piątek, 8 listopada 2024

 

Najmniejszy wśród braci mniejszych

Choć św. Franciszek z Asyżu był najobszerniej opisanym i skomentowanym świętym swej epoki, jedynie pierwszy jego biograf Tomasz z Celano podał dokładnie jego wygląd zewnętrzny: „o radosnej twarzy, łagodnego wejrzenia, wolny od gnuśności, pozbawiony wyniosłości. Średniego wzrostu, bliższy niskiemu, głowę miał średnio wielką i okrągłą, twarz raczej szczupłą i podłużną, czoło równe i małe, oczy średniej wielkości, czarne i szczere, włosy ciemne, brwi poziome, nos zgrabny, delikatny i prosty, uszy sterczące lecz małe, skromnie płaskie, język łagodny, ognisty i ostry, głos potężny, słodki, jasny i dźwięczny, zęby spójne, równe i białe, wargi drobne i subtelne, brodę czarną, rzadko uwłosioną, szyję delikatną, barki proste, ramiona krótkie, dłonie wątłe, palce długie, paznokcie wydłużone, nogi cienkie, stopy małe, skórę delikatną, ciała bardzo mało, odzienie szorstkie, sen bardzo krótki”(VbF 83,6-10). Powyższą charakterystykę Celano uzupełnia opisem osobowości Biedaczyny. Według znawcy franciszkanizmu br. Emila Kumka OFM Conv, zestawienie w jednym opisie cech zewnętrznych i wewnętrznych ma konkretny cel: „Celano intuicyjnie odbierał i rozpoznał pełną spójność, harmonię i jedność osoby św. Franciszka, gdzie cechy wewnętrzne i wygląd fizyczny współgrają ze sobą”[1]. Posiadamy także kontrastujący opis Franciszka sporządzony przez studenta uniwersytetu w Bolonii, Tomasza ze Splitu, który 15 sierpnia 1222 roku spotkał przemawiającego Franciszka: „niechlujny był jego ubiór (habit), bezwartościowa, godna pogardy osoba, i brzydka twarz”[2]. Różne biografie Świętego zawierają szczegóły dotyczące jego wyglądu, np.: według Celano prosił golarza o robienie sobie małej tonsury na znak solidarności z braćmi nie klerykami (pr. Mem 193,2), często płakał:„ gdy wstawał po modlitwie, widziano u niego skrwawione oczy, ponieważ wylewał wiele gorzkich łez”(3Soc 14,8). Św. Bonawentura uzupełnia: „wśród potoków łez promieniował dziwną słodyczą i pogodą wewnętrzną i zewnętrzną, która malowała się na jego twarzy”(Legm III,3,4). Powtarzający się płacz przyczyniał się do osłabienia oczu, jednak poważna ich choroba ujawniła się po powrocie z Ziemi Świętej, gdzie Franciszek zachorował na tzw. egipskie zapalenie spojówek (jaglica), objawiające się intensywnym bólem, ropieniem i światłowstrętem oraz stopniowo prowadzące do utraty wzroku. Operacja kauteryzacji przeprowadzona rok przed śmiercią pozostawiła na jego twarzy liczne blizny: „Przypalenie było bowiem długie, zaczynało się koło ucha i ciągnęło aż do brwi oka, z powodu dużej ilości ropy, która we dnie i w nocy przez wiele lat codziennie spływała do jego oczu, dlatego – jako że według opinii tego lekarza tak było trzeba – przypalono mu wszystkie żyły od ucha aż do brwi oka, chociaż wszyscy byli temu przeciwni zgodnie z radą innych lekarzy, i mieli rację, bo rzeczywiście nic mu to nie pomogło. Podobnie także jakiś inny lekarz przebił mu uszy, co jednak nic mu nie pomogło”(CAss 86,23-25). O tym, jak bardzo pogorszył się stan zdrowia Franciszka po powrocie z misji w 1220 roku świadczy zapis kronikarza Jordana z Giano, relacjonującego przebieg kapituły na przełomie maja i czerwca 1221 roku. Prezentuje on Franciszka słabego i chorego, który mimo oficjalnego zrzeczenia się tytułu ministra generalnego, nie zrezygnował z kierowania zakonem. Cierpiąc na postępującą chorobę oczu oraz wyczerpującą febrę malaryczną, by wyrazić swą wolę posługiwał się pośrednictwem brata Eliasza: „a był on wtedy chory, cokolwiek chciałby od siebie powiedzieć do Kapituły, przekazywał przez brata Eliasza. Św. Franciszek siedząc u stóp brata Eliasza, pociągnął go za habit. Ten, nachylając się ku niemu, z uwagą go wysłuchał, potem prostując się powiedział: Bracia, tak mówi Brat”- wskazując [przy tym] na św. Franciszka, który był nazywany po prosty „bratem”(Jordan 17, 1-3)[3].

Św. Bonawentura nazwał Franciszka z Asyżu najmniejszym wśród braci mniejszych (por Legm III,4). I choć chciał w ten sposób wyrazić jego wyjątkową pokorę, to faktem jest, że Biedaczyna nie był wysoki, co znajduje potwierdzenie w zachowanych habitach Świętego, przechowywanych z czcią w miejscach związanych z jego osobą: Sacro Convento, bazylika św. Klary, sanktuarium stygmatów na Alwerni, kościół św. Franciszka w Cortonie. Zachowały się także inne elementy jego ubioru, jak płaszcz, sznur, obuwie oraz ich fragmenty umieszczone niekiedy w relikwiarzach. Wszystkie stanowią wymowne świadectwo ubóstwa i prostoty Franciszka, zgodnie ze słowami, które umieścił w Testamencie: „A ci, którzy przychodzili przyjąć ten sposób życia, rozdawali ubogim wszystko, co mogli posiadać i zadowalali się jedną tuniką połataną od spodu i z wierzchu, sznurem i spodniami. I nie chcieliśmy mieć więcej”(T16). Zgodnie z zamysłem Franciszka strój braci mniejszych był zewnętrznym znakiem ich rzeczywistego i duchowego ubóstwa i pokuty oraz postawy bycia pielgrzymem, który nie zatrzymuje się na sprawach doczesnych, lecz kieruje swe pragnienia ku niebieskiej ojczyźnie. Początkowo widok braci powodował wśród ludzi dezorientację, zgodnie z De inceptione: „każdy kto ich widział, dziwił się, mówiąc: Nigdy nie widzieliśmy zakonników tak ubranych. Bo jako niepodobni do innych z habitu i życia, wyglądali na ludzi z lasu”(De inceptione 19,4). Natomiast Bernard z Bessy pozostawił takie świadectwo o pierwszych braciach: „Tak ochoczo gardzili wszystkimi dobrami ziemskimi, że ledwie mogli znieść przyjmowanie rzeczy koniecznie potrzebnych do życia, zadowalając się jedną tuniką, niekiedy podszytą łatami od wewnątrz i zewnątrz, lichymi spodniami i szorstkim sznurem zamiast pasa. Nie było elegancji w ich ubiorze, ale wielka wzgarda i lichość” (Bess 2,25). A choć ich ubranie przedstawiało tak żałosny widok, „to jednak wielu chętnie je im zabierało. W ten sposób pozostawali nadzy, gdyż mieli tylko po jednej tunice”(De inceptione 23,2). Mimo rzeczywistego ubóstwa chętnie dzielili się własnym ubraniem z innymi ubogimi.

Wzorem był Franciszek, który jako pierwszy pośród nich odważył się wejść na ewangeliczną drogę ubóstwa. Dotychczasowy bogaty strój szyty często z najdroższych materiałów (por. 3Soc 2,7) zostawił ojcu podczas spektakularnego obnażenia na sądzie przed biskupem, które oznaczało dla niego zamknięcie tego rozdziału życia, gdy bez ograniczeń korzystał z bogactwa swego ziemskiego ojca, czerpał satysfakcję z ludzkiego podziwu i swoją wielkość upatrywał w próżnej chwale i nietrwałych afektach. Gdy pozostał nagi pośrodku zszokowanych mieszkańców Asyżu, biskup Gwido polecił dać mu stary płaszcz jakiegoś robotnika, na którym następnie Franciszek kamykiem narysował znak krzyża, będącego w istocie jego pierwszym doświadczeniem po decyzji życia według wskazań Ewangelii. Gdy zawiodły jego nadzieje na otrzymanie jakiegoś godnego ubrania od benedyktyńskich mnichów mieszkających koło Gubbio, ubrał strój pustelnika, tzn. chodził w skromnej tunice, „z laską w ręku, w butach i przepasywał się skórzanym pasem”(3Soc 25,1). Odkrycie ewangelicznej drogi podczas wysłuchania Ewangelii o rozesłaniu uczniów spowodowało, że zostawił dotychczasowy ubiór i z entuzjazmem zgodnie z relacją Celano: „sporządza sobie tunikę wyobrażającą krzyż, aby jego obraz w niej odganiał wszelkie diabelskie fantazje; sporządza ją grubą i szorstką, aby w niej krzyżować ciało z jego wadami i grzechami; sporządza ją wreszcie bardzo ubogą i lichą, jakiej w żaden sposób świat by nie zapragnął” (VbF 22,6). Ten strój właściwy wieśniakom, pasterzom i najuboższym, odmienny od strojów ówczesnych zakonników i osób poświęcających swe życie Bogu, był dla Franciszka znakiem rozpoczęcia nowego życia, zmiany myślenia i wierności ewangelicznym wartościom. I choć sam w sobie był wymownym świadectwem radykalnego ubóstwa, zawsze chciał, by dodatkowo na jego tunice naszyte były łaty z surowego sukna, jak choćby wtedy, gdy przed śmiercią prosił panią Jakobinę z Settesoli, by przysłała mu materiał na tunikę koloru popiołu, a następnie „kazał braciom przyszyć na habit łaty z worka, na znak i przykład najświętszej pokory i ubóstwa” (SpLem11,24). Był to jego osobisty zwyczaj, bowiem za życia „zawsze na tunikę przyszywał surowy worek”(SpPerf 15,6). Sam też, dopóki mógł łatał noszoną tunikę, używając zgodnie ze zwyczajem ludzi ubogich łyka drzew i traw (por. Vb 60.) Często dzielił się własną tuniką, oddając ją w całości lub w częściach, szczególnie gdy proszący powoływali się na miłość Bożą. Z tego powodu zdarzało się, że pozostawał bez habitu przez kilka godzin, gdyż bracia nie mogli tak szybko znaleźć lub zrobić innego, „zwłaszcza, że chciał mieć i nosić habit ubogi, [uszyty] z kawałków, a czasami chciał też, aby był od wewnątrz i od zewnątrz połatany: „rzadko bowiem, albo nigdy nie zgadzał się mieć i nosić habit z nowego materiału, lecz [przeważnie] otrzymywał od jakiegoś brata jego habit, który tamten nosił już przez dłuższy czas, a niekiedy nawet jedną część swego habitu otrzymywał od jednego brata, a drugą od innego; od wewnątrz jednak, z powodu swoich licznych chorób oraz zimna, łatał go czasami nowym materiałem”(SpPerf 90,10-11). Według Vita brevior: „Podczas wielkich mrozów prosił bogatych o ubrania tak, żeby nie był zobowiązany do ich oddania, a otrzymując je, dawał ubogim, których wcześniej spotkał”(Vb 60). Źródła biograficzne zawierają liczne epizody o tym, jak Franciszek chętnie odstępował potrzebującym płaszcze, które braciom z trudem udało się zdobyć dla rozgrzania jego chorego ciała. Spełniając prośbę św. Dominika, przekazał mu sznur, który święty kaznodzieja z wielkim szacunkiem nosił pod habitem (por. Bess 5,5).

Wzrost sławy świętości Biedaczyny spowodował większe zainteresowanie jego osobą i tym wszystkim, co można byłoby uznać za pochodzące od niego relikwie. Julian ze Spiry zanotował: „Często także ludzie zostawiali świętego Ojca jakby półnagiego, bo jego habit nożyczkami pocięli na kawałki i te z czcią przechowywali jako środek przeciw różnym niebezpieczeństwom oraz na lekarstwo dla zdrowia”(Jl 52,5). Jako relikwie Franciszka używano także jego włosy i paznokcie.

Św. Franciszek zawsze preferował ubogie ubrania. Ostro karcił tych, którzy w zakonie używali bez konieczności miękkich szat, a ich postępowanie uznawał za znak wygasłego ducha (por.CAss 28,2). W regule zachęca swych braci: „I niech wszyscy bracia noszą odzież pospolitą, i mogą ją z błogosławieństwem Bożym łatać zgrzebnym płótnem lub innymi kawałkami materiału” (2Reg 2,16). Słowem i przykładem przekonywał braci do korzystania z materiałów tanich i szorstkich, za wzór podając jedno ze swoich ulubionych zwierząt: skowronka zwanego kapturkowym: „ jego okrycie, czyli jego pióra, kolorem są podobne do ziemi, dając zakonnikom przykład, że nie powinni mieć barwnych i wyszukanych szat, lecz jakby żałobne, na podobieństwo ziemi”(SpPerf 113,6). Choć reguła Braci Mniejszych zalecała posiadanie jednej skromnej tuniki z kapturem, to bracia słabsi nie byli do tego zobowiązani, gdyż „Braciom, których zmuszała choroba albo inna konieczność, pozwalał nosić pod spodem na ciele inną miękką tunikę w ten sposób, by na zewnątrz zawsze była zachowana surowość a ubóstwo w odzieniu”(Sp Perf 15,7). Także sam Franciszek skorzystał, choć mimowolnie z przywileju posiadania kilku tunik, gdyż zgodnie z Compilatio Assisiensis: „na kilka dni przed swoją śmiercią, jako że cierpiał na puchlinę wodną i był cały jakby wysuszony, a także z powodu licznych innych chorób, jakie miał, bracia zrobili mu więcej habitów, aby w razie potrzeby zmieniać mu habit w dzień i w nocy”(CAss 90,13). By ulżyć mu w cierpieniu starali się także zapewnić mu troskliwą opiekę oraz wymyślili szereg udogodnień, dzięki którym mógł w miarę normalnie egzystować, np. „spodnie tak zrobione, że sięgały mu pod pachy, aby lepiej chronić ranę boku”(LegM XIII,8,11), czapeczkę obszytą workiem (por. CAss 4), czy wielki kaptur do którego przyszyto opaskę z wełny i lnu, zasłaniającą oczy, gdyż widok światła sprawiał mu dotkliwy ból (por. CAss 86,2). Z powodu stygmatów zaczął nosić obuwie, a „stopy okrywał wełnianymi skarpetami, by nie było widać [ran stygmatów]. Na rany podkładał skórkę, która by łagodziła szorstkość wełny”(Mem 135,6). Nawet w zimie Franciszek nie zaniechał swych umartwień i „okrywał swe biedne ciało tylko jedną tuniką, połataną do tego lichymi szmatami”(Mem 130,4). Ówczesny socjusz, br. Anioł, chcąc ulżyć mu w chorobie śledziony i żołądka postanowił podszyć jego tunikę lisią skórką. Wówczas Franciszek obawiając się hipokryzji polecił mu umieścić taki sam duży kawałek na wierzchu: „przyszyty z zewnątrz będzie wskazywał ludziom na skórkę pod spodem”(Mem 130,7).

Franciszek od młodości był delikatny, chorowity i słaby fizycznie tak, że „nie mógł żyć inaczej, jak tylko otoczony troskliwą opieką”(CAss 50). Nie zważając na swoje naturalne uwarunkowania prowadził bardzo intensywny, ascetyczny tryb życia, stosował liczne umartwienia, ponadto nie chciał przyjmować leków, ani koniecznej diety, tłumacząc się potrzebą bycia przykładem dla braci (por. CAss 79). Jego liczne choroby rozwijały się więc bardzo szybko. Oprócz powracającej od dziecka gorączki malarycznej pogłębiała się gruźlica, zapalenie żołądka, wątroby i śledziony oraz prowadząca do ślepoty choroba oczu. Zbiór Asyski wspomina o puchlinie wodnej, która pojawiła się niedługo przed śmiercią (por. CAss 90). Świadectwo św. Bonawentury jest jednoznaczne: „na jego ciele nie pozostało prawie miejsca, którego by nie przeszywał wielki ból i cierpienie. Na skutek różnych, długotrwałych i częstych chorób jego ciało zostało tak zniszczone, że niemal tylko skóra pokrywała jego kości”(LegM XIV,2,2). Dopełnieniem fizycznych boleści Franciszka były stygmaty otrzymane na dwa lata przed śmiercią. Obawiając się rozgłosu Franciszek starał się je ukrywać, co dodatkowo skomplikowało jego i tak niełatwe już życie. Na co dzień korzystał z opieki zaufanych braci, którzy troszczyli się o higienę, ubrania, dietę, i pomoc w przemieszczaniu się: „dokładali wszelkiej czujności, wszelkiego starania, całej dobrej woli, by zapewnić świętemu ojcu spokój ducha i ulżyć w chorobie ciała”(VbF 102,8). Dopiero po śmierci Franciszka, gdy jego święte ciało wystawiono na widok publiczny, wszyscy mieli okazję przyjrzeć się stygmatom: „można było widzieć gwoździe, mocą Bożą cudownie utworzone z jego ciała. Były tak zrośnięte z ciałem, że gdy naciskano je z jednej strony, natychmiast jakby twarde i żywe nerwy reagowały po stronie przeciwnej. Ukazała się również lepiej rana w jego boku, zadana nie przez człowieka, lecz podobna do rany w boku Zbawiciela”(LegM XV,2,1). Według Celano „wyglądał, jakby świeżo zdjęty z krzyża”(VbF 112,9), po czym relacjonuje dalej: „ jego ciało, przedtem czarne, teraz nabrało blasku i swoim pięknem zapowiadało nagrodę błogosławionego zmartwychwstania. Zauważyli wreszcie, że jego oblicze było jak oblicze anioła, jakby żył, a nie umarł. Inne członki stały się delikatne i giętkie, jak u niewinnego dziecka. Jego nerwy nie skurczyły się, jak bywa u zmarłych, skóra nie stwardniała, członki nie zesztywniały, ale dawały się tu i tam układać”(VbF 113, 10-12).  

Literackie opisy św. Franciszka uzupełniają liczne jego przedstawienia w sztuce. Pośród wielu warto zwrócić uwagę na dwa, szczególnie cenne, nie tylko ze względu na czas w jakim powstały, ale też materiał użyty do ich wykonania[4]. Pierwszym jest wykonana przez artystę znanego jako Mistrz św. Franciszka, ikona Franciszka w otoczeniu dwóch aniołów, namalowana na desce, na której spoczywało jego ciało, gdy po śmierci w kondukcie żałobnym niesiono je do Asyżu. Portret pochodzi z XIII wieku i uważany jest za najstarsze pośmiertne wyobrażenie Świętego. Znajduje się w muzeum Porcjunkuli i jest eksponowany w pobliżu innego niezwykłego obrazu św. Franciszka, namalowanego z kolei na wieku od trumny, która mieściła ciało Franciszka podczas jego przebywania w kościele św. Jerzego, w latach 1224-1230. Według niektórych, autor wizerunku Cimabue stworzył portret Franciszka najbliższy opisowi pozostawionemu przez Tomasza z Celano. Uderza jego podobieństwo do fresku, który Cimabue namalował w prawym transepcie dolnej bazyliki Sacro Convento.

s. Chrystiana Anna Koba CMBB


fot. br. Tadeusz Świątkowski OFM Conv Sacro Convento

 



[1] Emil Kumka OFM Conv, Co zrobiłby św. Franciszek?, wyd. Bratni Zew, Kraków 2022, str.16.

[2] Andrzej Hejnowicz OFM Conv, Św. Franciszek z Asyżu. Prawda i legendy, wyd. Bratni Zew, Kraków 2012, str.34.

[3] W.Block OFM Cap, Wszystkim chrześcijanom. Duchowość Franciszka z Asyżu w świetle jego pism, tom II, wyd. Serafin, Kraków 2015, str. 122.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

bracia mniejsi konwentualni

  Bracia Mniejsi Konwentualni Pośród licznych relacji o jedności pierwszych braci mniejszych, ich wzajemnej miłości i trosce o wspólne b...