Pieśń Brata Słońca – kantyk wdzięczności zrodzony w
cierpieniu
Pieśń słoneczna nazywana też Pochwałą
stworzeń, Pochwały Pana z powodu stworzeń, bądź jak chciał sam autor: Pieśń Brata Słońca, to jedno z
najbardziej znanych i najczęściej tłumaczonych dzieł literatury
chrześcijańskiej. Powstała w języku staro włoskim, wbrew powszechnej wówczas
praktyce używania w przestrzeni Kościoła przede wszystkim języka łacińskiego.
Ze wzgl. na formę językową, zaliczyć ją należy do średniowiecznej prozy
rymowanej, a zgodnie z intencją Franciszka, była traktowana jako utwór
przeznaczony do śpiewania. Franciszek osobiście ułożył melodię, której nauczył
swoich towarzyszy. Najstarsza zachowana kopia pochodząca z 1250 r. posiada
puste miejsce na nuty pomiędzy pierwszą i drugą linią. Ponieważ nie zostały one
wpisane zarówno w tym, jak i w innych rękopisach, dziś nie można odtworzyć
pierwotnej melodii, która prawdopodobnie miała charakter psalmowy.
Niezwykłe są okoliczności powstania utworu. Został
napisany na dwa lata przed śmiercią Świętego, gdy coraz bardziej cierpiał na
liczne choroby - zgodnie z relacją św. Bonawentury: „zaczął popadać na przeróżne choroby i to tak ciężko, że na jego
ciele nie pozostało prawie miejsce, którego by nie przeszywał wielki ból i
cierpienie” (1B 14, 2,1). Pod koniec zimy 1225 r. Franciszek przebywał w
klasztorze Ubogich Pań w San Damiano, w niewielkiej celi zbudowanej ze
słomianych mat. Leżał tam chory przez 50 dni czekając na wiosenne ocieplenie,
by można było przewieźć go do Fonte Colombo, gdzie miał zostać poddany
zabiegowi kauteryzacji[1], który
zdaniem ówczesnych lekarzy miał mu pomóc w niezwykle bolesnej chorobie oczu,
której nabawił się podczas podróży do Egiptu. Przebywał w zupełnej ciemności,
gdyż zarówno światło słońca za dnia, jak i światło ognia nocą sprawiało mu
nieznośny ból. Cierpienie to w połączeniu z innymi, licznymi chorobami ciała, a
także cierpieniem duchowym sprawiło, że nie mógł spać, ani przez chwilę
odpocząć. Ponadto w miejscu gdzie przebywał, pojawiło się wiele myszy, które nieustannie
biegały po nim, utrudniały spożywanie posiłków i przeszkadzały podczas
modlitwy. Plaga myszy była tak uciążliwa, że Franciszek dostrzegł w niej
działanie szatana. Pewnej nocy udręczony do granic wytrzymałości, jak zapisał
Tomasz z Celano: „zaczął w głębi serca
użalać się sam nad sobą” (2 Cel 213,1) i żarliwie błagać Boga o cierpliwość
w tym trudnym czasie. W odpowiedzi Pan Bóg jako nagrodę za znoszone cierpienia
obiecał mu skarb przewyższający wszelkie bogactwa ziemskie. Tym skarbem była
obietnica królestwa niebieskiego.
Rano Franciszek opowiedział braciom,
jak niezwykłą pociechę otrzymał od Boga, po czym pełen wewnętrznej radości
przystąpił do układania Pochwały Pana z
powodu Jego stworzeń, jak sam określił: „dla
pobudzenia serc ich słuchających do chwalenia Boga, by sam Pan doznawał od ludzi
czci w swoich stworzeniach” (2Zw 118, 12). Motywem powstania pieśni było
także dostrzeżenie ludzkiej niewdzięczności za niezliczone Boże dobrodziejstwa: „Codziennie jesteśmy niewdzięczni za tak
wielką łaskę[dzieło stworzenia], ponieważ nie chwalimy za nią naszego Stwórcy i
ich dawcy tak jak byśmy powinni”(ZA 83,22). Stąd Franciszek zachęcał wszystkich, by chwalili Boga za
stworzenia, z których codziennie korzystają,
„Sam czynił to zawsze, aż do dnia śmierci” (2 Zw 119,4). Nawet w obliczu zbliżającej się śmierci, gdy leżał chory w pałacu
biskupa Asyżu, dla wzmocnienia swego ducha, by nie osłabł z powodu coraz
większego cierpienia, często w ciągu dnia prosił braci, by śpiewali mu Pochwały Pana. Czynili to na jego prośbę
także w nocy. Gdy cierpienia Franciszka
jeszcze bardziej się wzmogły, jeden z braci pocieszył go, że nadchodząca
śmierć będzie dla niego przejściem z trudu i doświadczeń doczesności do spoczynku
i chwały wieczności. Na to pełen radosnego oczekiwania na spotkanie z Bogiem
odpowiedział z zapałem: „Jeżeli więc mam
wkrótce umrzeć zawołajcie mi brata Anioła i brata Leona, aby mi zaśpiewali o
siostrze śmierci” (1Zw 10,10). Właśnie w tym czasie, w perspektywie kresu
ziemskiej pielgrzymki, Franciszek podyktował ostatnią zwrotkę na cześć siostry
śmierci - „Pochwalony bądź, Panie mój,
przez siostrę naszą śmierć cielesną”(PSł 12) – gdzie śmierć fizyczną
przedstawia jako naturalne zwieńczenie ludzkiego życia, przestrzega natomiast
przed „śmiercią drugą”, czyli wiecznym potępieniem, które odłącza duszę ludzką
od Bożej miłości.
Także przedostatnia strofa mówiąca o pokoju
została dopisana jako odpowiedź na konkretną sytuację, celem zażegnania sporu
między burmistrzem i biskupem Asyżu. Gdy Biedaczyna usłyszał, że powstał między
nimi poważny konflikt i zapałali ku sobie uczuciem nienawiści, zapragnął
przyczynić się do ich pojednania i w tym celu ułożył nową zwrotkę -
błogosławieństwo przebaczających, po czym polecił dwóm braciom odśpiewać pieśń
w obecności zwaśnionych, gdyż jak wyznał: „mam
nadzieję w Panu, że On sam natychmiast upokorzy ich serca i powrócą do
pierwotnej miłości” (2Zw 101,9).
Pragnienie Franciszka spełniło się. Po wysłuchaniu Pochwał Pana zarówno burmistrz, jak i biskup, wzruszeni do łez i
pełni skruchy uścisnęli się wzajemnie i powrócili do jedności. Zdarzenie to
stanowi unaocznienie misji braci mniejszych, którzy zgodnie z zamysłem założyciela,
będąc ioculatores Domini - Bożymi
kuglarzami, „powinni poruszać serca ludzi
i wznosić je ku duchowej radości” (ZA 83, 28). Po ułożeniu pieśni
Franciszek wezwał br. Pacyfika, który przed przyłączeniem się do niego był
utalentowanym muzykiem i poetą, by jako ioculatores Domini wraz z kilkoma
innymi braćmi głosili Słowo Boże. Zgodnie z koncepcją Franciszka, jeden z braci
obdarzony charyzmatem przepowiadania, miał wygłosić kazanie do ludu, a po nim
wraz z pozostałymi braćmi odśpiewać Pochwały
Pana. Na zakończenie kaznodzieja miał oznajmić: „Jesteśmy kuglarzami Pana i chcemy być wynagrodzeni przez was tym,
żebyście mianowicie trwali w prawdziwej pokucie” (ZA83,27). Tak Pieśń słoneczna stała się użytecznym narzędziem Franciszkowego
sposobu ewangelizacji, który polegał na przekazywaniu zasadniczych praw wiary poprzez
oddziaływanie na ludową wyobraźnię - od zabawy do pokuty. Prostota i
niekonwencjonalny, a zarazem ujmujący sposób przekazu, okazały się skutecznym
sposobem dotarcia do przeciętnego człowieka, by przekazać mu prawdę o Bożym
pięknie i wszechmocy. Tak wiarygodnie mógł głosić tylko ktoś, kto sam do głębi
był przekonany o wartości i prawdzie przekazywanego orędzia. Franciszkowa pieśń
uwielbienia za dzieło stworzenia wypłynęła z jego osobistego zachwytu Bogiem,
którego odnalazł w świecie. Wymowne jest świadectwo jednego z jego towarzyszy: „My, który byliśmy z nim, widzieliśmy, że
tak bardzo cieszył się wewnętrznie i zewnętrznie prawie wszystkimi
stworzeniami, iż wydawało się, że gdy je dotykał lub widział, duch jego był nie
na ziemi, lecz w niebie” (2Zw 118,10). Wysoki poziom wrażliwości oraz empatii
czyniły jego spojrzenie tak przenikliwym, że nie zatrzymując się jedynie na
zewnętrznej strukturze stworzenia, dotykał jego istoty. Św. Bonawentura w
Życiorysie większym napisał, że poprzez piękno widzialne „wznosił się do ożywiającej Przyczyny i Racji ostatecznej. We wszystkim
co piękne, widział Najpiękniejszego; dzięki śladom zostawionym w rzeczach,
wszędzie znajdował Umiłowanego” (1B 9,1, 6). Stworzenie stało się dla niego przestrzenią spotkania z Bogiem.
Odniesienie do Boga tego co cenne, piękne i dobre sprawiło, że wypłynęła z jego
serca składająca się z 10 strof pieśń wdzięczności i chwały. Franciszek – brat
wszystkich stworzeń z nimi, przez nie i w ich imieniu radośnie chwali Boga.
Przyzywa je w określonej kolejności: od nieba (słońce, księżyc, gwiazdy,
chmury) do ziemi (powietrze, woda, ogień, rośliny) i następnie do człowieka.
Franciszkowe spojrzenie na człowieka tożsame z przyjętą przez niego postawą
minoritas nie koncentruje się na ludzkiej sile, pięknie, możliwości panowania
nad światem, lecz na zdolności do cierpliwości, krzewienia pokoju i świadomego
przeżywania cierpienia. Tak, jakby Biedaczyna chciał pokazać, że prawdziwa
wielkość człowieka tkwi w jego zdolności do panowania nad samym sobą. Pieśń słoneczna jako odpowiedź na
mistyczne przeżycie, podczas którego Franciszek otrzymał zapewnienie o
przyszłym udziale w Królestwie Bożym, jest pieśnią mistyczną; zawiera ukrytą
aluzję do Chrystusa, którego ślady noszą na sobie wszystkie stworzenia. Mistyka
Franciszka nie jest jednak oderwana od zwyczajnej ludzkiej egzystencji. Obok
elementów przyrody, które niemal instynktownie prowadzą do wychwalania ich
Stwórcy, pojawiają się także te komponenty życia, które nie należą do chlubnych
czy budzących zachwyt: choroba, cierpienie i śmierć. Ich obecność świadczy o
mądrości Biedaczyny, który „ukrył” w tym pięknym, radosnym hymnie dyskretne
wezwanie do pokuty i braterskie ostrzeżenie przed największym nieszczęściem
człowieka, jakim jest wieczne potępienie.
Franciszkowa postawa uwielbienia widoczna w Pieśni słonecznej jest naturalną
konsekwencją jego decyzji naśladowania Chrystusa ubogiego – „Nie chciał mieć nic na własność, ażeby
wszystko móc posiąść o wiele pełniej w Panu” (1 Cel 44). Radykalne ubóstwo uczyniło go wolnym od każdej rzeczy, a
uwalniając serce od powszechnej chęci panowania czy przywłaszczania,
przywróciło zdrowe relacje ze wszystkimi stworzeniami. Relacje tak bliskie, jak
miało to miejsce przed winą grzechu pierworodnego. Wyjątkowo trafnie ujął to
św. Bonawentura: „chociaż niczego z
rzeczy tego świata nie posiadał na własność, to wydawało się, iż w Stwórcy tego
świata był właścicielem wszystkich dóbr(…) Posiadał wszystko w Bogu, a Boga we
wszystkim” (2B 3,6). Każde
stworzenie mówiło mu o Bogu, prowadziło do Niego, stanowiło objawienie Bożej
dobroci i piękna.
Encyklika Laudato Si[2]’ papieża
Franciszka w podobny sposób prezentuje kwestię godności i wzajemnej zależności
bytów stworzonych: „Świat stworzony na
wzór Boga jest siecią relacji. Stworzenia skierowane są ku Bogu, a cechą
wszystkich istot żywych jest dążenie do innego stworzenia tak, że we
wszechświecie można znaleźć niezliczone, trwałe relacje, które wzajemnie
tajemniczo się przeplatają. Zachęca to nas nie tylko do podziwiania wielu
powiązań istniejących między stworzeniami, ale prowadzi także do odkrycia
klucza naszej samorealizacji. Byt ludzki bowiem tym bardziej się rozwija, tym
bardziej dojrzewa i tym bardziej się uświęca, im bardziej wchodzi w relacje,
przekraczając siebie, aby żyć w komunii z Bogiem, z innymi i ze wszystkimi stworzeniami”
(pkt. 240). Pieśń słoneczna stanowi
zachętę do odkrywania Boga, zachwytu przejawami Jego piękna oraz wychwalania Go
na wzór św. Franciszka, który stał się niejako głosem całego stworzenia.
Ostatnia strofa: „Chwalcie i błogosławcie
mojego Pana, dziękujcie Mu i służcie z wielką pokorą” PSł 14) wraz z pierwszą mówiącą, że tylko
Najwyższy Bóg jest godzien chwały, tworzą jakby klamrę spinająca cały utwór i
podkreślającą główne jego przesłanie: wielbienie Boga. Znając już zasadniczą
myśl, która przyświecała Biedaczynie dyktującemu tekst Pieśni słonecznej, można byłoby w zasadzie zakończyć rozważania na
jej temat. Nie sposób jednak pominąć milczeniem dwóch kwestii, które narzucają
się uważnemu czytelnikowi: czy nie jest jakimś paradoksem, że uprzywilejowaną
pozycję pośród wymienionych stworzeń
zajmują ogień i słońce - dwa źródła światła, które ze wzgl. na chorobę oczu
sprawiały Franciszkowi niewymowny ból? Dlaczego właśnie one wydają się stanowić
najsilniejszy bodziec do oddawania chwały Bogu? I druga kwestia: jak to
możliwe, że ten, który głosił kazania ptakom, rozmawiał z wilkiem, obcował
przyjaźnie z wieloma zwierzętami, nawet rybami, czy owadami, w ułożonej przez
siebie Pochwale stworzeń, pomija
całkowitym milczeniem tak bliski mu świat zwierzęcy? Odpowiedzi na pierwsze
pytanie udziela sam Franciszek słowami: „Wszyscy
jesteśmy jakby ślepi, a Pan przez te dwa stworzenia oświeca nasze oczy” (ZA
83,33). Wydaje się, że wypowiadając
te słowa nie miał na myśli wyłącznie ślepoty spowodowanej brakiem naturalnego
światła, ale także, a może nawet przede wszystkim tą, będącą konsekwencją oddalenia od Boga,
który w Piśmie Świętym nazywany jest Słońcem
sprawiedliwości (Ml 4,2). Piękno
Boga uosabiane przez słońce i ogień jest tak potężne, że niknie wobec niego
bolesne wspomnienie trudnego do zniesienia działania promieni słonecznych, czy
blasku ognia. Gdy chodzi o drugą kwestię, warto odnieść się do teorii
zaproponowanej przez Raola Mansellego[3], zgodnie
z którą nieobecność w Pieśni istot
żywych, to zamierzony zamysł autora, który w ten sposób uchronił się przed
zaburzeniem równowagi całości utworu oraz poetyckiej jedności, która zaistniała
w Pieśni między światem a
człowiekiem, dla którego ów świat został stworzony.
Pieśń
słoneczna choć powstała ponad 8
wieków temu, wciąż zachowuje swoją aktualność. Świat współczesny pogrążony w
kryzysie ekonomicznym o światowym zasięgu, wydaje się potrzebować kogoś, kto z
mocą Biedaczyny z Asyżu przypomni mu o pierwszeństwie Boga oraz misji człowieka, który został wezwany nie tylko by
panować nad stworzeniem, ale także troszczyć się o niego. To powołanie
człowieka dobrze streszcza kończąca encyklikę Laudato Si’ modlitwa za naszą
ziemię:
„Wszechmogący Boże,
który jesteś w całym wszechświecie
oraz w najmniejszym z Twoich
stworzeń,
Ty, który otaczasz swą czułością
wszystko, co istnieje,
ześlij na nas moc swojej miłości,
byśmy zatroszczyli się o życie i
piękno.
Napełnij nas pokojem, abyśmy żyli
jak bracia i siostry
i nikomu nie wyrządzali krzywdy.
Boże ubogich,
pomóż nam uratować opuszczonych i
zapomnianych tej ziemi,
którzy znaczą tak wiele w Twoich
oczach.
Ulecz nasze życie,
byśmy strzegli świata, a nie łupili
go,
byśmy rozsiewali piękno,
a nie skażenie i zniszczenie.
Dotknij serc
tych, którzy szukają jedynie zysków
kosztem ubogich i ziemi.
Naucz nas odkrywania wartości każdej
rzeczy,
kontemplowania w zadziwieniu,
uznania, że jesteśmy głęboko
zjednoczeni
z każdym stworzeniem
w naszej pielgrzymce ku Twej
nieskończonej światłości.
Dziękujemy, że jesteś z nami każdego
dnia.
Wspieraj nas, prosimy, w naszych
zmaganiach
na rzecz sprawiedliwości, miłości i
pokoju” (pkt. 245)[4].
[1] Stosowany przez ówczesnych lekarzy bolesny zabieg
przypalania żył rozpalonym w ogniu żelazem
[2] http://www.vatican.va/content/dam/francesco/pdf/encyclicals/documents/papa-francesco_20150524_enciclica-laudato-si_pl.pdf
[3] Raoul Manselli „ święty Franciszek z Asyżu. Editio maior”
[4] http://www.vatican.va/content/dam/francesco/pdf/encyclicals/documents/papa-francesco_20150524_enciclica-laudato-si_pl.pdf
fot. fr. Paweł Teperski OFM Cap-akwarela fr. Efrem z Kcyni OFM Cap