Najmniejszy wśród braci mniejszych
Choć św. Franciszek z Asyżu był najobszerniej
opisanym i skomentowanym świętym swej epoki, jedynie pierwszy jego biograf
Tomasz z Celano podał dokładnie jego wygląd zewnętrzny: „o radosnej twarzy,
łagodnego wejrzenia, wolny od gnuśności, pozbawiony wyniosłości. Średniego
wzrostu, bliższy niskiemu, głowę miał średnio wielką i okrągłą, twarz raczej
szczupłą i podłużną, czoło równe i małe, oczy średniej wielkości, czarne i
szczere, włosy ciemne, brwi poziome, nos zgrabny, delikatny i prosty, uszy
sterczące lecz małe, skromnie płaskie, język łagodny, ognisty i ostry, głos
potężny, słodki, jasny i dźwięczny, zęby spójne, równe i białe, wargi drobne i
subtelne, brodę czarną, rzadko uwłosioną, szyję delikatną, barki proste,
ramiona krótkie, dłonie wątłe, palce długie, paznokcie wydłużone, nogi cienkie,
stopy małe, skórę delikatną, ciała bardzo mało, odzienie szorstkie, sen bardzo
krótki”(VbF 83,6-10). Powyższą charakterystykę Celano uzupełnia opisem
osobowości Biedaczyny. Według znawcy franciszkanizmu br. Emila Kumka OFM Conv,
zestawienie w jednym opisie cech zewnętrznych i wewnętrznych ma konkretny cel:
„Celano intuicyjnie odbierał i rozpoznał pełną spójność, harmonię i jedność
osoby św. Franciszka, gdzie cechy wewnętrzne i wygląd fizyczny współgrają ze
sobą”[1].
Posiadamy także kontrastujący opis Franciszka sporządzony przez studenta
uniwersytetu w Bolonii, Tomasza ze Splitu, który 15 sierpnia 1222 roku spotkał
przemawiającego Franciszka: „niechlujny był jego ubiór (habit), bezwartościowa,
godna pogardy osoba, i brzydka twarz”[2].
Różne biografie Świętego zawierają szczegóły dotyczące jego wyglądu, np.: według
Celano prosił golarza o robienie sobie małej tonsury na znak solidarności z
braćmi nie klerykami (pr. Mem 193,2), często płakał:„ gdy wstawał po modlitwie,
widziano u niego skrwawione oczy, ponieważ wylewał wiele gorzkich łez”(3Soc
14,8). Św. Bonawentura uzupełnia: „wśród potoków łez promieniował dziwną
słodyczą i pogodą wewnętrzną i zewnętrzną, która malowała się na jego
twarzy”(Legm III,3,4). Powtarzający się płacz przyczyniał się do osłabienia
oczu, jednak poważna ich choroba ujawniła się po powrocie z Ziemi Świętej,
gdzie Franciszek zachorował na tzw. egipskie zapalenie spojówek (jaglica),
objawiające się intensywnym bólem, ropieniem i światłowstrętem oraz stopniowo
prowadzące do utraty wzroku. Operacja kauteryzacji przeprowadzona rok przed
śmiercią pozostawiła na jego twarzy liczne blizny: „Przypalenie było bowiem
długie, zaczynało się koło ucha i ciągnęło aż do brwi oka, z powodu dużej
ilości ropy, która we dnie i w nocy przez wiele lat codziennie spływała do jego
oczu, dlatego – jako że według opinii tego lekarza tak było trzeba – przypalono
mu wszystkie żyły od ucha aż do brwi oka, chociaż wszyscy byli temu przeciwni
zgodnie z radą innych lekarzy, i mieli rację, bo rzeczywiście nic mu to nie
pomogło. Podobnie także jakiś inny lekarz przebił mu uszy, co jednak nic mu nie
pomogło”(CAss 86,23-25). O tym, jak bardzo pogorszył się stan zdrowia
Franciszka po powrocie z misji w 1220 roku świadczy zapis kronikarza Jordana z
Giano, relacjonującego przebieg kapituły na przełomie maja i czerwca 1221 roku.
Prezentuje on Franciszka słabego i chorego, który mimo oficjalnego zrzeczenia
się tytułu ministra generalnego, nie zrezygnował z kierowania zakonem. Cierpiąc
na postępującą chorobę oczu oraz wyczerpującą febrę malaryczną, by wyrazić swą
wolę posługiwał się pośrednictwem brata Eliasza: „a był on wtedy chory,
cokolwiek chciałby od siebie powiedzieć do Kapituły, przekazywał przez brata
Eliasza. Św. Franciszek siedząc u stóp brata Eliasza, pociągnął go za habit.
Ten, nachylając się ku niemu, z uwagą go wysłuchał, potem prostując się
powiedział: Bracia, tak mówi Brat”- wskazując [przy tym] na św. Franciszka,
który był nazywany po prosty „bratem”(Jordan 17, 1-3)[3].
Św. Bonawentura nazwał Franciszka z Asyżu
najmniejszym wśród braci mniejszych (por Legm III,4). I choć chciał w ten
sposób wyrazić jego wyjątkową pokorę, to faktem jest, że Biedaczyna nie był
wysoki, co znajduje potwierdzenie w zachowanych habitach Świętego,
przechowywanych z czcią w miejscach związanych z jego osobą: Sacro Convento,
bazylika św. Klary, sanktuarium stygmatów na Alwerni, kościół św. Franciszka w
Cortonie. Zachowały się także inne elementy jego ubioru, jak płaszcz, sznur,
obuwie oraz ich fragmenty umieszczone niekiedy w relikwiarzach. Wszystkie
stanowią wymowne świadectwo ubóstwa i prostoty Franciszka, zgodnie ze słowami,
które umieścił w Testamencie: „A ci, którzy przychodzili przyjąć ten sposób
życia, rozdawali ubogim wszystko, co mogli posiadać i zadowalali się jedną
tuniką połataną od spodu i z wierzchu, sznurem i spodniami. I nie chcieliśmy
mieć więcej”(T16). Zgodnie z zamysłem Franciszka strój braci mniejszych był
zewnętrznym znakiem ich rzeczywistego i duchowego ubóstwa i pokuty oraz postawy
bycia pielgrzymem, który nie zatrzymuje się na sprawach doczesnych, lecz
kieruje swe pragnienia ku niebieskiej ojczyźnie. Początkowo widok braci powodował
wśród ludzi dezorientację, zgodnie z De
inceptione: „każdy kto ich widział, dziwił się, mówiąc: Nigdy nie
widzieliśmy zakonników tak ubranych. Bo jako niepodobni do innych z habitu i
życia, wyglądali na ludzi z lasu”(De inceptione 19,4). Natomiast Bernard z
Bessy pozostawił takie świadectwo o pierwszych braciach: „Tak ochoczo gardzili
wszystkimi dobrami ziemskimi, że ledwie mogli znieść przyjmowanie rzeczy
koniecznie potrzebnych do życia, zadowalając się jedną tuniką, niekiedy
podszytą łatami od wewnątrz i zewnątrz, lichymi spodniami i szorstkim sznurem
zamiast pasa. Nie było elegancji w ich ubiorze, ale wielka wzgarda i lichość”
(Bess 2,25). A choć ich ubranie przedstawiało tak żałosny widok, „to jednak
wielu chętnie je im zabierało. W ten sposób pozostawali nadzy, gdyż mieli tylko
po jednej tunice”(De inceptione 23,2). Mimo rzeczywistego ubóstwa chętnie
dzielili się własnym ubraniem z innymi ubogimi.
Wzorem był Franciszek, który jako pierwszy pośród
nich odważył się wejść na ewangeliczną drogę ubóstwa. Dotychczasowy bogaty
strój szyty często z najdroższych materiałów (por. 3Soc 2,7) zostawił ojcu
podczas spektakularnego obnażenia na sądzie przed biskupem, które oznaczało dla
niego zamknięcie tego rozdziału życia, gdy bez ograniczeń korzystał z bogactwa
swego ziemskiego ojca, czerpał satysfakcję z ludzkiego podziwu i swoją wielkość
upatrywał w próżnej chwale i nietrwałych afektach. Gdy pozostał nagi pośrodku
zszokowanych mieszkańców Asyżu, biskup Gwido polecił dać mu stary płaszcz
jakiegoś robotnika, na którym następnie Franciszek kamykiem narysował znak
krzyża, będącego w istocie jego pierwszym doświadczeniem po decyzji życia
według wskazań Ewangelii. Gdy zawiodły jego nadzieje na otrzymanie jakiegoś
godnego ubrania od benedyktyńskich mnichów mieszkających koło Gubbio, ubrał
strój pustelnika, tzn. chodził w skromnej tunice, „z laską w ręku, w butach i
przepasywał się skórzanym pasem”(3Soc 25,1). Odkrycie ewangelicznej drogi
podczas wysłuchania Ewangelii o rozesłaniu uczniów spowodowało, że zostawił dotychczasowy
ubiór i z entuzjazmem zgodnie z relacją Celano: „sporządza sobie tunikę
wyobrażającą krzyż, aby jego obraz w niej odganiał wszelkie diabelskie
fantazje; sporządza ją grubą i szorstką, aby w niej krzyżować ciało z jego
wadami i grzechami; sporządza ją wreszcie bardzo ubogą i lichą, jakiej w żaden
sposób świat by nie zapragnął” (VbF 22,6). Ten strój właściwy wieśniakom,
pasterzom i najuboższym, odmienny od strojów ówczesnych zakonników i osób
poświęcających swe życie Bogu, był dla Franciszka znakiem rozpoczęcia nowego
życia, zmiany myślenia i wierności ewangelicznym wartościom. I choć sam w sobie
był wymownym świadectwem radykalnego ubóstwa, zawsze chciał, by dodatkowo na
jego tunice naszyte były łaty z surowego sukna, jak choćby wtedy, gdy przed śmiercią
prosił panią Jakobinę z Settesoli, by przysłała mu materiał na tunikę koloru
popiołu, a następnie „kazał braciom przyszyć na habit łaty z worka, na znak i
przykład najświętszej pokory i ubóstwa” (SpLem11,24). Był to jego osobisty
zwyczaj, bowiem za życia „zawsze na tunikę przyszywał surowy worek”(SpPerf
15,6). Sam też, dopóki mógł łatał noszoną tunikę, używając zgodnie ze zwyczajem
ludzi ubogich łyka drzew i traw (por. Vb 60.) Często dzielił się własną tuniką,
oddając ją w całości lub w częściach, szczególnie gdy proszący powoływali się
na miłość Bożą. Z tego powodu zdarzało się, że pozostawał bez habitu przez
kilka godzin, gdyż bracia nie mogli tak szybko znaleźć lub zrobić innego,
„zwłaszcza, że chciał mieć i nosić habit ubogi, [uszyty] z kawałków, a czasami
chciał też, aby był od wewnątrz i od zewnątrz połatany: „rzadko bowiem, albo
nigdy nie zgadzał się mieć i nosić habit z nowego materiału, lecz [przeważnie]
otrzymywał od jakiegoś brata jego habit, który tamten nosił już przez dłuższy
czas, a niekiedy nawet jedną część swego habitu otrzymywał od jednego brata, a
drugą od innego; od wewnątrz jednak, z powodu swoich licznych chorób oraz
zimna, łatał go czasami nowym materiałem”(SpPerf 90,10-11). Według Vita brevior: „Podczas wielkich mrozów
prosił bogatych o ubrania tak, żeby nie był zobowiązany do ich oddania, a
otrzymując je, dawał ubogim, których wcześniej spotkał”(Vb 60). Źródła
biograficzne zawierają liczne epizody o tym, jak Franciszek chętnie odstępował
potrzebującym płaszcze, które braciom z trudem udało się zdobyć dla rozgrzania
jego chorego ciała. Spełniając prośbę św. Dominika, przekazał mu sznur, który
święty kaznodzieja z wielkim szacunkiem nosił pod habitem (por. Bess 5,5).
Wzrost sławy świętości Biedaczyny spowodował
większe zainteresowanie jego osobą i tym wszystkim, co można byłoby uznać za
pochodzące od niego relikwie. Julian ze Spiry zanotował: „Często także ludzie
zostawiali świętego Ojca jakby półnagiego, bo jego habit nożyczkami pocięli na
kawałki i te z czcią przechowywali jako środek przeciw różnym
niebezpieczeństwom oraz na lekarstwo dla zdrowia”(Jl 52,5). Jako relikwie
Franciszka używano także jego włosy i paznokcie.
Św. Franciszek zawsze preferował ubogie ubrania.
Ostro karcił tych, którzy w zakonie używali bez konieczności miękkich szat, a
ich postępowanie uznawał za znak wygasłego ducha (por.CAss 28,2). W regule
zachęca swych braci: „I niech wszyscy bracia noszą odzież pospolitą, i mogą ją
z błogosławieństwem Bożym łatać zgrzebnym płótnem lub innymi kawałkami
materiału” (2Reg 2,16). Słowem i przykładem przekonywał braci do korzystania z
materiałów tanich i szorstkich, za wzór podając jedno ze swoich ulubionych
zwierząt: skowronka zwanego kapturkowym: „ jego okrycie, czyli jego pióra,
kolorem są podobne do ziemi, dając zakonnikom przykład, że nie powinni mieć
barwnych i wyszukanych szat, lecz jakby żałobne, na podobieństwo ziemi”(SpPerf
113,6). Choć reguła Braci Mniejszych zalecała posiadanie jednej skromnej tuniki
z kapturem, to bracia słabsi nie byli do tego zobowiązani, gdyż „Braciom,
których zmuszała choroba albo inna konieczność, pozwalał nosić pod spodem na
ciele inną miękką tunikę w ten sposób, by na zewnątrz zawsze była zachowana
surowość a ubóstwo w odzieniu”(Sp Perf 15,7). Także sam Franciszek skorzystał,
choć mimowolnie z przywileju posiadania kilku tunik, gdyż zgodnie z Compilatio Assisiensis: „na kilka dni
przed swoją śmiercią, jako że cierpiał na puchlinę wodną i był cały jakby
wysuszony, a także z powodu licznych innych chorób, jakie miał, bracia zrobili
mu więcej habitów, aby w razie potrzeby zmieniać mu habit w dzień i w
nocy”(CAss 90,13). By ulżyć mu w cierpieniu starali się także zapewnić mu
troskliwą opiekę oraz wymyślili szereg udogodnień, dzięki którym mógł w miarę
normalnie egzystować, np. „spodnie tak zrobione, że sięgały mu pod pachy, aby
lepiej chronić ranę boku”(LegM XIII,8,11), czapeczkę obszytą workiem (por. CAss
4), czy wielki kaptur do którego przyszyto opaskę z wełny i lnu, zasłaniającą
oczy, gdyż widok światła sprawiał mu dotkliwy ból (por. CAss 86,2). Z powodu
stygmatów zaczął nosić obuwie, a „stopy okrywał wełnianymi skarpetami, by nie
było widać [ran stygmatów]. Na rany podkładał skórkę, która by łagodziła
szorstkość wełny”(Mem 135,6). Nawet w zimie Franciszek nie zaniechał swych
umartwień i „okrywał swe biedne ciało tylko jedną tuniką, połataną do tego
lichymi szmatami”(Mem 130,4). Ówczesny socjusz, br. Anioł, chcąc ulżyć mu w
chorobie śledziony i żołądka postanowił podszyć jego tunikę lisią skórką.
Wówczas Franciszek obawiając się hipokryzji polecił mu umieścić taki sam duży
kawałek na wierzchu: „przyszyty z zewnątrz będzie wskazywał ludziom na skórkę
pod spodem”(Mem 130,7).
Franciszek od młodości był delikatny, chorowity i
słaby fizycznie tak, że „nie mógł żyć inaczej, jak tylko otoczony troskliwą opieką”(CAss
50). Nie zważając na swoje naturalne uwarunkowania prowadził bardzo intensywny,
ascetyczny tryb życia, stosował liczne umartwienia, ponadto nie chciał
przyjmować leków, ani koniecznej diety, tłumacząc się potrzebą bycia przykładem
dla braci (por. CAss 79). Jego liczne choroby rozwijały się więc bardzo szybko.
Oprócz powracającej od dziecka gorączki malarycznej pogłębiała się gruźlica,
zapalenie żołądka, wątroby i śledziony oraz prowadząca do ślepoty choroba oczu.
Zbiór Asyski wspomina o puchlinie
wodnej, która pojawiła się niedługo przed śmiercią (por. CAss 90). Świadectwo
św. Bonawentury jest jednoznaczne: „na jego ciele nie pozostało prawie miejsca,
którego by nie przeszywał wielki ból i cierpienie. Na skutek różnych,
długotrwałych i częstych chorób jego ciało zostało tak zniszczone, że niemal
tylko skóra pokrywała jego kości”(LegM XIV,2,2). Dopełnieniem fizycznych
boleści Franciszka były stygmaty otrzymane na dwa lata przed śmiercią.
Obawiając się rozgłosu Franciszek starał się je ukrywać, co dodatkowo
skomplikowało jego i tak niełatwe już życie. Na co dzień korzystał z opieki
zaufanych braci, którzy troszczyli się o higienę, ubrania, dietę, i pomoc w
przemieszczaniu się: „dokładali wszelkiej czujności, wszelkiego starania, całej
dobrej woli, by zapewnić świętemu ojcu spokój ducha i ulżyć w chorobie
ciała”(VbF 102,8). Dopiero po śmierci Franciszka, gdy jego święte ciało
wystawiono na widok publiczny, wszyscy mieli okazję przyjrzeć się stygmatom:
„można było widzieć gwoździe, mocą Bożą cudownie utworzone z jego ciała. Były
tak zrośnięte z ciałem, że gdy naciskano je z jednej strony, natychmiast jakby
twarde i żywe nerwy reagowały po stronie przeciwnej. Ukazała się również lepiej
rana w jego boku, zadana nie przez człowieka, lecz podobna do rany w boku
Zbawiciela”(LegM XV,2,1). Według Celano „wyglądał, jakby świeżo zdjęty z
krzyża”(VbF 112,9), po czym relacjonuje dalej: „ jego ciało, przedtem czarne,
teraz nabrało blasku i swoim pięknem zapowiadało nagrodę błogosławionego
zmartwychwstania. Zauważyli wreszcie, że jego oblicze było jak oblicze anioła,
jakby żył, a nie umarł. Inne członki stały się delikatne i giętkie, jak u
niewinnego dziecka. Jego nerwy nie skurczyły się, jak bywa u zmarłych, skóra
nie stwardniała, członki nie zesztywniały, ale dawały się tu i tam układać”(VbF
113, 10-12).
Literackie opisy św. Franciszka uzupełniają liczne
jego przedstawienia w sztuce. Pośród wielu warto zwrócić uwagę na dwa,
szczególnie cenne, nie tylko ze względu na czas w jakim powstały, ale też
materiał użyty do ich wykonania[4].
Pierwszym jest wykonana przez artystę znanego jako Mistrz św. Franciszka, ikona
Franciszka w otoczeniu dwóch aniołów, namalowana na desce, na której spoczywało
jego ciało, gdy po śmierci w kondukcie żałobnym niesiono je do Asyżu. Portret
pochodzi z XIII wieku i uważany jest za najstarsze pośmiertne wyobrażenie
Świętego. Znajduje się w muzeum Porcjunkuli i jest eksponowany w pobliżu innego
niezwykłego obrazu św. Franciszka, namalowanego z kolei na wieku od trumny,
która mieściła ciało Franciszka podczas jego przebywania w kościele św.
Jerzego, w latach 1224-1230. Według niektórych, autor wizerunku Cimabue
stworzył portret Franciszka najbliższy opisowi pozostawionemu przez Tomasza z
Celano. Uderza jego podobieństwo do fresku, który Cimabue namalował w prawym
transepcie dolnej bazyliki Sacro Convento.
s. Chrystiana Anna Koba CMBB
fot. br. Tadeusz Świątkowski OFM Conv Sacro Convento
[1] Emil
Kumka OFM Conv, Co zrobiłby św. Franciszek?, wyd. Bratni Zew, Kraków 2022,
str.16.
[2] Andrzej
Hejnowicz OFM Conv, Św. Franciszek z Asyżu. Prawda i legendy, wyd. Bratni Zew,
Kraków 2012, str.34.
[3] W.Block
OFM Cap, Wszystkim chrześcijanom. Duchowość Franciszka z Asyżu w świetle jego
pism, tom II, wyd. Serafin, Kraków 2015, str. 122.
[4] https://www.porziuncola.org/sala-b.html,
pobrano: 26.10.2024.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz