Św. Franciszek z Asyżu- anioł szóstej pieczęci
„Ukrzyżowany Jezus Chrystus jak
wiązka mirry spoczywał zawsze na piersiach jego wnętrza. Przez żar ogromnej
miłości pragnął zupełnie się przemienić w Ukrzyżowanego”(LegM IX 2,1) - tak św. Bonawentura przedstawił relację miłości św.
Franciszka z Asyżu do Chrystusa, która doprowadziła go do fizycznego
upodobnienia do Niego przez fakt otrzymania stygmatów. Dla Bonawentury był to
dowód szczególnej bliskości z Bogiem oraz inspiracja do refleksji nad duchową
drogą chrześcijańskiej doskonałości. W tym roku (15 lipca 2024) przypada 750
rocznica śmierci św. Bonawentury z Bagnoreggio (1217-1274). Z tej okazji warto
przyjrzeć się jego wizji św. Franciszka, Zakonu Braci Mniejszych oraz duchowości
właściwej wszystkim wstępującym w ślady Biedaczyny z Asyżu. Podstawowym źródłem
do poznania stanowiska Bonawentury w tych kwestiach jest napisana na polecenie
kapituły generalnej w Narbonie w 1260 roku biografia św. Franciszka, tzw. Legenda maior sancti Francisi (życiorys większy) oraz powstała na jej
podstawie Legenda minor sancti Francisi
(życiorys mniejszy) dla potrzeb
liturgicznych. Obie zatwierdzone w 1263 roku, stały się trzy lata później
jedynymi obowiązującymi w Kościele biografiami urzędowymi św. Franciszka,
bowiem kapituła w Paryżu (1266r.) nakazała zniszczenie wszystkich poprzednich
życiorysów św. Franciszka, także tych, znajdujących się poza zakonem. W ten
sposób biografie Bonawentury stały się pismami o decydującym znaczeniu w
historiografii franciszkańskiej oraz duchowej i praktycznej interpretacji
posłannictwa św. Franciszka[1]
W centralnych rozdziałach Legenda maior (rozdz.5-13) Bonawentura
rozwinął drogę doskonałości św. Franciszka, opierając się na swojej doktrynie
trzech dróg: oczyszczenia ( rozdz. 5-7), oświecenia (rozdz. 8-10) oraz
zjednoczenia (rozdz. 11-13). Punktem kulminacyjnym tej postępującej ascezy
Franciszka jest mistyczne zjednoczenie, które dokonało się na Alwerni, podczas
którego ubogi naśladowca Chrystusa został naznaczony „pieczęcią Boga
żywego”(Legm VII,9,3). Na tej drodze Franciszek jest prowadzony przez krzyż,
którego kolejne odsłony stanowią niejako sześć stopni prowadzących do spotkania
z ognistym Serafinem. Te stopnie to kolejno: 1. słabość ciała i stan depresji,
będące skutkiem około rocznego uwięzienia w Perugii (por. LegM I,2) -
Bonawentura postrzega to wydarzenie jako Boże działanie przygotowujące duszę
Franciszka na doświadczenie nawrócenia; 2. spotkanie z trędowatym, które
wstrząsnęło nim dogłębnie i pozwoliło odnieść zwycięstwo nad własną naturą
(por. LegM I,5); 3. San Damiano, gdzie podczas mistycznego spotkania z
Ukrzyżowanym Franciszek otrzymał wezwanie do odbudowy zrujnowanego Kościoła
(por. LegM II,1); 4. trzykrotna wizja ks. Sylwestra, który widział, jak złoty krzyż wychodzący z
ust Franciszka ochronił nie tylko miasto Asyż, ale też całą okolicę przed
zagrażającym jej niebezpieczeństwem zagłady (por. LegM III,5); 5. wizja brata
Pacyfika, który oglądał Franciszka naznaczonego jakby dwoma skrzyżowanymi
mieczami o wielkim blasku, z których jeden sięgał od stóp do głowy, a drugi
przechodząc przez pierś, dotykał rozłożonych rąk (por. LegM IV,9); 6. błogosławieństwo
znakiem krzyża podczas kapituły generalnej w Arles, gdzie jeden z braci
dostrzegł uniesionego w powietrzu Franciszka, który choć nie mógł przybyć
fizycznie, w cudowny sposób pojawił się i „ pobłogosławił braci rękoma
wyciągniętymi na kształt krzyża”(LegM IV,10).
Św. Bonawentura zwraca uwagę na
stałą obecność krzyża w życiu Franciszka i jego braci, już na początku
ewangelicznej drogi, gdy pozbawieni ksiąg liturgicznych „zamiast tych ksiąg
rozważali dniem i nocą księgę krzyża, ciągle się w nią wpatrując, pouczeni
przykładem i słowami Ojca, który ustawicznie mówił im o krzyżu Chrystusowym”(LegM
IV,3,3), a także, gdy Franciszek rozesłał swych braci na cztery strony świata,
na wzór krzyża (por. LegM III,7). Podkreśla też wyjątkową ascezę Franciszka i
jego troskę o zbawienie dusz: „Stąd pochodziła jego nadzwyczajna gorliwość w
modlitwie, pracowitość w głoszeniu kazań i wielkie poświęcenie w dawaniu
dobrego przykładu”(LegM IV,4,5). Zwraca uwagę na uprzywilejowane miejsce
ubóstwa w życiu Biedaczyny, który nie tylko opuścił wszystko, „ ale również
zrezygnował ze wszystkiego, co mógł posiadać”(Legm III,5,1), co z kolei
doprowadziło go do postawy minoritas, gdyż: „właśnie dzięki ubóstwu nauczył się
także uważać siebie za mniejszego od wszystkich”(Legm III,5,5). Umierając
nakazał braciom, by nigdy nie opuszczali drogi krzyża: „polecał im z troską,
aby doskonale wstępowali w ślady Jezusa ukrzyżowanego”(Legm VII,4). Następnie:
„wyciągnął ku siedzącym synom ręce złożone na kształt krzyża, bo zawsze kochał
ten znak i wszystkim braciom, tak obecnym, jak i nieobecnym, mocą Ukrzyżowanego
i w Jego imię udzielił błogosławieństwa” (Legm VII,4,5).
Życiorysy św. Franciszka napisane
przez Bonawenturę miały być narzędziem do naprawienia licznych nadużyć w
zakonie, wprowadzenia jedności wśród podzielonych braci oraz obrony zakonu
przed atakami z zewnątrz, także tych, którzy podważali prawdziwość stygmatów
Założyciela. Legenda maior tak
przedstawia moment stygmatyzacji: „ Natychmiast na jego rękach i nogach zaczęły
się pokazywać ślady gwoździ, które dopiero co widział na podobiźnie
ukrzyżowanego człowieka. Ręce i nogi okazały się przebite w samym środku
gwoźdźmi tak, że główki gwoździ było widać na wewnętrznej stronie rąk i na
górnej stóp, zaś ich ostre końce na stronach przeciwnych. Główki gwoździ w
rękach i nogach były okrągłe i czarne, a ich ostre końce wydłużone, zagięte i
jakby powtórnie wbite; wychodząc z ciała, wystawały nad jego powierzchnią.
Również na prawym boku, jakby przebitym włócznią, nosił czerwoną bliznę a krew
często z niej wypływająca, plamiła habit i spodnie”(LegM XIII,3,10-13). W Życiorysie mniejszym pojawia się nigdzie
indziej nie występujący szczegół: „samo zaś zagięcie gwoździ pod stopami było
sterczące i tak na zewnątrz wystające, że nie tylko nie pozwalało swobodnie
stawiać stopy, ale nawet w otwór, gdzie było zagięcie, łatwo można było włożyć
palec ręki”(Legm VI,3,3).
W październiku 1259 roku św.
Bonawentura, od dwóch lat pełniący funkcję ministra generalnego Zakonu Braci
Mniejszych, udał się na górę Alwernię, by tam odprawić rekolekcje śladami
Biedaczyny z Asyżu. Rozważanie stygmatyzacji św. Franciszka zaowocowało jego
intelektualno-duchową przemianą, która wyraziła się w opisie całości
chrześcijańskiej egzystencji z perspektywy doświadczenia św. Franciszka[2].
Tak powstała Droga duszy do Boga (Itinerarium mentis et Deum), stanowiąca
syntezę duchowości franciszkańskiej - Franciszkowa miłość do Boga i stworzeń,
powszechne braterstwo i stygmaty otrzymane na Alwerni wskazały Bonawenturze
drogę wznoszenia się ducha od życia zmysłowego do wewnętrznego i mistycznego[3].
Droga duszy do Boga to jeden z
najważniejszych traktatów z zakresu teologii duchowości powstałych na łonie
zachodniego chrześcijaństwa[4].
Został napisany w formie podręcznika duchowego dla Braci Mniejszych, jednak ze
względu na trudną formę, nie cieszył się zbytnim zainteresowaniem braci[5].
Sześcioetapowa droga do Boga
zaprezentowana przez Bonawenturę prowadzi przez oczyszczającą pokutę do
oświecenia, a następnie zjednoczenia. Rozpoczyna się od cielesnego śladu (kontemplacja
Boga w stworzeniu), następnie kieruje do wnętrza ducha będącego odwiecznym
obrazem Boga. Wówczas w Bożej prawdzie można przekroczyć siebie, by wznieść się
ku Stwórcy. Następuje przejście od życia zmysłowego, do życia duchowego.
Człowiek doświadcza radości z poznania Boga i uwielbienia Jego majestatu.
Fundamentem dla struktury traktatu uczynił
Bonawentura trzy pary skrzydeł Serafina, choć na początku pierwszego rozdziału
uzupełnia go obrazem trzech dni modlitwy na pustyni: medytacja wieczorna,
poranna i południowa, a każda z nich obejmuje dwa etapy, niczym dwie pary
skrzydeł. Ostatni, siódmy etap to mistyczna ekstaza, dojście do zjednoczenia z
Bogiem, to stan upodobnienia, którego doświadczył Franciszek podczas pobytu na
Alwerni.
Pierwsza para skrzydeł (medytacja wieczorna) oznacza odkrywanie
Boga w świecie, a więc poza nami (extra
nos). Franciszek jawi się tutaj jako dobry nauczyciel, bowiem dzięki
bogatej uczuciowości, naturalnej wrażliwości na piękno i otwartości względem
wszelkich bytów, łatwo dostrzegał Boże ślady w stworzeniach i instynktownie
podążał nimi zbliżając się do Boga, co trafnie św. Bonawentura wyraził w
słowach: „radował się wszystkimi dziełami rąk Pańskich i poprzez ich widzialne
piękno wznosił się do ożywiającej Przyczyny i Racji ostatecznej. We wszystkim
co piękne, widział Najpiękniejszego; dzięki śladom zostawionym w rzeczach
wszędzie znajdował Umiłowanego, ze wszystkiego robiąc sobie drabinę, po której
wstępował na spotkanie Tego, który cały jest godny pragnienia”(LegM I,6-7).
Szczególnym przykładem odkrywania Boga w otaczającym świecie jest Franciszkowa Pochwała stworzenia powstała w czasie,
gdy jego ciało przeszywał ból pochodzący ze stygmatów oraz licznych chorób
ciała, a oczy nie mogły już cieszyć się pięknem świata. Pieśń ta wypłynęła z
serca Franciszka przepełnionego wdzięcznością wobec Stwórcy. Zachwyt Bogiem w
stworzeniach napełniał go radością, jak o tym zaświadczył Tomasz z Celano: „Któż
potrafiłby wypowiedzieć słodycz, jakiej zażywał, kiedy kontemplował w
stworzeniach mądrość Stworzyciela, Jego moc i dobro. Zaprawdę, bardzo często z
tego rozważania czerpał dziwną i niewysłowioną radość – kiedy patrzył na
słońce, kiedy spostrzegał księżyc, kiedy wpatrywał się w gwiazdy i w sklepienie
niebios”(VbF 80,3-4).
Druga para skrzydeł (medytacja poranna) kieruje do wnętrza (in nobis). To poznanie Boga za pomocą
Jego obrazu wpisanego w osobę ludzką, pozwala dostrzec Boga we własnej duszy,
spotkać się z Nim w ciszy, oddaleniu od spraw światowych. Franciszek już od
początku swego nawrócenia instynktownie szukał samotności, która pozwalała mu
odsunąć się od zgiełku spraw i relacji, a sprzyjała spotkaniu z samym sobą i
Bogiem, a w konsekwencji rozeznaniu powołania do którego wzywał go Bóg. Całe
późniejsze życie Franciszka wypełnione było naprzemiennie intensywnym
głoszeniem pokuty lub służbą trędowatym i okresami samotności w oddalonych od
siedzib ludzkich eremach: „Franciszek zrozumiał podczas modlitwy, że Duch
Święty tym doskonalej obdarza ludzi swoją upragnioną obecnością, im bardziej są
oni oddaleni od światowego hałasu. Dlatego szukając miejsc odludnych, spędzał
samotne noce na modlitwie w opuszczonych kościołach”(LegM X,3,1). Bonawentura w
1 części opisuje znaczenie władz duszy (pamięć, inteligencja, wola) i twierdzi,
że jeśli działają one prawidłowo, mogą doprowadzić człowieka do samej Trójcy.
Franciszek jest dobrym przykładem tego, jak właściwie owe władze duszy
wykorzystać, choć bowiem według Tomasza z Celano: „nie studiował żadnych nauk,
to jednak uczył się od Boga tej mądrości, co w górze jest i oświecał się
blaskiem wiecznego światła, dlatego wcale niezgorzej rozumiał Pismo Święte.
Jego czysty umysł, wolny od wszelkiego skażenia, przenikał skrytości tajemnic.
Tam, gdzie nie docierał poprzez wiedzę szkolną, dochodził za pomocą kochającej
miłości. Czasami czytał Pismo Święte, a co raz zapadło mu w duszę, zapisywał na
zawsze w sercu. Miał pamięć do ksiąg Pisma Świętego, a to dlatego, że co raz
usłyszał, przetrawiał z nabożną miłością”(Mem 102,1-4). Wiedział czego chce i
wytrwale dążył do osiągnięcia zamierzonych celów: „był bardzo stanowczy i nie
zważał na nic, jak tylko na to, co należało do Pana”(VbF 72,3). Kontemplacja
Boga w duszy dokonuje się za pośrednictwem Chrystusa - Słowa Wcielonego i
prowadzi do wewnętrznej harmonii, co Bonawentura wyraźnie dostrzegał w osobie
Franciszka: „[Ciało] tak bardzo zgadzało się z duchem i odznaczało się tak
chętnym posłuszeństwem, że gdy duch starał się zdobyć wszelką świętość, ono nie
tylko się nie sprzeciwiało, ale starało się nawet go uprzedzać.”(LegM XIV,1,7).
Tak natomiast tłumaczy genezę Franciszkowej dyspozycji względem Ducha Świętego:
„Nieustanne oddawanie się modlitwie połączonej z ustawicznym ćwiczeniem się w
cnotach, doprowadziło męża Bożego do zdobycia tak wielkiej jasności umysłu, że
chociaż nie był biegły w Piśmie Świętym przez swoje wykształcenie, to jednak z
dziwną bystrością umysłu wnikał w jego głębię oświecony blaskiem wiecznego
światła. Nieskalanym umysłem zgłębiał ukryte tajemnice, a tam, gdzie nie sięga
rozumowe poznanie uczonych teologów, wkraczało mistyczne uczucie kochającego.
Kiedy zaś czytał święte księgi i bodaj raz czymś się przejął, wówczas z uporem
starał się to zapamiętać, ponieważ nigdy na próżno nie przyjmował zdolnością
uważnego umysłu tego, co w ustawicznej modlitwie rozpalał uczuciem”(LegM
XI,1,1-3). Choć o sobie mówił: prosty i niewykształcony (simplex et idiota), to
wiedzę teologiczną płynącą z Bożego objawienia posiadł w takim stopniu, że
rozmawiający z nim uczony dominikanin stwierdził ze zdumieniem: „Zaiste,
teologia tego świętego Ojca jest jak orzeł, uniesiona bardzo wysoko na
skrzydłach czystości i kontemplacji; nasza zaś wiedza czołga się na brzuchu po
ziemi”(LegM XI,2,2). Bonawentura wskazuje na obecność Boga w człowieku, pozwalającą
się z Nim spotkać we własnym wnętrzu, czego Franciszek miał świadomość, bowiem
jak stwierdził Celano: „Święty przebywał sam ze sobą, chodził po przestrzeni
swego serca, gotował w sobie godne Bogu mieszkanie. Dlatego poklask zewnętrzny
nie porywał jego uszu, ani żaden głos nie potrafił wytrącić go z równowagi lub
przerwać mu ogromu zajęć, jakie wykonywał (VbF 43,4). Świadomy, jak ważna jest
dyspozycja człowieka i jak łatwo można ją utracić przebywając wśród ludzi i
angażując się w ich sprawy, zachęcał braci idących przez świat do wewnętrznego
skupienia: „gdziekolwiek jesteśmy i wędrujemy, mamy celę ze sobą: naszą celą
jest bowiem brat ciało, a dusza jest pustelnikiem, który przebywa wewnątrz
celi, aby modlić się do Boga i rozmyślać”(CAss 108,22).
Trzecia para skrzydeł (medytacja południowa) ponad nami (supra nos). Pozwala na poznanie Boga w
Jego istocie, przez podobieństwo, które łączy człowieka z jego Stwórcą, o czym
Franciszek przypomina słowami:„ Człowieku, zastanów się, do jak wysokiej godności
podniósł cię Pan Bóg, bo stworzył cię i ukształtował według ciała na obraz umiłowanego
Syna swego i na podobieństwo według ducha” (Nap5). W medytacji południowej św.
Bonawentura snuje refleksję nad relacjami w Trójcy. Podobny temat odnajdujemy w
Pismach Franciszka, stąd jego duchowość określić można jako chrystocentryzm
trynitarny[6].
W Regule niezatwierdzonej wzywa
braci: „Przygotowujmy w sobie zawsze mieszkanie i miejsce pobytu Temu, który
jest Panem Bogiem Wszechmogącym, Ojcem i Synem i Duchem Świętym”(1Reg 22,27).
Słowa te świadczą o jego świadomości Trójcy Świętej, z odrębnością
poszczególnych Osób. Podobnie w Liście do
wiernych, gdzie zachęca do czynienia pokuty przygotowującej miejsce Bogu:
„bo spocznie na nich Duch Pański i uczyni u nich mieszkanie i miejsce
pobytu”(1LW 6), po czym wymienia relacje, w jakie można wejść z Trójjedynym
Bogiem (bycie synem, oblubieńcem, matką, bratem). Bonawenturiańskie nawiązanie
do relacji w Trójcy to kontynuacja rozważań na temat dobroci Boga, która jest
rozlewna, czyli daje się innym. Franciszek zdaje się być stale pod wrażeniem
Bożej dobroci, gdyż w jego pismach jak refren powraca przekonanie o tym
przymiocie Boga: „bo Ty, Panie, jesteś dobrem najwyższym, wiecznym, od którego
pochodzi wszelkie dobro, bez którego nie ma żadnego dobra”(On 2). Na tym etapie
(supra nos) według Bonawentury kończy
się zakres możliwości poznawczych człowieka, a otwiera się przestrzeń wyjścia
poza siebie. Ukrzyżowany Chrystus jest Tym, który niejako porywa człowieka do
zjednoczenia z Bogiem, On to dla Franciszka stanowił stały punkt odniesienia,
według słów Bonawentury: „całe [jego] życie od momentu nawrócenia zdobiły wspaniałe
tajemnice krzyża Chrystusowego”(LegmVI,9,3).
Siódmy, ostatni etap, na którym Doktor
Seraficki nie odwołuje się już do skrzydeł Serafina, charakteryzuje się
ustaniem dotychczasowej aktywności człowieka na rzecz całkowitego poddania się
działaniu łaski. To mistyczna ekstaza, doświadczenie duszy możliwe wyłącznie
dzięki męce i zmartwychwstaniu Chrystusa, mającego moc przeprowadzić podobną
drogą tego, kto wpatruje się w Niego, jak Franciszek, który według Bonawentury „okazał
się godny szczególnego przywileju, gdyż cała jego troska tak publiczna, jak i
osobista, była skierowana na krzyż Pański. Bowiem i przedziwna łagodność i
surowość życia, jego głęboka pokora, chętne posłuszeństwo, doskonałe ubóstwo,
nienaruszona czystość, gorzka skrucha, potoki łez, przejmująca litość,
gorliwość niedościgniona, pragnienie męczeństwa, wyjątkowa miłość i wreszcie
cały splot zalet upodobniających do Chrystusa – czyż to wszystko nie zmierzało
do nakreślenia na nim rysów Chrystusa i czyż nie było przygotowaniem do owych świętych
stygmatów?” (LegmVI,9,1-2). Podobnie jak wcześniej był dla swych naśladowców
przykładem działania, tak w wydarzeniu Alwerni stał się wzorem kontemplacji
jednoczącej z Bogiem. Na Alwerni dokonał się jego transitus[7].
Kilka lat później, w 1263 roku, powstało
inne dzieło, w którym Bonawentura także nawiązał do skrzydeł serafinów- Sześć skrzydeł Serafinów (De sex alis Seraphim). Napisane zostało
celem pomocy przełożonym i podwładnym. Doktor Seraficki dzieli się w nim
własnym doświadczeniem kierowania Zakonem Braci Mniejszych, któremu przewodził
przez 17 lat. Sześć skrzydeł Serafinów to: 1. pragnienie sprawiedliwości, 2. dobroć,
3. cierpliwość, 4. przykład życia, 5. rozwaga i rozeznanie tego, co należy
czynić, 6. pobożność.
Św. Bonawentura nie był pierwszym,
który zastosował analogię skrzydeł Serafina. 20 lat wcześniej dokonał tego
pierwszy biograf św. Franciszka, Tomasz z Celano. Doktor Seraficki z pewnością
znał jego myśl, jednak dokonał odmiennej interpretacji. Warto porównać oba
spojrzenia, gdyż ich wspólnym celem jest zachęta do naśladowania Franciszka na
drodze do zjednoczenia z Bogiem, dostępna dla każdego chrześcijanina mającego
intencję życia w bliskości Boga oraz świadomość własnej słabości. Dla Tomasza z
Celano 6 skrzydeł Serafina odnosi się do cnoty miłości, która tak znamionowała
Franciszka, że wykształcił w sobie Serafina i zasłużył na dołączenie do
najwyższego z chórów anielskich. Opisując jego ciało po śmierci, przyrównuje je
do umęczonego ciała Chrystusa: „Naprawdę wyraziła się w nim forma krzyża i męka
niepokalanego Baranka, który zgładził grzechy świata. Wyglądał, jakby zdjęty z
krzyża. Ręce i stopy miał przebite gwoździami, a prawy bok jakby ”zraniony
lancą”(VbF 112,9). Następnie zaświadcza o doskonałości jego cnót: „Trwając na
krzyżu, zasłużył na dołączenie do najwyższego stopnia duchów. Zawsze bowiem był
na krzyżu, nie uchylał się przed żadnym trudem i bólem, żeby tylko w sobie i z
siebie wypełnić wolę Pana”(VbF115,1-2). Przytacza też świadectwo braci, którzy
towarzyszyli mu w codzienności i słyszeli: „jak codziennie i stale głosił
Jezusa, jak słodko i rozkosznie rozprawiał o Nim, jak łagodnie i z pełną
miłością rozmawiał na Jego temat. Z obfitości serca usta mówią. Światłe źródło
miłości napełniało jego całe wnętrze i biło na zewnątrz. Zaprawdę bardzo dużo
miał wspólnego z Jezusem. Jezusa nosił w sercu, Jezusa na ustach, Jezusa w
uszach, Jezusa w oczach, Jezusa na rękach, Jezusa w całym ciele”(VbF 115,3-5).
Następnie prezentuje alegorię skrzydeł Serafina, celem ukazania cnót Franciszka
oraz sposobu jego naśladowania. Pierwsza para skrzydeł wznoszących się ponad
głową oznacza czysta intencję i prawe działanie; środkowa para skrzydeł to
podwójna miłość bliźniego: względem duszy (Słowo Boże) i ciała (doczesne
wsparcie), ostatnia para skrzydeł oznacza zachętę do oczyszczenia z win i
usunięcia słabości moralnej. Pióra tych skrzydeł, to uczucia zrodzone z żalu i
pragnienia sprawiedliwości.
Łaska stygmatów sprawiła, że
niektórzy zaczęli utożsamiać św. Franciszka z apokaliptycznym aniołem
wstępującym od wschodu słońca, mającym pieczęć Boga żywego (por. Ap 7,2). W
prologu Życiorysu większego Bonawentura
szeroko rozwinął rolę profetyczno-apokaliptyczną Franciszka, kreując go na
anioła szóstej pieczęci, Bożego herolda, naznaczonego pieczęcią Boga żywego,
który niczym drugi Mojżesz za pomocą „laski Chrystusowego krzyża”(por. Legm
VII,9,4) rozdziela morze i wyprowadza z niewoli grzechu i ciemności wszystkich,
którzy naśladują go na ewangelicznej drodze nawrócenia i ubóstwa. Jest niczym
Jan Chrzciciel poprzedzający Mesjasza i wskazujący na Niego głoszonym słowem
pokuty i życiem ukształtowanym przez dosłowne wstępowanie w ślady Mistrza.
Pobyt na Alwerni zainspirował
Bonawenturę do napisania jeszcze jednego traktatu mistycznego: Droga
duszy do siebie samej, inaczej Trzy
drogi (Itinerarium mentis in se ipsam),
w którym widoczne jest jego ascetyczne dążenie, by zrozumieć ubóstwo,
wewnętrzne skupienie i walkę z sobą samym. Dzieło jest opisem duchowych dróg:
oczyszczającej, oświecającej i jednoczącej. Już sama liczba odnosi do trzech
Osób Trójcy, która jest celem, a drogi jedynie środkiem do niego prowadzącym.
Każda z dróg ma swoją odrębną duchowość, cel w sobie i ponad sobą, stąd
oczyszczenie prowadzi do pokoju, oświecenie do prawdy, zjednoczenie do miłości.
Środkami doskonalenia na każdej z dróg są: 1. czytanie i rozważanie (medytacja),
2. modlitwa, 3. kontemplacja. Prowadzą one do rozwoju życia duchowego, przez
jednoczesne doskonalenie sumienia, rozumu i mądrości. Pokój, prawda i miłość to
zasadnicze elementy duchowej doskonałości człowieka, na wzór boskiej
doskonałości Ojca, Syna i Ducha Świętego.
Świętych, Franciszka i
Bonawenturę, łączyła silna duchowa więź, która dla tego drugiego stanowiła
nieocenioną pomoc w dążeniu do osobistej świętości oraz w kierowaniu Zakonem
Braci Mniejszych. „Przyjaźń z Franciszkiem wzbogacała Bonawenturę o nowy rodzaj
doświadczenia duchowego i egzystencjalnego. W poznaniu tym chodziło głównie o
przeżycie poznanej prawdy, to znaczy wyprowadzenie jej z jednego życia i
ponowne wprowadzenie w życie drugiej osoby, podejmowane przez nią decyzje i
wybory. W ten sposób prawda o Bogu, o życiu i modlitwie zawarta w pismach
Bonawentury pokrywała się z duchem wierności w codziennym życiu (…) Chodziło o
wierność historii życia, wierność egzystencji osobie Franciszka, na którego
życiu odcisnęła się obecność samego Boga. W ten sposób wierność stawała się
naśladowaniem”[8].
s. Chrystiana Anna Koba CMBB
Fot. Agnieszka Mazurek Alwernia sierpień 2023.
[1] Por. Cz.
Gniecki OFM Hagiograficzne źródła
franciszkańskie powstałe w III i XIV w., wyd. Istytut Studiów
Franciszkańskich, Kraków 2005, str. 122.
[2] Por. ks.
R.J. Woźniak, Przełom w teologii św.
Bonawentury z Bagnoregio i jego teologiczno-pastoralne konsekwencje w perspektywie
współczesności, pobrano 25.04.2024 z https://czasopisma.upjp2.edu.pl/poloniasacra/article/view/3351/3258,
str. 64.
[3] Por. A.
Gemelli OFM, Franciszkanizm, Warszawa
1988, str.52.
[4] W. Block
OFM Cap, Doświadczenie Alwerni źródłem
powstania Drogi do Boga św. Bonawenury z Bagnoregio, pobrano 15.04.2024 z
https://czasopisma.upjp2.edu.pl/poloniasacra/article/view/3352/3259, str.84.
[5] P. J.
Śliwiński OFM Cap, Personalistyczna
zasada wychowania w Itinerarium mentis in Deum św. Bonawentury, pobrano
25.04.2024 z https://czasopisma.upjp2.edu.pl/poloniasacra/article/view/3349/3256,
str. 30.
[6] C. Vaiani,
Droga św. Franciszka z Asyżu. Synteza duchowości franciszkańskiej na podst.
Pism św. Franciszka, wyd. Instytut Studiów Franciszkańskich, Kraków 2002,
str.19.
[7] Por. W.
Block OFM Cap pobrano 15.04.2024 z https://czasopisma.upjp2.edu.pl/poloniasacra/article/view/3352/3259,
str. 107.
[8] Z. Kijas OFM Conv ,Święty Bonawentura, wyd.
WAM, Kraków 2002, str. 73.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz