss 106,29). Franciszek ustępował żądaniom braci, by zachować między nimi jedność. Było tak na przykład wtedy, gdy kazali usunąć z reguły rozdział zawierający wezwanie, by podejmujący wędrowne przepowiadanie niczego nie brali na drogę (por. SpPerf 3,7) lub gdy sprzeciwili się umieszczeniu w niej wezwania do troski o niewłaściwie przechowywane Postacie Eucharystyczne i słowa konsekracji, a także napominać zaniedbujących te sprawy kapłanów (por. CAss 106). O tym, jak przykra była dla niego ta sytuacja świadczą słowa, które często powtarzał: „W tym jest mój ból i moje strapienie, że to, co z wielkim trudem w modlitwie i rozmyślaniu otrzymuję od Boga przez Jego miłosierdzie dla obecnego i przyszłego pożytku całego zakonu, i o czym On mnie zapewnił, że jest to zgodne z Jego wolą, niektórzy bracia, opierając się na autorytecie i przewidywaniu swojej wiedzy, marnują to i sprzeciwiają mi się, mówiąc To należy przyjąć i zachowywać, a tamto nie!”(CAss 106,33).

Wiosną 1223 roku Franciszek spotkał się w Rzymie z kard. Hugolinem, by skonsultować z nim nowopowstały tekst, który zamierzał przedłożyć do zatwierdzenia papieżowi. Następnie przepracowaną wersję reguły zaprezentował braciom podczas czerwcowej kapituły. Tekst reguły został przez nich zaaprobowany. Przez kolejne miesiące stanowił on szczególny przedmiot zainteresowania Stolicy Apostolskiej, która ostatecznie określiła go i zaaprobowała bullą Solet annuere sedes apostolica 29 listopada 1223 roku. Według św. Bonawentury, sam Bóg zatwierdził Franciszkową regułę i potwierdził jej pełną zgodność ze swoją wolą wyciskając na ciele Biedaczyny stygmaty: „były one jakby bullą Najwyższego Kapłana Chrystusa, która w pełni zatwierdziła regułę i wyraziła uznanie dla jej autora”(LegM IV,11,10).

W Kościele nie pojawiła się nowa reguła, bowiem faktycznie istniała ona już od momentu ustnego zatwierdzenia przez papieża Innocentego III, a kolejny papież Honoriusz III tylko potwierdził ją i zaaprobował nową jej formę dostosowaną do sytuacji intensywnie rozwijającego się zakonu. Tak zakończył się trwający około czternaście lat proces kształtowania się reguły braci mniejszych. Posiadanie pisemnie zatwierdzonego dokumentu nie zakończyło jednak wciąż trwających dywagacji i konfliktów wokół interpretacji franciszkańskiej reguły. Działo się tak mimo Franciszkowego zakazu zawartego w Testamencie: „I wszystkim moim braciom klerykom i nie-klerykom zakazuję stanowczo na mocy posłuszeństwa wprowadzać wyjaśnienia do reguły i do tych słów, niech nie mówią: Tak należy je rozumieć. Lecz jak Pan dał mi prosto i jasno mówić i napisać regułę i te słowa, tak prosto i bez wyjaśnień rozumiejcie je i gorliwie zachowujcie aż do końca”(T 39). Pierwsze konstytucje zakonne, a także dokumenty papieskie tłumaczące regułę zaczęły powstawać już kilkanaście lat później.

Testament będący duchową wykładnią reguły, przez samego Franciszka uznany za „przypomnienie, pouczenie i zachętę”(T 34), miał być zgodnie z jego wolą odczytywany wraz z regułą na wszystkich kapitułach. Poleceniu temu towarzyszy obietnica błogosławieństwa: „I ktokolwiek to zachowa, miech w niebie będzie napełniony błogosławieństwem Ojca najwyższego, a na ziemi błogosławieństwem umiłowanego Syna Jego z Najświętszym Duchem Pocieszycielem i ze wszystkimi mocami niebios, i ze wszystkimi świętymi. I ja, brat Franciszek, najmniejszy wasz sługa, jak tylko mogę, wewnętrznie i zewnętrznie potwierdzam wam to najświętsze błogosławieństwo”(T 41). Podobne błogosławieństwo znajduje się w zakończeniu Reguły niezatwierdzonej (por. 1Reg 24), zaraz po bardzo osobistej, żarliwej prośbie Franciszka do braci: „I całując im nogi, błagam wszystkich, aby [ten sposób życia] bardzo kochali, strzegli i przechowywali”(1 Reg 24,3). To dowód jego szacunku i zażyłej relacji do reguły, którą traktował nie jako dokument prawny, ale ewangeliczny sposób życia prowadzący do bliskości z Bogiem.

s. Chrystiana Anna Koba CMBB

fot. Małgorzata Stokłuska- Fonte Colombo sierpień 2023.

 

 



[1] Kapituła 1222 lub 1223, w której mogło uczestniczyć nawet około 5 tys. Braci.

[2] Wg De inceptione 11,5: „To będzie nasza reguła!”

[3] Por. Fonti Francescane. Nuova edizione Scritti e biografie di san Francescio d’Assisi. Cronache e altre testimonianze del primo secolo francescano. Scritti e biografie di santa Ciara d.aAssisi, ed. E. Caroli, Padova, 2011, LegM III, 9a (aggiunta) FF 1063, s.620; tł. własne.

[4] Benedyktyn, pierwszy opiekun braci mniejszych, zmarł w 1215 roku.

[5] Tonsura mniejsza – sposób wygolenia głowy, będący zewnętrznym znakiem uprawnienia do posługi głoszenia Słowa Bożego.

[6] Vitry 15.

[7] Vitry, za: br. W. Block OFM Cap. Wszystkim chrześcijanom. Duchowość Franciszka z Asyżu w świetle jego pism, tom III- Jego śladami, wyd. Serafin, Kraków 2017, str. 71.

[8] Powstały w 1221 r dokument prawny regulujący życie Braci i Sióstr od Pokuty.

[9] por. Fonti Francescane. Nuova edizione Scritti e biografie di san Francescio d’Assisi. Cronache e altre testimonianze del primo secolo francescano. Scritti e biografie di santa Ciara d.aAssisi, ed. E. Caroli, Padova 2011, FF2179, str. 1422, tł. własne.

[10] J.w., FF 2179, str.1423, tł. własne.

[11] Spirytualni - wywodzący się z nurtu obervantia extrema zwolennicy traktowania reguły św. Franciszka dosłownie i na równi z Ewangelią. W konsekwencji zanegowali papieskie interpretacje reguły oraz kompetencje samego ojca świętego. Przedstawiciele spirytualnych byli prześladowani, niektórzy oddani inkwizycji i spaleni na stosie. Ruch potępiony oficjalnie w 1317 roku przestał istnieć.

piątek, 14 czerwca 2024

800-lecie - 1223 Greccio

 

Franciszkańskie święto nad świętami

Chłodna, grudniowa noc, blady księżyc na rozgwieżdżonym niebie, niezbyt głęboka grota skalna ukryta w lesie, w miejscowości Greccio. Tak wyglądały okoliczności powstania pierwszej żywej szopki, której pomysłodawcą był św. Franciszek z Asyżu. Był grudzień 1223 roku. Franciszek miał świeżo w pamięci obrazy z Rzymu, bowiem na wiosnę 1223 roku przeprowadził w Rzymie konsultacje z kardynałem protektorem Hugolinem przed  zatwierdzeniem reguły Braci Mniejszych[1]. Niedaleko kurii papieskiej na Lateranie znajdowała się bazylika Santa Maria Maggiore, do której od północy przylegało małe oratorium, przypominające swym kształtem grotę z Betlejem, którą Franciszek niewątpliwie odwiedził podczas wizyty w Ziemi Świętej w 1219 r. W „rzymskim Betlejem” umieszczony był ołtarz z kamieniami-relikwiami z palestyńskiej groty. Tuż po powrocie z Rzymu, 15 dni przed świętami Bożego Narodzenia, Święty przedstawił wizję urządzenia Bożonarodzeniowej szopki swemu przyjacielowi Janowi z Velito, który był właścicielem castrum, czyli ufortyfikowanej wioski Greccio; miejsca szczególnie drogiego Franciszkowi, które odwiedzał wielokrotnie wzywając okoliczną ludność do pokuty, a także szukając samotności w oddalonym od siedzib ludzkich eremie. Zgodnie z koncepcją Franciszka przygotowano żłóbek , przyniesiono siano, przyprowadzono woła i osła, gdyż jak głosiła tradycja, te zwierzęta były obecne przy narodzeniu Chrystusa. Zagłębienie w skale, poza żłóbkiem i zwierzętami mogło pomieścić zaledwie kilka osób: celebrującego Eucharystię kapłana oraz  posługujących mu. Franciszek jako diakon, ubrany w szaty liturgiczne odczytał Ewangelię, a potem wygłosił kazanie. Miejscowi ludzie, którzy przybyli na to  niezwykłe wydarzenie, przynieśli ze sobą świece i pochodnie . Wraz z braćmi ustawili się przed maleńką grotą-Betlejem i z uwagą wysłuchali słów Franciszka. Przemawiał jak zawsze z żarliwością i ekspresją, nie kryjąc miłości do Jezusa oraz wzruszenia Jego ubóstwem i uniżeniem w momencie przyjścia na świat. Tomasz z Celano tak zrelacjonował Franciszkowe przemówienie: „gdy chciał nazwać Chrystusa „Jezusem”, z powodu bardzo wielkiej miłości zwał Go „dziecięciem z Betlejem” napełniając swe usta głosem, a jeszcze bardziej słodkim uczuciem. Również, gdy wzywał „Dziecięcia z Betlejem”, lub „Jezusa” zdawał się oblizywać wargi językiem, na podniebieniu smakując i połykając słodycz tego słowa” (VbF 86). Proste, pełne dziecięcej szczerości słowa Franciszka sprawiły, że choć w żłóbku nie było figurki dzieciątka, to jeden z zebranych, rycerz o imieniu Jan, miał wizję: „ widział piękne dzieciątko śpiące w owym żłobie, które błogosławiony ojciec Franciszek, obejmując czule, zdawał się zbudzić ze snu”(LegM 10.7).

Przypomnienie historycznego wydarzenia  narodzenia Jezusa Chrystusa oraz uświadomienie zebranym kenozy Boga poprzez podkreślenie Jego ubóstwa i poniżenia w Betlejem, a także  fakt, że cała ta inscenizacja miała miejsce podczas  sprawowania Bożonarodzeniowej liturgii, świadczą o analogii, którą Franciszek dostrzegał między Bożym narodzeniem w Betlejem a Eucharystią. Istotą obu tych wydarzeń jest zstąpienie Boga na ziemię. Myśl tą trafnie oddaje tekst 1 napomnienia św. Franciszka: „ Oto uniża się co dzień jak wtedy, gdy z tronu królewskiego zstąpił do łona Dziewicy. Codziennie przychodzi do nas w pokornej postaci. Co dzień zstępuje z łona Ojca na ołtarz w rękach kapłana” (Np 1, 17-18). Właśnie to zstąpienie Boga, Jego widzialne wejście pomiędzy ludzi było dla Biedaczyny istotą celebracji Bożego Narodzenia. Wydarzenie Greccio nie było tylko plastycznym przedstawieniem Wcielenia w sposób zrozumiały dla prostych ludzi, ale stanowiło jednocześnie ukrytą polemikę z katarami – ówczesną sektą odrzucającą bóstwo Chrystusa. Zasadniczym celem było dla Franciszka jednak przybliżenie człowiekowi Chrystusa w taki sposób, by ten mógł Go poznać, zachwycić się Nim i naśladować. On sam zasłuchany w Słowa Ewangelii i wpatrzony w przykład Bożego Syna, pragnął upodobnić się do Niego, gdyż jak przekazał nam biograf: „Przede wszystkim utkwiła mu w pamięci pokora zawarta we wcieleniu i miłość ujawniona w męce, tak, że ledwie mógł o czym innym myśleć”(VbF 84). Franciszek doskonale zdawał sobie sprawę, że narodzenie Boga w Betlejem stanowiło jednocześnie zapowiedź i antycypację ofiary, która stopniowo dokonywała się podczas całego ziemskiego życia Zbawiciela, a ostatecznie dopełniona została podczas Jego męki i śmierci na krzyżu. Towarzysze Franciszka zapisali  jego słowa  świadczące o tym, jak bardzo był świadomy łączności Bożego narodzenia oraz misterium odkupienia: „Od dnia, w którym się narodził, trzeba, abyśmy zostali przez Niego zbawieni” (CAss 14). Biedaczyna przekonany, że owo wydarzenie zbawcze rozpoczęło się już w momencie narodzin Jezusa,  miał dla Bożego Narodzenia większą cześć, niż dla jakiejkolwiek innej uroczystości. Nazywał ten dzień „święta nad świętami” i pragnął, by był obchodzony szczególnie uroczyście, a „ każdy z radością człowiek był hojny nie tylko dla ubogich, lecz także dla zwierząt i ptaków”(CAss 14). Jego bracia wspominali, że nosił się z zamiarem przedstawienia sprawującym władzę petycji, by nakłaniali ludzi do rzucania ziarna ptakom, a właścicieli wołów i osłów, do dostarczenia tym zwierzętom paszy w obfitości. Gdy jednego roku Święta wypadły w piątek i bracia zastanawiali się, czy obowiązuje ich wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych, Franciszek nie kryjąc zażenowania ich wątpliwościami powiedział z przekonaniem: „Chcę, żeby w tak wielkim dniu nawet ściany jadły mięso, a skoro nie potrafią, to przynajmniej z wierzchu trzeba je nim natrzeć!”(Mem 199).

Z tęsknotą oczekiwał tego świętego czasu i przygotowywał się do niego w samotności i modlitwie, poszcząc przez 40 dni. Ten post zalecił także braciom w regule. Trwając w postawie oczekiwania na Jezusa, podobny był do dziecka oczekującego z niecierpliwością przyjścia kogoś bardzo bliskiego. W swej prostocie nie wstydził się nawet uzewnętrzniać najgłębszych uczuć swego serca. Relacja Tomasza z Celano tak przedstawia jego osobiste, duchowe spotkanie z Dzieciątkiem Jezus: „Obrazy owych niemowlęcych członków całował zgłodniałą myślą, a współczucie z Dzieciątkiem , wypełniające jego serce, kazało mu słodko szczebiotać, jak to czynią małe dzieci. To imię w jego ustach było słodkie jak miód” (Mem 199). Ubóstwo Jezusa i Maryi w Betlejemskiej grocie wzruszało go do tego stopnia, że gdy któryś z braci wspomniał o nim przy obiedzie, Franciszek zerwał się od stoły i głośno płacząc resztę chleba zjadł siedząc na ziemi.

Przeżycie i uzewnętrznienie Bożonarodzeniowych misteriów miało dla niego także funkcję potwierdzenia słuszności wybranego sposobu życia i anulowania dotychczasowych wątpliwości: skoro Chrystus wybrał życie w ubóstwie i zajął ostatnie miejsce jako Ten, który służy, to także jego decyzja życia wśród najmniejszych, wyrzuconych poza margines społeczeństwa, jawiła się jako jak najbardziej słuszna. Naśladowanie uniżonego Zbawiciela doprowadziło go do rzeczywistego upodobnienia do Niego aż po stygmaty, które otrzymał zaledwie kilka miesięcy po wydarzeniu w Greccio. Tym sposobem Greccio okazało się dla Franciszka etapem drogi prowadzącej na Alwernię.

Powiązanie narodzin Chrystusa z Eucharystią nie jest nowatorską koncepcją św. Franciszka z Asyżu, gdyż analogię tę odnajdujemy także u poprzedzających go starożytnych pisarzy i mówców. Choć zestawienie Betlejem-Greccio, żłób-ołtarz było obecne w liturgii bożonarodzeniowej oraz tradycji Kościoła, to dopiero św. Franciszek z Asyżu przedstawił je w je w tak prostej, przystępnej dla wszystkich formie. Jego niewątpliwą zasługą jest także ukazanie, jak przyjąć i przeżyć tę Tajemnicę wiary, która choć zapoczątkowana około 2019 lat temu, także dziś, choć pośrednio uobecnia się podczas sprawowania Eucharystii. Franciszek zrobił to w sposób sobie właściwy: plastyczny, z dużą dawką ekspresji oraz, co znacznie ważniejsze: na przykładzie własnego życia. Pomysł urządzania Bożonarodzeniowych szopek już od XVI wieku cieszył się ogromną popularnością. Ta zapoczątkowana w klasztorach franciszkańskich tradycja, z czasem na stałe zagościła w ludowej pobożności, a jej propagatorami na przestrzeni wieków byli bracia mniejsi.

1 grudnia 2019 roku papież Franciszek ogłosił list apostolski zatytułowany Admirabile signumo znaczeniu i wartości żłóbka. Nie bez znaczenia jest fakt, że dokonało się to w Sanktuarium Żłóbka w Greccio, a więc miejscu, gdzie św. Franciszek z Asyżu przygotował pierwszy w historii żłóbek. Na pytanie: „Dlaczego żłóbek wzbudza tyle zadziwienia i nas wzrusza? Ojciec święty odpowiada: „ przede wszystkim dlatego, że ukazuje czułość Boga. On, Stwórca wszechświata, uniża się do naszej małości.(…) W Jezusie Ojciec dał nam brata, który wychodzi, by nas szukać, kiedy jesteśmy zdezorientowani i zatracamy kierunek; wiernego przyjaciela, który jest blisko nas; dał nam swego Syna, który nam przebacza i podnosi nas z grzechu”(pkt.3)[2]. Prosty znak, banalny przedmiot, jakim jest żłóbek posiada jednocześnie głębokie znaczenie egzystencjalne i teologiczne, gdyż objawia sposób działania Boga, który niemal, jak dalej tłumaczy Ojciec św.: „ oszałamia, ponieważ wydaje się niemożliwe, aby wyrzekł się swojej chwały, żeby stać się człowiekiem, takim jak my.(…) Żłóbek ukazując nam Boga wkraczającego w świat, pobudza nas do myślenia o naszym życiu wpisanym w życie Boga; zachęca, abyśmy stali się Jego uczniami, jeśli chcemy osiągnąć ostateczny sens życia.(pkt.8)[3]

 s. Chrystiana Anna Koba CMBB

fot. fr. Paweł Teperski PFM Cap



[1] Por.W. Block OFM Cap Reguła św. Franciszka 91223-2023) Komentarz 800 lat od powstania, str. 65.

[3] http://www.vatican.va/content/francesco/pl/apost_letters/documents/papa-francesco-lettera-ap_20191201_admirabile-signum.html 

fot. fr. Paweł Teperski OFM Cap.



[2] http://www.vatican.va/content/francesco/pl/apost_letters/documents/papa-francesco-lettera-ap_20191201_admirabile-signum.html

bracia mniejsi konwentualni

  Bracia Mniejsi Konwentualni Pośród licznych relacji o jedności pierwszych braci mniejszych, ich wzajemnej miłości i trosce o wspólne bud...