Bogate ubóstwo św.
Franciszka (LegM 7,10,9)
Znajdujący się w Sacro Convento w Asyżu
XIII-wieczny fresk namalowany przez Cimabuego to najpopularniejszy wizerunek
św. Franciszka z Asyżu. Przedstawia
niepozornego, schorowanego człowieka o łagodnym spojrzeniu, ubranego w
habit koloru ziemi. Wszystko w nim zdaje
się być pochwałą najwyższego Także
powszechne określenie Poverello (Biedaczyna)pasuje do tego, który właśnie ubóstwo uczynił
uprzywilejowaną drogą upodobnienia do Syna Bożego i „często ze łzami rozważał
ubóstwo Chrystusa i Jego Matki”(LegM 7,1,6). Zachwycony nim, z pewnością nie
spostrzegł, kiedy sam stał się dla wszystkich wokół jego znakiem i
ucieleśnieniem. By obrazowo przedstawić tą niespotykaną troskę o ubóstwo, pierwszy biograf Tomasz z
Celano personifikuje tę cnotę i jako panią Ubóstwo „zaślubia” Franciszkowi: „Z
całego serca pożądał ubóstwa. Zapragnął poślubić je dozgonną miłością. Tak więc
stał się miłośnikiem jego piękności. Aby przylgnąć do niego mocniej niż do
małżonki i aby z nim stanowić jednego ducha. (…) Obejmował je czystymi
uściskami i nawet na jedną godzinę nie przestał być jego małżonkiem.”(Mem
55,1-4). Jego wybór ubogiego życia, znacznie przewyższał zwykłe staranie, by
nie przekroczyć przeciętnej stopy życiowej środowiska, gdyż zawierał w sobie
wyczuwalną pasję; żar pragnienia podobny do tego, który towarzyszy
poszukiwaczom skarbu. Dobrze oddają to słowa: „Nikt tak chciwie nie pragnął
złota, jak on ubóstwa i nikt tak pilnie nie strzegł skarbu, jak on tej
ewangelicznej perły.”(LegM 7, 1,3).
Już od młodości wyróżniał się zdolnością
empatii, szczególnie względem potrzebujących. Naturalna skłonność została
wzmocniona Bożą łaską tak, że obdarowywał pieniędzmi każdego, kto prosił o
jałmużnę, a gdy nie miał przy sobie pieniędzy, zdejmował koszulę, pas lub
czapkę; cokolwiek, byle nie odsyłać potrzebującego z pustymi rękami. Św.
Bonawentura uzupełnia: „Dusza jego miała taką litość wobec chorych i biednych,
że tym, którym nie mógł pomóc pracą rąk, pomagał współczuciem; gdy tylko
zauważył u kogoś jakiś brak czy potrzebę, zaraz w jego intencji zwracał się z
gorącą modlitwą do Chrystusa.”(Legm 3,7,1). Jego zainteresowanie bezdomnymi
wzmogło się już w początkach nawrócenia, a wówczas „całym swym sercem skłaniał
się do wyszukiwania lub wysłuchiwania ubogich, by rozdawać im hojne jałmużny.”(3Soc
9,5). Możliwość przebywania wśród ubogich, a szczególnie trędowatych-
najbiedniejszych przedstawicieli ówczesnego społeczeństwa, uważał za szczególną
łaskę od Boga, o czym wspomina w testamencie: „I Pan sam wprowadził mnie między
nich i okazywałem im miłosierdzie”(T2). Czując się wyjątkowo dobrze w
towarzystwie biedaków, zapragnął doświadczyć ich losu, skutkiem czego „często
ubierał szaty ubogich, do których jeszcze nie upodobnił się uczynkiem, ale już pragnął
tego całym sercem”(Mem 8,2). jedna z takich sytuacji miała miejsce podczas pielgrzymki
do Rzymu, gdzie zamienił po kryjomu swe szaty z jakimś żebrakiem, po czym
stojąc na schodach kościoła, wraz z innymi potrzebującymi prosił po francusku o
wsparcie. Postanowił także, że nie odmówi pomocy nikomu, kto prosiłby go w imię
miłości Boga. „Obietnicy tej z niesłabnącą gorliwością pozostał wierny aż do
śmierci”(LegM 1,1,5). Nieco później, już jako założyciel zakonu, przekonywał
swych braci, że „powinni się cieszyć, gdy przebywają wśród ludzi prostych i
wzgardzonych ubogich i słabych, chorych i trędowatych, i żebraków przy
drogach.”(1 Reg 9,2). Ubodzy, pozbawieni jakiegokolwiek wsparcia mieli zawsze
uprzywilejowane miejsce w jego sercu i myśli, stąd zimą prosił bogatych o
szaty, z tym zastrzeżeniem, że odda je, gdy spotka bardziej od siebie potrzebujących.
Także swym „braciom zezwalał zbierać jałmużnę dla trędowatych (frRegHD 17).
Wydaje się, że Franciszkowe pragnienie
radykalnego ubóstwa zrodziło się podczas mistycznego spotkania z Ukrzyżowanym,
który dla ratowania człowieka wyrzekł się nie tylko swego bóstwa, ale także
życia ziemskiego I wybrał śmierć krzyżową. Franciszek zachwycony Jego
miłosierną miłością i przynaglony pragnieniem naśladowania Go, dokonał
spektakularnego aktu wywłaszczenia: oddał swemu ojcu Piotrowi Bernardone nie
tylko pieniądze, ale także ubranie. Ten odważny gest oznaczał zawierzenie
swojego życia miłosiernemu Bogu, co potwierdziła publiczna deklaracja: „Ojcze
nasz, który jesteś w niebie, w Tobie złożyłem wszelki skarb, wszelką ufność i
nadzieję”(LegM 2,4,4). Odtąd rozpoczęła się dla Franciszka rzeczywista,
codzienna konfrontacja z ubóstwem, bowiem pozbawiony domu, ubrania i
jakichkolwiek środków utrzymania, zmuszony był udać się do „stołu pańskiego”,
czyli prosić o jałmużnę. Autor Relacji Trzech Towarzyszy zamieści w swym dokumencie
monolog, który Franciszek rzekomo wygłosił przed wyruszeniem na swą pierwszą
kwestę: „Oto, jak powinieneś żyć dobrowolnie z miłości ku Temu, który narodził
się ubogi, najbiedniejszy na świecie, pozostał odarty i ubogi na szubienicy i
pochowany w cudzym grobie.”(3Soc 22,5). Ubogie życie Franciszka szczególnie w
swych początkach było faktycznie życiem w skrajnej nędzy, tym dotkliwszej, że
dotąd opływał w zbytki, a „od czasu młodości był człowiekiem delikatnym i
słabym fizycznie i będąc w świecie nie mógł żyć inaczej, jak tylko otoczony
troskliwą opieką”(CAss 50, 21). Jednych widok żebrzącego, okrytego łachmanami
Franciszka pobudzał do wyzwisk, szyderczych drwin i prześladowań, innych
natomiast prowadził do głębokiej refleksji nad sensem istnienia oraz jakością
własnego życia chrześcijańskiego. Nie zabrakło także tych, którzy zachęceni
jego przykładem, także zapragnęli pójść ewangeliczną drogą. By poznać wolę
Bożą, przyszli do Franciszka i po wspólnej modlitwie trzykrotnie otworzyli
Pismo Święte, a otrzymane Słowo, by wziąć swój krzyż, naśladować Chrystusa oraz
sprzedać wszystko i rozdać ubogim, postanowili wypełnić dosłownie. Szerokim
echem odbiło się w Asyżu to, jak Bernard z Quintavalle, bogaty szlachcic
sprzedał cały swój majątek, a następnie wraz z Franciszkiem, rozdał pieniądze
potrzebującym. Ten gest wyjątkowej hojności sprawił, że Franciszek do końca
życia nazywał Bernarda swym szczególnie umiłowanym bratem i stawiał go innym za
wzór, a nawet twierdził, że z powodu ewangelicznego ubóstwa, które on pierwszy
wypełnił, powinien być uznawany za założyciela
Zakonu(por. Actus 1,45). Bernard zaś, uwolniony od troski o ziemskie
dobra, świadczył z przekonaniem: „nasze ubóstwo nie jest tak ciężkie, jak
ubóstwo innych, ponieważ staliśmy się ubogimi za łaską Boga i żeby wypełnić
Jego radę”(CAss 21, 6).
Wydaje się, że Franciszek miał
świadomość nowości, jaką stanowił zakon braci mniejszych w Kościele.
Wielokrotnie powtarzał swym braciom, że ubóstwo i pokora praktykowane w stopniu
heroicznym, to cnoty, które powinny wyróżniać ich pośród innych zakonników:
„Nam bardziej przystoi naśladować przykład pokory i ubóstwa Chrystusa niż innym
zakonnikom, ponieważ do tego zostaliśmy powołani przed Bogiem i ludźmi”(SpPerf
20,11). Sam unikał uznania i podziwu w oczach innych oraz niejednokrotnie
upokarzał się, bowiem „chciał być wzgardzony nie tylko w Kościele, lecz również
między swymi braćmi” (SpPerf 44,6). Pokora i ubóstwo miały stanowić
nienaruszalny fundament zakonu, a zależność obu cnót sprawiła, że Franciszek
nazywał je siostrami: „Bądź pozdrowiona Pani Święte Ubóstwo. Pan niech cię
strzeże z twą siostrą świętą Pokorą”(Pcn2). Największym bogactwem i zaszczytem
braci mniejszych miało być posiadanie samego Boga. (por.2 Zw 26,13). Franciszek
przekonany o wyjątkowym powołaniu braci mniejszych do życia ubogiego,
uzależniał ich trwanie od wierności ślubowanemu życiu bez własności. Jego
filozofię dobrze oddają słowa, zapisane przez biografa Bernard z Bessy: „Na ile
bracia oddalą się od ubóstwa, na tyle świat oddali się od nich. Oni winni dawać
światu przykład, a świat im konieczne utrzymanie”(Bess 4, 28).
Ani skrajnie ubogie życie braci
mniejszych, ani nowicjat będący posługą trędowatym, nie zniechęciły tych,
którzy pozostając pod wrażeniem Biedaczyny, postanowili pójść jego śladami.
Sposób przyjmowania kandydatów do minoryckiego zakonu reguluje zapis reguły:
„niech im powiedzą słowa Ewangelii świętej, aby poszli i sprzedali całe swoje
mienie i starali się rozdać to ubogim. Jeśli nie mogą tego zrobić, wystarczy
ich dobra wola”.(2 Reg 2,5-6). Biedaczyna nie szczędził trudu, by zaszczepić w
braciach pragnienie życia ubogiego, by jego osobista miłość do ubóstwa stała
się także dla nich potrzebą serca i w pełni akceptowaną codziennością. Jednym
ze sposobów osiągnięcia tego była prostota i surowość życia wyrażające się w
minimalizmie gdy chodzi o pożywienie, ubranie i warunki mieszkaniowe. Domy
braci miały być budowane wg prostego schematu, z gliny i drewna, nie zaś
trwałego kamienia. Franciszek nie chciał, by bracia pozostawali w jakimś
miejscu, jeśli nie był pewien, że posiadłość ta ma swego właściciela.
Mieszkania miały być skromnie urządzone, gdyż: „Lękał się bardzo nawet licznych
albo wyszukanych sprzętów domowych. Nie znosił na stołach lub w naczyniach
niczego, co przypominałoby świat, aby wszystko opiewało pielgrzymowanie,
wszystko wygnanie”(CAss24,1).Książek mogło być niewiele, wyłącznie niezbędne i
dostępne dla wszystkich braci. Franciszek osobiście pilnował ubóstwa wspólnoty
do tego stopnia, że zgodnie ze świadectwem Juliana ze Spiry: „z trudem choćby
naczynie w domu pozostawił” (Jl 32,1). Chciał, by ich kościoły były małe, by ze
wzgl. na pokorę i możliwość dania dobrego przykładu bracia głosili kazania dla
wiernych w innych kościołach. Nie ulega wątpliwości, że przykład miał dla niego
większą wartość niż słowa, bowiem przekonywał braci, że małe kościoły i ubogie
cele będą najlepszymi kazaniami dla innych duchownych, a proste, ubogie życie
braci najskuteczniejszą formę ewangelizacji. Osobiście preferował niewielkie
wspólnoty twierdząc, że przy dużej ilości braci trudno jest dochować wierności
ubóstwu. Obawiał się nawet dużej liczby braci świadom, że liczebność zakonu
stanowi jego bogactwo, stąd mawiał: „O, gdyby mogło być tak, żeby świat rzadko
widząc braci mniejszych, dziwił się ich małej liczbie!”(Bess 4,31).
Korzystając z charakterystycznego,
obrazowego sposobu przepowiadania, niejednokrotnie udzielał swym braciom lekcji
ubóstwa. Jedna z nich miała miejsce podczas świąt Bożego Narodzenia spędzanych
w Greccio , gdy Franciszek na znak protestu wobec bogato zastawionego stołu,
poprosił swych braci o jałmużnę i jak żebrak zjadł ją na siedząc na ziem.
Zdumionym braciom wyjaśnił: „Oto teraz siedzę jak brat mniejszy”, dodając: „ Na
nas bardziej, niż na innych zakonników winien wpływać przykład ubóstwa Syna
Bożego.”(SpPerf 61, 10). Z surową pokutą i napomnieniem spotkał się także brat,
który w obecności Franciszka wypowiedział krzywdzący osąd pewnego bezdomnego.
Odpowiedź Franciszka była bardzo sugestywna: „Kiedy widzisz ubogiego,
powinieneś widzieć Tego, w którego imię on przychodzi tzn. Chrystusa, który
przyszedł, aby przyjąć nasze ubóstwo i słabość. Bo ubóstwo i słabość tego
człowieka są dla nas zwierciadłem, w którym powinniśmy widzieć i pobożnie
rozważać ubóstwo wraz z miłością Pana naszego Jezusa Chrystusa, które zniósł w
swoim ciele dla odkupienia rodzaju ludzkiego.”(SpLem 42,9-10).
Nie sposób pominąć gwałtownych reakcji
Franciszka, będących jego stanowczym protestem wobec prób odejścia od
radykalnego ubóstwa w zakonie: bezwzględny nakaz opuszczenia przez braci domu w
Bolonii ; surowa nagana wikariusza, który zezwolił na budowę niewielkiego domu
dla braci przy Porcjunkuli; ostentacyjne wejście na dach domu zbudowanego dla
braci z inicjatywy władz miasta, by zrzucać na ziemię płyty, którymi był
przykryty (por. CAss 56).
Porcjunkula- kolebka zakonu braci mniejszych,
o którą postarał się sam Franciszek, miała dla niego wartość duchową i
symboliczną. Choć została podarowana przez benedyktynów z Monte Subasio, dla
zachowania najwyższego ubóstwa, posyłał im co roku symboliczną zapłatę w
postaci kosza płoci. Skromny, własnoręcznie odbudowany przez Franciszka kościół
Matki Bożej Anielskiej i otaczające go szałasy stanowiące prowizoryczne
mieszkania pierwszych braci, miały być zgodnie z intencją założyciela niemym świadkiem
radykalnego ubóstwa i pierwotnego ducha braci mniejszych oraz pozostać na
trwałe wzorem ubóstwa i zakonnej obserwancji. Zbiór Asyski przekazuje nam
wymowny opis mieszkania braci przy
Porcjunkuli: „mieli dla siebie tylko ubożuchny i mały domek pokryty słomą,
którego ściany były zrobione z trzciny i gliny” (CAss 56,51). Gdy kard. Hugolin
przybywszy na kapitułę braci, zapragnął zobaczyć ich sypialnię, doznał
wstrząsu, bowiem: „bracia leżeli na ziemi, nie mając żadnych posłań, tylko
trochę słomy i jakieś nędzne, prawie zupełnie podarte szmaty, nawet bez żadnych
wezgłówków.”(SpPerf 21,2). Sam Franciszek zaś, zwykle spał na płaszczu
rozesłanym na gołej ziemi, a często w postawie siedzącej, z głową opartą o
kamień, bądź drzewo”(por. Jl 32, 6). Wędrujący bracia szukali noclegu u księży,
w opuszczonych kościołach, grotach, lub w pobliżu ciepłych palenisk i kominów.
Sam Franciszek „wszędzie tam, gdzie był goszczony, chciał być przyjmowany jako
biedaczyna”(CAss 117, 6) i wybierał dla siebie miejsca możliwie ubogie, a gdy
kiedyś zdarzyło się, że tymczasowe miejsce jego pobytu ktoś nazwał jego celą, wzburzony natychmiast
je opuścił. Już samo pojawienie się braci gdziekolwiek, było dla wszystkich
oczywistym znakiem ewangelicznego ubóstwa. Chodzili boso, ubrani w liche, połatane
habity przepasane powrozem. Wzorem zawsze był Franciszek, który zniszczoną
tunikę, ze wzgl. na umiłowanie ubóstwa oraz potrzebę dania świadectwa, obszywał
kawałkami surowego worka i „stosując się do zwyczaju ubogich, często cerował ją
nie nićmi, ale łykiem drzew i traw”(Vb 60, 229). Pierwotny minimalizm o którym
świadczy zapis w Testamencie: „zadowalali się jedną tuniką połataną od spodu i
z wierzchu, sznurem i spodniami”(T16), z czasem- jako wymóg zmieniających się
warunków uległ złagodzeniu i bracia mogli posiadać dwie tuniki, które w razie
potrzeby podszywali skórą, zaś chorzy dodatkowo ubierali pod spód inną, cienką
tunikę, choć na zewnątrz zachowane były surowość i ubóstwo (por. SpPerf 15).
Oczywisty trud wypływający z znoszenia tak nędznego odzienia, Franciszek
skwitował krótko: „Dzięki łasce i przyzwyczajeniu tę trudność można łatwo
pokonać”(Bess 4,7). O tym jak nędznie wyglądali bracia w swych połatanych
tunikach, świadczy zapis w Relacji Trzech Towarzysz: „wyglądali na ludzi z
lasów”(3Soc 37,4) Ich widok zwykle wywoływał konsternację wśród tych, którzy
ich spotkali.
Równie skromnie jak ubranie, wyglądały
ich posiłki, szczególnie w początkach, gdy często brakowało im chleba i z
konieczności żywili się tym, co udało się im użebrać. Jałmużna praktykowana
przez braci od początku powstania zakonu była bardzo ceniona przez Franciszka
ze wzgl. na udział w losie Syna Bożego, który- jak podaje zapis 1 Reg- „był
ubogi i bezdomny i żył z jałmużny On sam i błogosławiona Dziewica, i uczniowie
Jego”(1 Reg 9, 5). Nie był to jednak podstawowy sposób utrzymania, gdyż
Franciszek preferował pracę, szczególnie ręczną, jako wyraz uczciwości i sposób
życia przynależny ludziom ubogim. Zgodnie z regułą zatwierdzoną: „Ci bracia,
którym Pan dał łaskę, że mogą pracować, niech pracują wiernie i pobożnie(…)
Jako wynagrodzenie za pracę mogą przyjmować rzeczy potrzebne do utrzymania
siebie i swoich braci, z wyjątkiem pieniędzy, lub rzeczy mających wartość
pieniężną”(2 Reg5,1.3). Pieniądze stanowiły dla Franciszka najgorszy środek
zabezpieczenia, stąd napominał swych braci: „nie dbajmy o nie więcej, niż o
pył, który depczemy stopami”(1 Reg 8, 6), a według Relacji Trzech Towarzyszy
przypominał, by ich „nie cenili ich wyżej od oślego łajna”(3Soc 45,3). Bracia
rzeczywiście unikali pieniędzy, a po jałmużnę udawali się wówczas, gdy zapłata
za pracę okazała się niewystarczająca.
Przyjęcie z
wdzięcznością ofiar składanych przez ludzi, stanowiło istotny element
Franciszkowej koncepcji życia sine proprio (bez własności), opartej na
obserwacji ówczesnych stosunków feudalnych. Zgodnie z nią, Pan Bóg na
podobieństwo właściciela ziemskiego(seniora), jest Panem i dysponentem
wszystkiego i jako taki oddaje człowiekowi(wasalowi) w użytkowanie swoje dobra,
w zamian za „daninę” należnej sobie chwały i miłości. Poddany Mu człowiek
zobowiązany jest oddawać Mu wszystko, co posiada, a co w rzeczywistości jest
Bożą własnością. Może zrobić to dobrowolnie w czasie trwania ziemskiego życia,
bądź przymusowo w chwili śmierci. Bóg w rozumieniu Franciszka, to Wielki
Jałmużnik, który po grzechu pierworodnym udziela wszystkiego jako jałmużnę-
łaskę godnym i niegodnym. Jałmużna nie stanowi powodu do wstydu, lecz chluby,
gdyż jest „dziedzictwem i prawem ubogich, które nabył dla nas Pan nasz Jezus
Chrystus”(1 Reg 9,8). Mając na uwadze, że prawo do jałmużny przysługuje
wszystkim ubogim, Franciszek przyjmował mniej jałmużn, niż mu udzielano, by
inni ubodzy nie byli pozbawieni swojej części. Postępowanie przeciwne uważał za
kradzież, podobnie jak zatrzymywanie dóbr dla siebie, był bowiem przekonany, że
wszelkie dobro zostało człowiekowi pożyczone, dopóki nie spotka uboższych od
siebie, którzy są jego rzeczywistymi właścicielami.(por. ZA 89). Stąd obawiał
się jakiegokolwiek przywłaszczenia i bardzo chętnie dzielił się wszystkim, co
posiadał z napotkanymi ubogimi. Wymowne jest świadectwo pochodzące ze Zbioru
Asyskiego: „w zdrowiu i chorobie odznaczał się tak wielką miłością i litością,
nie tylko względem swoich braci, lecz również względem ubogich, zdrowych i
chorych, iż rzeczy konieczne dla swego ciała, o które bracia niekiedy starali
się z wielką troską i czcią- najpierw przymilając się, abyśmy się z tego powodu
nie gniewali – z wielką radością wewnętrzną i zewnętrzną oddawał innym,
odbierając je swemu ciału, nawet, jeżeli były mu bardzo potrzebne.”(CAss 89,14).
Nie tylko solidaryzował się z ubogimi, ale uważał się za jednego z nich i gdy
zdarzyło mu się spotkać człowieka, który wydawał się bardziej ubogi, odczuwał
wstyd, świadomy, że ślubowane przez niego ubóstwo znane jest całemu światu,
podczas, gdy są tacy, którzy w ukryciu cierpią dotkliwszą biedę. (por. CAss
113).
Życie bez własności to wg. Franciszka
klucz do poznania i zjednoczenia z Bogiem oraz droga do bogactwa niedostępnego
dla tych, którzy nie podjęli trudu wyrzeczenia. Wg. św. Bonawentury istotą
ubóstwa i zupełnego wyrzeczenia, które stało się udziałem Franciszka, jest
rezygnacja z tzw. światowej roztropności (trud około utrzymania i
wykształcenia), a przede wszystkim własnej woli: „W żaden sposób nie wyrzeka
się doskonale świata ten, kto w zakamarkach swego serca zostawia choćby
najmniejsze miejsce dla własnego sposobu myślenia”(LegM7,2,2). Kto w ten sposób
wyzbył się siebie, jest gotowy do zjednoczenia z Bogiem, gdyż „nagi oddał się w
ramiona Ukrzyżowanego”(LegM7,2,1).Tomasz z Celano podobną myśl wyraża wkładając
w usta Franciszka słowa: „kto zatrzymał mieszek swego zdania, nie porzucił
jeszcze wszystkiego ze wzgl. na Pana”(Mem 140,14).Rezygnacja z własnej woli,
możliwości swobodnego decydowania i rozporządzania swoim życiem, najpełniej
realizują się w posłuszeństwie. Mając tego świadomość, Franciszek już po około
12 latach od założenia zakonu, zrezygnował z funkcji ministra generalnego oraz
poprosił o wyznaczenie mu gwardiana, któremu mógłby być posłuszny tak, jak
ministrowi generalnemu, co zostało zapisane w testamencie: „I tak chcę być
ujęty w jego rękach, abym bez jego woli i wbrew posłuszeństwu nie mógł się
poruszać, ani cokolwiek czynić, gdyż on jest moim panem”(T 27)
Tomasz z Celano wskazuje inny skutek
wyrzeczenia, jakim jest pełniejsze posiadanie wszystkiego w Bogu: „Nie chciał
mieć nic na własność, aby wszystko móc posiąść o wiele pełniej w Panu”(VbF
44,6). Św. Bonawentura stosując teorię egzemplaryzmu[1]
umiejscawia relację Franciszka do stworzeń w kontekście ich uczestniczenia w
życiu Boga i udowadnia, że święty w każdym bycie stworzonym dostrzegał i
wielbił Stwórcę, sycił się Jego bogactwem i „stawał się przez to uczestnikiem
największej hojności; posiadał wszystko w Bogu, a Boga we wszystkim”(2B 3,6,3).
Okazuje się więc, że ubóstwo paradoksalnie prowadzi do największego bogactwa -
Boga obecnego w stworzeniu. Franciszek własnoręcznie napisał: „Ty jesteś w
pełni wszelkim bogactwem naszym”(KLUw4); ubóstwo przywraca człowiekowi
pierwotną niewinność, uwalnia od chęci posiadania i przywłaszczania, a tym
samym pozwala się sycić Bogiem oraz Jego obecnością w każdym bycie stworzonym.
Hymnem uwielbienia Boga w stworzeniu jest Franciszkowa Pieśń Brata Słońca.
Łaska odkrywania bogactwa w codzienności
pozwoliła Franciszkowi dostrzec także wartość własnego ubóstwa i niemocy, które
odczuł mocno już w początkach nawrócenia. To trudne doświadczenie nie
spowodowało jednak przygnębienia i zamknięcia na Bożą łaskę, lecz przeciwnie: z
ufnością zwrócił się do Tego, który mógł obdarzyć go miłosierdziem i potrzebną
pomocą. Pochodząca z tamtego okresu modlitwa Franciszka: „Bóg mój i wszystko”(Actus
1,21) celnie oddaje istotę odkrycia: całym bogactwem słabego i nędznego
człowieka jest Bóg. Przyjęcie własnego ubóstwa prowadzi więc do pokory:
„właśnie dzięki ubóstwu nauczył się także uważać siebie za niższego od
wszystkich”(Legm 3,5). Ubóstwo stanowi też źródło radości, co wymownie oddaje
opis życia pierwszych braci: „Cieszyli się wielką radością, jako że nie mieli
na oku ani nie pożądali niczego takiego, co by im sprawiało przyjemność próżną
czy cielesną”(VbF 35,1).Dla Franciszka ubóstwo i radość zawsze wiązały się ze
sobą i prowadziły do przekroczenia egoistycznej żądzy posiadania: „Gdzie jest
ubóstwo z radością, tam nie ma ani chciwości, ani skąpstwa”(Nap 27,3). Ubóstwo
było także źródłem prawdziwej wolności: „Święte ubóstwo, które nieśli ze sobą
jako jedyne zapasy, sprawiało, że nie mieli niczego na ziemi, do niczego się
nie przywiązywali, nie bali się niczego utracić. Wszędzie czuli się bezpieczni,
nieskrępowani żadną obawą, wolni od wszelkich trosk. Ich ducha nie dręczył
niepokój i bez troski myśleli o dniu jutrzejszym i o schronieniu na noc.”(LegM
4,7). Tak przeżywane ubóstwo owocowało hojnością serca: „A chociaż panowało u
nich bardzo wielkie ubóstwo, to jednak zawsze byli szczodrzy i ze wszystkimi,
proszącymi ich dla miłości Bożej, dzielili się danymi sobie jałmużnami. Kiedy
szli drogą, a napotykali ubogich, ich proszących, wtedy niektórzy z nich, nie
mając niczego innego, co by im mogli dać, dzielili się z ubogimi swoim
odzieniem. Ktoś z nich oddzielił kaptur od tuniki i dał proszącemu biedakowi,
inny oderwał rękaw i dał; a inni dawali jakąś inną część z tuniki, żeby
zachować to słowo Ewangelii: „Każdemu, kto cię prosi, daj” (Łk 6,30).” (De
inceptione 27,5-28,2).
Niepokoje związane z troską o codzienne
utrzymanie oraz zabezpieczenie przyszłości, Franciszek oddalał wskazaniem na
Bożą Opatrzność; „ufam w Panu moim Jezusie Chrystusie. Albowiem Ten, kto
obiecał nam dać życie i chwałę w niebie, nie poskąpi nam środków niezbędnych
dla ciała na ziemi, w odpowiednim czasie.”(De inceptione 32,5). Słowa te
wypowiedział wobec samego papieża Innocentego III, gdy ten poddał w wątpliwość
możliwość życia w tak skrajnym ubóstwie. Biedaczyna dostrzegał zależność Opatrzności
Bożej i wierności ślubowanemu sposobowi życia: „gdy będą zachowywać to, co
przyrzekli Panu, będzie im dostarczał rzeczy koniecznych tak w krajach
niewiernych, jak i w krajach ludzi wierzących”(SpLem 37,22).
Franciszek
dogłębnie przekonany o specyficznym wezwaniu do ubóstwa braci mniejszych, stał
na straży radykalnego ubóstwa i opierał się wszystkim, którzy próbowali skłonić
go do jakichkolwiek ustępstw w tej materii. I choć bez większej trudności udało
mu się pozyskać dla swego stanowiska przychylność biskupów Gwido oraz Hugolina,
a nawet papieży – Innocentego III i Honoriusza III, to przekonanie własnych
braci okazało się o wiele trudniejsze. Mimo ich jawnych sprzeciwów i usilnych
nalegań, by złagodzić surowe wymogi ubóstwa, Franciszek niewzruszenie
odpowiadał: „Kto chce być bratem mniejszym, nie powinien posiadać niczego,
tylko habit, na który pozwala mu reguła , pasek i spodnie, a zmuszeni oczywistą
koniecznością również i obuwie.”(SpPerf 4,9). Wobec jawnego oporu i dalszych
nalegań ministrów, uciekał się do mocniejszych słów: „Wy, bracia mniejsi,
chcecie się ludziom pokazać i być nazywani wykonawcami Ewangelii, ale w postępowaniu
chcecie mieć trzosy.”(CAss 102,9). Wielkim bólem napełniła go samowolna decyzja
braci o usunięciu z reguły rozdziału zawierającego ewangeliczny nakaz:„ Nie
bierzcie nic na drogę”(Łk 9,3), szczególnie, że to właśnie te słowa usłyszane w
początkach nawrócenia, napełniły go tak wielką radością, że wykrzyknął: „To
jest właśnie to, co chcę ze wszystkich sił wypełniać!”(3T 25,3). I choć zakon
powoli, lecz sukcesywnie oddalał się od Franciszkowego ideału, on sam
realizował go wytrwale powtarzając tylko: „nie pozostaje mi nic innego, jak
tylko to, abym pouczał ich [braci] czynami, gdyż na to zostałem im dany w moim
życiu i po mojej śmierci”(CAss 112, 22). W istocie, także przejście Franciszka
do domu Ojca, podobnie jak całe jego życie, było hołdem złożonym ubóstwu. W
porywie ducha położył się obnażony na gołej ziemi. Gwardian wiedząc, że za
życia „nawet habit chciał mieć pożyczony od kogoś innego”(LegM 14, 4), by
wyświadczyć mu ostatnią przysługę, ofiarował mu habit, sznur i spodnie ze
słowami: „Pożyczam ci je, jako ubogiemu, ty zaś przyjmij to na mocy rozkazu posłuszeństwa”(LegM
14, 4,2). Słowa te sprawiły Franciszkowi wielką radość, mógł bowiem umrzeć ze
świadomością, że dochował wierności Pani Ubóstwu.
Wszyscy, którzy za życia Biedaczyny
pozostawali pod wrażeniem gorliwości z jaką naśladował Chrystusa ubogiego,
także po jego śmierci mogli czerpać obficie z bogactwa wskazań, które
pozostawił. Braciom nakazał w testamencie: „aby dochowali wierności naszej
pani, świętemu ubóstwu”(TS 4), podobnie polecił siostrom: „proszę was, moje
panie i radzę wam, abyście zawsze trwały w tym najświętszym życiu i ubóstwie.”
(OWKl 2). Także Napomnienia św. Franciszka w większości nawiązują do koncepcji
życia bez własności, tak, że nazwać je można Pieśnią nad pieśniami o
wewnętrznym ubóstwie[2].:
Nap 2- grzech jest przywłaszczeniem własnej woli; Nap 3- prawdziwie wyrzeka się
siebie ten, kto oddaje się w ręce przełożonego; Nap 4- chęć sprawowania władzy
nad innymi jest bezprawnym przywłaszczeniem Bożej własności; Nap 5- naszą
własnością są tylko wady i grzechy, a jedyny powód o chluby to słabości, które
kierują w stronę Boga, by od Niego oczekiwać pomocy; Nap 7- wiedza służąca
wywyższaniu nad innych prowadzi do duchowej śmierci; Nap 8- zazdrość jest
bluźnierstwem, gdyż wszelkie dobro należy do Boga; Nap 11- osąd bliźniego
stanowi naruszenie kompetencji samego Boga; Nap 18, podobnie jak 22- wszelkie
dobro należy przypisywać Bogu; Nap 28- trwałe dobra należy gromadzić w niebie,
a ujawnianie ich ludziom grozi ryzykiem utraty; wreszcie Nap 14 zatytułowane
„ubóstwo ducha,” gdyż zawiera kryteria rozeznania wewnętrznego ubóstwa, a są
to: zdolność rezygnacji z własnej woli i korzyści oraz odpowiedź miłością na
wrogość i prześladowanie.
„Ubóstwo
ma różne twarze. W każdej z nich możemy spotkać Jezusa, który objawił, że jest
obecny w swoich najmniejszych braciach (por. Mt 25,40)[3]”
napisał ojciec święty Franciszek w orędziu na IV Światowy Dzień Ubogich, który
obchodzono 15 listopada 2020 roku. Jakże te słowa współbrzmią z orędziem
ubogiego, wywłaszczonego z wszelkich dóbr materialnych św. Franciszka z Asyżu,
który już osiem wieków temu ogłosił je światu nie tyle słowem, co przykładem
życia. Orędzie to mimo zmieniających się czasów pozostaje zawsze aktualne, jak
aktualna jest zawsze Ewangelia Jezusa Chrystusa.
S. Chrystiana Anna Koba CMBB
[1] https://opoka.org.pl/biblioteka/T/TD/mistrzowie/sw_bona.html
[2] Por. K. Esser „Napomnienia św. Franciszka z Asyżu”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz