poniedziałek, 10 czerwca 2024

Ubóstwo św. Franciszka

Bogate ubóstwo św. Franciszka (LegM 7,10,9)

Znajdujący się w Sacro Convento w Asyżu XIII-wieczny fresk namalowany przez Cimabuego to najpopularniejszy wizerunek św. Franciszka z Asyżu. Przedstawia  niepozornego, schorowanego człowieka o łagodnym spojrzeniu, ubranego w habit koloru ziemi. Wszystko w nim  zdaje się być pochwałą najwyższego Także  powszechne określenie Poverello (Biedaczyna)pasuje do  tego, który właśnie ubóstwo uczynił uprzywilejowaną drogą upodobnienia do Syna Bożego i „często ze łzami rozważał ubóstwo Chrystusa i Jego Matki”(LegM 7,1,6). Zachwycony nim, z pewnością nie spostrzegł, kiedy sam stał się dla wszystkich wokół jego znakiem i ucieleśnieniem. By obrazowo przedstawić tą niespotykaną  troskę o ubóstwo, pierwszy biograf Tomasz z Celano personifikuje tę cnotę i jako panią Ubóstwo „zaślubia” Franciszkowi: „Z całego serca pożądał ubóstwa. Zapragnął poślubić je dozgonną miłością. Tak więc stał się miłośnikiem jego piękności. Aby przylgnąć do niego mocniej niż do małżonki i aby z nim stanowić jednego ducha. (…) Obejmował je czystymi uściskami i nawet na jedną godzinę nie przestał być jego małżonkiem.”(Mem 55,1-4). Jego wybór ubogiego życia, znacznie przewyższał zwykłe staranie, by nie przekroczyć przeciętnej stopy życiowej środowiska, gdyż zawierał w sobie wyczuwalną pasję; żar pragnienia podobny do tego, który towarzyszy poszukiwaczom skarbu. Dobrze oddają to słowa: „Nikt tak chciwie nie pragnął złota, jak on ubóstwa i nikt tak pilnie nie strzegł skarbu, jak on tej ewangelicznej perły.”(LegM 7, 1,3).

Już od młodości wyróżniał się zdolnością empatii, szczególnie względem potrzebujących. Naturalna skłonność została wzmocniona Bożą łaską tak, że obdarowywał pieniędzmi każdego, kto prosił o jałmużnę, a gdy nie miał przy sobie pieniędzy, zdejmował koszulę, pas lub czapkę; cokolwiek, byle nie odsyłać potrzebującego z pustymi rękami. Św. Bonawentura uzupełnia: „Dusza jego miała taką litość wobec chorych i biednych, że tym, którym nie mógł pomóc pracą rąk, pomagał współczuciem; gdy tylko zauważył u kogoś jakiś brak czy potrzebę, zaraz w jego intencji zwracał się z gorącą modlitwą do Chrystusa.”(Legm 3,7,1). Jego zainteresowanie bezdomnymi wzmogło się już w początkach nawrócenia, a wówczas „całym swym sercem skłaniał się do wyszukiwania lub wysłuchiwania ubogich, by rozdawać im hojne jałmużny.”(3Soc 9,5). Możliwość przebywania wśród ubogich, a szczególnie trędowatych- najbiedniejszych przedstawicieli ówczesnego społeczeństwa, uważał za szczególną łaskę od Boga, o czym wspomina w testamencie: „I Pan sam wprowadził mnie między nich i okazywałem im miłosierdzie”(T2). Czując się wyjątkowo dobrze w towarzystwie biedaków, zapragnął doświadczyć ich losu, skutkiem czego „często ubierał szaty ubogich, do których jeszcze nie upodobnił się uczynkiem, ale już pragnął tego całym sercem”(Mem 8,2). jedna z takich sytuacji miała miejsce podczas pielgrzymki do Rzymu, gdzie zamienił po kryjomu swe szaty z jakimś żebrakiem, po czym stojąc na schodach kościoła, wraz z innymi potrzebującymi prosił po francusku o wsparcie. Postanowił także, że nie odmówi pomocy nikomu, kto prosiłby go w imię miłości Boga. „Obietnicy tej z niesłabnącą gorliwością pozostał wierny aż do śmierci”(LegM 1,1,5). Nieco później, już jako założyciel zakonu, przekonywał swych braci, że „powinni się cieszyć, gdy przebywają wśród ludzi prostych i wzgardzonych ubogich i słabych, chorych i trędowatych, i żebraków przy drogach.”(1 Reg 9,2). Ubodzy, pozbawieni jakiegokolwiek wsparcia mieli zawsze uprzywilejowane miejsce w jego sercu i myśli, stąd zimą prosił bogatych o szaty, z tym zastrzeżeniem, że odda je, gdy spotka bardziej od siebie potrzebujących. Także swym „braciom zezwalał zbierać jałmużnę dla trędowatych (frRegHD 17).

Wydaje się, że Franciszkowe pragnienie radykalnego ubóstwa zrodziło się podczas mistycznego spotkania z Ukrzyżowanym, który dla ratowania człowieka wyrzekł się nie tylko swego bóstwa, ale także życia ziemskiego I wybrał śmierć krzyżową. Franciszek zachwycony Jego miłosierną miłością i przynaglony pragnieniem naśladowania Go, dokonał spektakularnego aktu wywłaszczenia: oddał swemu ojcu Piotrowi Bernardone nie tylko pieniądze, ale także ubranie. Ten odważny gest oznaczał zawierzenie swojego życia miłosiernemu Bogu, co potwierdziła publiczna deklaracja: „Ojcze nasz, który jesteś w niebie, w Tobie złożyłem wszelki skarb, wszelką ufność i nadzieję”(LegM 2,4,4). Odtąd rozpoczęła się dla Franciszka rzeczywista, codzienna konfrontacja z ubóstwem, bowiem pozbawiony domu, ubrania i jakichkolwiek środków utrzymania, zmuszony był udać się do „stołu pańskiego”, czyli prosić o jałmużnę. Autor Relacji Trzech Towarzyszy zamieści w swym dokumencie monolog, który Franciszek rzekomo wygłosił przed wyruszeniem na swą pierwszą kwestę: „Oto, jak powinieneś żyć dobrowolnie z miłości ku Temu, który narodził się ubogi, najbiedniejszy na świecie, pozostał odarty i ubogi na szubienicy i pochowany w cudzym grobie.”(3Soc 22,5). Ubogie życie Franciszka szczególnie w swych początkach było faktycznie życiem w skrajnej nędzy, tym dotkliwszej, że dotąd opływał w zbytki, a „od czasu młodości był człowiekiem delikatnym i słabym fizycznie i będąc w świecie nie mógł żyć inaczej, jak tylko otoczony troskliwą opieką”(CAss 50, 21). Jednych widok żebrzącego, okrytego łachmanami Franciszka pobudzał do wyzwisk, szyderczych drwin i prześladowań, innych natomiast prowadził do głębokiej refleksji nad sensem istnienia oraz jakością własnego życia chrześcijańskiego. Nie zabrakło także tych, którzy zachęceni jego przykładem, także zapragnęli pójść ewangeliczną drogą. By poznać wolę Bożą, przyszli do Franciszka i po wspólnej modlitwie trzykrotnie otworzyli Pismo Święte, a otrzymane Słowo, by wziąć swój krzyż, naśladować Chrystusa oraz sprzedać wszystko i rozdać ubogim, postanowili wypełnić dosłownie. Szerokim echem odbiło się w Asyżu to, jak Bernard z Quintavalle, bogaty szlachcic sprzedał cały swój majątek, a następnie wraz z Franciszkiem, rozdał pieniądze potrzebującym. Ten gest wyjątkowej hojności sprawił, że Franciszek do końca życia nazywał Bernarda swym szczególnie umiłowanym bratem i stawiał go innym za wzór, a nawet twierdził, że z powodu ewangelicznego ubóstwa, które on pierwszy wypełnił, powinien być uznawany za założyciela  Zakonu(por. Actus 1,45). Bernard zaś, uwolniony od troski o ziemskie dobra, świadczył z przekonaniem: „nasze ubóstwo nie jest tak ciężkie, jak ubóstwo innych, ponieważ staliśmy się ubogimi za łaską Boga i żeby wypełnić Jego radę”(CAss 21, 6).

Wydaje się, że Franciszek miał świadomość nowości, jaką stanowił zakon braci mniejszych w Kościele. Wielokrotnie powtarzał swym braciom, że ubóstwo i pokora praktykowane w stopniu heroicznym, to cnoty, które powinny wyróżniać ich pośród innych zakonników: „Nam bardziej przystoi naśladować przykład pokory i ubóstwa Chrystusa niż innym zakonnikom, ponieważ do tego zostaliśmy powołani przed Bogiem i ludźmi”(SpPerf 20,11). Sam unikał uznania i podziwu w oczach innych oraz niejednokrotnie upokarzał się, bowiem „chciał być wzgardzony nie tylko w Kościele, lecz również między swymi braćmi” (SpPerf 44,6). Pokora i ubóstwo miały stanowić nienaruszalny fundament zakonu, a zależność obu cnót sprawiła, że Franciszek nazywał je siostrami: „Bądź pozdrowiona Pani Święte Ubóstwo. Pan niech cię strzeże z twą siostrą świętą Pokorą”(Pcn2). Największym bogactwem i zaszczytem braci mniejszych miało być posiadanie samego Boga. (por.2 Zw 26,13). Franciszek przekonany o wyjątkowym powołaniu braci mniejszych do życia ubogiego, uzależniał ich trwanie od wierności ślubowanemu życiu bez własności. Jego filozofię dobrze oddają słowa, zapisane przez biografa Bernard z Bessy: „Na ile bracia oddalą się od ubóstwa, na tyle świat oddali się od nich. Oni winni dawać światu przykład, a świat im konieczne utrzymanie”(Bess 4, 28).

Ani skrajnie ubogie życie braci mniejszych, ani nowicjat będący posługą trędowatym, nie zniechęciły tych, którzy pozostając pod wrażeniem Biedaczyny, postanowili pójść jego śladami. Sposób przyjmowania kandydatów do minoryckiego zakonu reguluje zapis reguły: „niech im powiedzą słowa Ewangelii świętej, aby poszli i sprzedali całe swoje mienie i starali się rozdać to ubogim. Jeśli nie mogą tego zrobić, wystarczy ich dobra wola”.(2 Reg 2,5-6). Biedaczyna nie szczędził trudu, by zaszczepić w braciach pragnienie życia ubogiego, by jego osobista miłość do ubóstwa stała się także dla nich potrzebą serca i w pełni akceptowaną codziennością. Jednym ze sposobów osiągnięcia tego była prostota i surowość życia wyrażające się w minimalizmie gdy chodzi o pożywienie, ubranie i warunki mieszkaniowe. Domy braci miały być budowane wg prostego schematu, z gliny i drewna, nie zaś trwałego kamienia. Franciszek nie chciał, by bracia pozostawali w jakimś miejscu, jeśli nie był pewien, że posiadłość ta ma swego właściciela. Mieszkania miały być skromnie urządzone, gdyż: „Lękał się bardzo nawet licznych albo wyszukanych sprzętów domowych. Nie znosił na stołach lub w naczyniach niczego, co przypominałoby świat, aby wszystko opiewało pielgrzymowanie, wszystko wygnanie”(CAss24,1).Książek mogło być niewiele, wyłącznie niezbędne i dostępne dla wszystkich braci. Franciszek osobiście pilnował ubóstwa wspólnoty do tego stopnia, że zgodnie ze świadectwem Juliana ze Spiry: „z trudem choćby naczynie w domu pozostawił” (Jl 32,1). Chciał, by ich kościoły były małe, by ze wzgl. na pokorę i możliwość dania dobrego przykładu bracia głosili kazania dla wiernych w innych kościołach. Nie ulega wątpliwości, że przykład miał dla niego większą wartość niż słowa, bowiem przekonywał braci, że małe kościoły i ubogie cele będą najlepszymi kazaniami dla innych duchownych, a proste, ubogie życie braci najskuteczniejszą formę ewangelizacji. Osobiście preferował niewielkie wspólnoty twierdząc, że przy dużej ilości braci trudno jest dochować wierności ubóstwu. Obawiał się nawet dużej liczby braci świadom, że liczebność zakonu stanowi jego bogactwo, stąd mawiał: „O, gdyby mogło być tak, żeby świat rzadko widząc braci mniejszych, dziwił się ich małej liczbie!”(Bess 4,31).

Korzystając z charakterystycznego, obrazowego sposobu przepowiadania, niejednokrotnie udzielał swym braciom lekcji ubóstwa. Jedna z nich miała miejsce podczas świąt Bożego Narodzenia spędzanych w Greccio , gdy Franciszek na znak protestu wobec bogato zastawionego stołu, poprosił swych braci o jałmużnę i jak żebrak zjadł ją na siedząc na ziem. Zdumionym braciom wyjaśnił: „Oto teraz siedzę jak brat mniejszy”, dodając: „ Na nas bardziej, niż na innych zakonników winien wpływać przykład ubóstwa Syna Bożego.”(SpPerf 61, 10). Z surową pokutą i napomnieniem spotkał się także brat, który w obecności Franciszka wypowiedział krzywdzący osąd pewnego bezdomnego. Odpowiedź Franciszka była bardzo sugestywna: „Kiedy widzisz ubogiego, powinieneś widzieć Tego, w którego imię on przychodzi tzn. Chrystusa, który przyszedł, aby przyjąć nasze ubóstwo i słabość. Bo ubóstwo i słabość tego człowieka są dla nas zwierciadłem, w którym powinniśmy widzieć i pobożnie rozważać ubóstwo wraz z miłością Pana naszego Jezusa Chrystusa, które zniósł w swoim ciele dla odkupienia rodzaju ludzkiego.”(SpLem 42,9-10).

Nie sposób pominąć gwałtownych reakcji Franciszka, będących jego stanowczym protestem wobec prób odejścia od radykalnego ubóstwa w zakonie: bezwzględny nakaz opuszczenia przez braci domu w Bolonii ; surowa nagana wikariusza, który zezwolił na budowę niewielkiego domu dla braci przy Porcjunkuli; ostentacyjne wejście na dach domu zbudowanego dla braci z inicjatywy władz miasta, by zrzucać na ziemię płyty, którymi był przykryty (por. CAss 56).

 Porcjunkula- kolebka zakonu braci mniejszych, o którą postarał się sam Franciszek, miała dla niego wartość duchową i symboliczną. Choć została podarowana przez benedyktynów z Monte Subasio, dla zachowania najwyższego ubóstwa, posyłał im co roku symboliczną zapłatę w postaci kosza płoci. Skromny, własnoręcznie odbudowany przez Franciszka kościół Matki Bożej Anielskiej i otaczające go szałasy stanowiące prowizoryczne mieszkania pierwszych braci, miały być zgodnie z intencją założyciela niemym świadkiem radykalnego ubóstwa i pierwotnego ducha braci mniejszych oraz pozostać na trwałe wzorem ubóstwa i zakonnej obserwancji. Zbiór Asyski przekazuje nam wymowny opis  mieszkania braci przy Porcjunkuli: „mieli dla siebie tylko ubożuchny i mały domek pokryty słomą, którego ściany były zrobione z trzciny i gliny” (CAss 56,51). Gdy kard. Hugolin przybywszy na kapitułę braci, zapragnął zobaczyć ich sypialnię, doznał wstrząsu, bowiem: „bracia leżeli na ziemi, nie mając żadnych posłań, tylko trochę słomy i jakieś nędzne, prawie zupełnie podarte szmaty, nawet bez żadnych wezgłówków.”(SpPerf 21,2). Sam Franciszek zaś, zwykle spał na płaszczu rozesłanym na gołej ziemi, a często w postawie siedzącej, z głową opartą o kamień, bądź drzewo”(por. Jl 32, 6). Wędrujący bracia szukali noclegu u księży, w opuszczonych kościołach, grotach, lub w pobliżu ciepłych palenisk i kominów. Sam Franciszek „wszędzie tam, gdzie był goszczony, chciał być przyjmowany jako biedaczyna”(CAss 117, 6) i wybierał dla siebie miejsca możliwie ubogie, a gdy kiedyś zdarzyło się, że tymczasowe miejsce jego pobytu  ktoś nazwał jego celą, wzburzony natychmiast je opuścił. Już samo pojawienie się braci gdziekolwiek, było dla wszystkich oczywistym znakiem ewangelicznego ubóstwa. Chodzili boso, ubrani w liche, połatane habity przepasane powrozem. Wzorem zawsze był Franciszek, który zniszczoną tunikę, ze wzgl. na umiłowanie ubóstwa oraz potrzebę dania świadectwa, obszywał kawałkami surowego worka i „stosując się do zwyczaju ubogich, często cerował ją nie nićmi, ale łykiem drzew i traw”(Vb 60, 229). Pierwotny minimalizm o którym świadczy zapis w Testamencie: „zadowalali się jedną tuniką połataną od spodu i z wierzchu, sznurem i spodniami”(T16), z czasem- jako wymóg zmieniających się warunków uległ złagodzeniu i bracia mogli posiadać dwie tuniki, które w razie potrzeby podszywali skórą, zaś chorzy dodatkowo ubierali pod spód inną, cienką tunikę, choć na zewnątrz zachowane były surowość i ubóstwo (por. SpPerf 15). Oczywisty trud wypływający z znoszenia tak nędznego odzienia, Franciszek skwitował krótko: „Dzięki łasce i przyzwyczajeniu tę trudność można łatwo pokonać”(Bess 4,7). O tym jak nędznie wyglądali bracia w swych połatanych tunikach, świadczy zapis w Relacji Trzech Towarzysz: „wyglądali na ludzi z lasów”(3Soc 37,4) Ich widok zwykle wywoływał konsternację wśród tych, którzy ich spotkali.

Równie skromnie jak ubranie, wyglądały ich posiłki, szczególnie w początkach, gdy często brakowało im chleba i z konieczności żywili się tym, co udało się im użebrać. Jałmużna praktykowana przez braci od początku powstania zakonu była bardzo ceniona przez Franciszka ze wzgl. na udział w losie Syna Bożego, który- jak podaje zapis 1 Reg- „był ubogi i bezdomny i żył z jałmużny On sam i błogosławiona Dziewica, i uczniowie Jego”(1 Reg 9, 5). Nie był to jednak podstawowy sposób utrzymania, gdyż Franciszek preferował pracę, szczególnie ręczną, jako wyraz uczciwości i sposób życia przynależny ludziom ubogim. Zgodnie z regułą zatwierdzoną: „Ci bracia, którym Pan dał łaskę, że mogą pracować, niech pracują wiernie i pobożnie(…) Jako wynagrodzenie za pracę mogą przyjmować rzeczy potrzebne do utrzymania siebie i swoich braci, z wyjątkiem pieniędzy, lub rzeczy mających wartość pieniężną”(2 Reg5,1.3). Pieniądze stanowiły dla Franciszka najgorszy środek zabezpieczenia, stąd napominał swych braci: „nie dbajmy o nie więcej, niż o pył, który depczemy stopami”(1 Reg 8, 6), a według Relacji Trzech Towarzyszy przypominał, by ich „nie cenili ich wyżej od oślego łajna”(3Soc 45,3). Bracia rzeczywiście unikali pieniędzy, a po jałmużnę udawali się wówczas, gdy zapłata za pracę okazała się niewystarczająca.

Przyjęcie z wdzięcznością ofiar składanych przez ludzi, stanowiło istotny element Franciszkowej koncepcji życia sine proprio (bez własności), opartej na obserwacji ówczesnych stosunków feudalnych. Zgodnie z nią, Pan Bóg na podobieństwo właściciela ziemskiego(seniora), jest Panem i dysponentem wszystkiego i jako taki oddaje człowiekowi(wasalowi) w użytkowanie swoje dobra, w zamian za „daninę” należnej sobie chwały i miłości. Poddany Mu człowiek zobowiązany jest oddawać Mu wszystko, co posiada, a co w rzeczywistości jest Bożą własnością. Może zrobić to dobrowolnie w czasie trwania ziemskiego życia, bądź przymusowo w chwili śmierci. Bóg w rozumieniu Franciszka, to Wielki Jałmużnik, który po grzechu pierworodnym udziela wszystkiego jako jałmużnę- łaskę godnym i niegodnym. Jałmużna nie stanowi powodu do wstydu, lecz chluby, gdyż jest „dziedzictwem i prawem ubogich, które nabył dla nas Pan nasz Jezus Chrystus”(1 Reg 9,8). Mając na uwadze, że prawo do jałmużny przysługuje wszystkim ubogim, Franciszek przyjmował mniej jałmużn, niż mu udzielano, by inni ubodzy nie byli pozbawieni swojej części. Postępowanie przeciwne uważał za kradzież, podobnie jak zatrzymywanie dóbr dla siebie, był bowiem przekonany, że wszelkie dobro zostało człowiekowi pożyczone, dopóki nie spotka uboższych od siebie, którzy są jego rzeczywistymi właścicielami.(por. ZA 89). Stąd obawiał się jakiegokolwiek przywłaszczenia i bardzo chętnie dzielił się wszystkim, co posiadał z napotkanymi ubogimi. Wymowne jest świadectwo pochodzące ze Zbioru Asyskiego: „w zdrowiu i chorobie odznaczał się tak wielką miłością i litością, nie tylko względem swoich braci, lecz również względem ubogich, zdrowych i chorych, iż rzeczy konieczne dla swego ciała, o które bracia niekiedy starali się z wielką troską i czcią- najpierw przymilając się, abyśmy się z tego powodu nie gniewali – z wielką radością wewnętrzną i zewnętrzną oddawał innym, odbierając je swemu ciału, nawet, jeżeli były mu bardzo potrzebne.”(CAss 89,14). Nie tylko solidaryzował się z ubogimi, ale uważał się za jednego z nich i gdy zdarzyło mu się spotkać człowieka, który wydawał się bardziej ubogi, odczuwał wstyd, świadomy, że ślubowane przez niego ubóstwo znane jest całemu światu, podczas, gdy są tacy, którzy w ukryciu cierpią dotkliwszą biedę. (por. CAss 113).

Życie bez własności to wg. Franciszka klucz do poznania i zjednoczenia z Bogiem oraz droga do bogactwa niedostępnego dla tych, którzy nie podjęli trudu wyrzeczenia. Wg. św. Bonawentury istotą ubóstwa i zupełnego wyrzeczenia, które stało się udziałem Franciszka, jest rezygnacja z tzw. światowej roztropności (trud około utrzymania i wykształcenia), a przede wszystkim własnej woli: „W żaden sposób nie wyrzeka się doskonale świata ten, kto w zakamarkach swego serca zostawia choćby najmniejsze miejsce dla własnego sposobu myślenia”(LegM7,2,2). Kto w ten sposób wyzbył się siebie, jest gotowy do zjednoczenia z Bogiem, gdyż „nagi oddał się w ramiona Ukrzyżowanego”(LegM7,2,1).Tomasz z Celano podobną myśl wyraża wkładając w usta Franciszka słowa: „kto zatrzymał mieszek swego zdania, nie porzucił jeszcze wszystkiego ze wzgl. na Pana”(Mem 140,14).Rezygnacja z własnej woli, możliwości swobodnego decydowania i rozporządzania swoim życiem, najpełniej realizują się w posłuszeństwie. Mając tego świadomość, Franciszek już po około 12 latach od założenia zakonu, zrezygnował z funkcji ministra generalnego oraz poprosił o wyznaczenie mu gwardiana, któremu mógłby być posłuszny tak, jak ministrowi generalnemu, co zostało zapisane w testamencie: „I tak chcę być ujęty w jego rękach, abym bez jego woli i wbrew posłuszeństwu nie mógł się poruszać, ani cokolwiek czynić, gdyż on jest moim panem”(T 27)

Tomasz z Celano wskazuje inny skutek wyrzeczenia, jakim jest pełniejsze posiadanie wszystkiego w Bogu: „Nie chciał mieć nic na własność, aby wszystko móc posiąść o wiele pełniej w Panu”(VbF 44,6). Św. Bonawentura stosując teorię egzemplaryzmu[1] umiejscawia relację Franciszka do stworzeń w kontekście ich uczestniczenia w życiu Boga i udowadnia, że święty w każdym bycie stworzonym dostrzegał i wielbił Stwórcę, sycił się Jego bogactwem i „stawał się przez to uczestnikiem największej hojności; posiadał wszystko w Bogu, a Boga we wszystkim”(2B 3,6,3). Okazuje się więc, że ubóstwo paradoksalnie prowadzi do największego bogactwa - Boga obecnego w stworzeniu. Franciszek własnoręcznie napisał: „Ty jesteś w pełni wszelkim bogactwem naszym”(KLUw4); ubóstwo przywraca człowiekowi pierwotną niewinność, uwalnia od chęci posiadania i przywłaszczania, a tym samym pozwala się sycić Bogiem oraz Jego obecnością w każdym bycie stworzonym. Hymnem uwielbienia Boga w stworzeniu jest Franciszkowa Pieśń Brata Słońca.

Łaska odkrywania bogactwa w codzienności pozwoliła Franciszkowi dostrzec także wartość własnego ubóstwa i niemocy, które odczuł mocno już w początkach nawrócenia. To trudne doświadczenie nie spowodowało jednak przygnębienia i zamknięcia na Bożą łaskę, lecz przeciwnie: z ufnością zwrócił się do Tego, który mógł obdarzyć go miłosierdziem i potrzebną pomocą. Pochodząca z tamtego okresu modlitwa Franciszka: „Bóg mój i wszystko”(Actus 1,21) celnie oddaje istotę odkrycia: całym bogactwem słabego i nędznego człowieka jest Bóg. Przyjęcie własnego ubóstwa prowadzi więc do pokory: „właśnie dzięki ubóstwu nauczył się także uważać siebie za niższego od wszystkich”(Legm 3,5). Ubóstwo stanowi też źródło radości, co wymownie oddaje opis życia pierwszych braci: „Cieszyli się wielką radością, jako że nie mieli na oku ani nie pożądali niczego takiego, co by im sprawiało przyjemność próżną czy cielesną”(VbF 35,1).Dla Franciszka ubóstwo i radość zawsze wiązały się ze sobą i prowadziły do przekroczenia egoistycznej żądzy posiadania: „Gdzie jest ubóstwo z radością, tam nie ma ani chciwości, ani skąpstwa”(Nap 27,3). Ubóstwo było także źródłem prawdziwej wolności: „Święte ubóstwo, które nieśli ze sobą jako jedyne zapasy, sprawiało, że nie mieli niczego na ziemi, do niczego się nie przywiązywali, nie bali się niczego utracić. Wszędzie czuli się bezpieczni, nieskrępowani żadną obawą, wolni od wszelkich trosk. Ich ducha nie dręczył niepokój i bez troski myśleli o dniu jutrzejszym i o schronieniu na noc.”(LegM 4,7). Tak przeżywane ubóstwo owocowało hojnością serca: „A chociaż panowało u nich bardzo wielkie ubóstwo, to jednak zawsze byli szczodrzy i ze wszystkimi, proszącymi ich dla miłości Bożej, dzielili się danymi sobie jałmużnami. Kiedy szli drogą, a napotykali ubogich, ich proszących, wtedy niektórzy z nich, nie mając niczego innego, co by im mogli dać, dzielili się z ubogimi swoim odzieniem. Ktoś z nich oddzielił kaptur od tuniki i dał proszącemu biedakowi, inny oderwał rękaw i dał; a inni dawali jakąś inną część z tuniki, żeby zachować to słowo Ewangelii: „Każdemu, kto cię prosi, daj” (Łk 6,30).” (De inceptione 27,5-28,2).

Niepokoje związane z troską o codzienne utrzymanie oraz zabezpieczenie przyszłości, Franciszek oddalał wskazaniem na Bożą Opatrzność; „ufam w Panu moim Jezusie Chrystusie. Albowiem Ten, kto obiecał nam dać życie i chwałę w niebie, nie poskąpi nam środków niezbędnych dla ciała na ziemi, w odpowiednim czasie.”(De inceptione 32,5). Słowa te wypowiedział wobec samego papieża Innocentego III, gdy ten poddał w wątpliwość możliwość życia w tak skrajnym ubóstwie. Biedaczyna dostrzegał zależność Opatrzności Bożej i wierności ślubowanemu sposobowi życia: „gdy będą zachowywać to, co przyrzekli Panu, będzie im dostarczał rzeczy koniecznych tak w krajach niewiernych, jak i w krajach ludzi wierzących”(SpLem 37,22).

              Franciszek dogłębnie przekonany o specyficznym wezwaniu do ubóstwa braci mniejszych, stał na straży radykalnego ubóstwa i opierał się wszystkim, którzy próbowali skłonić go do jakichkolwiek ustępstw w tej materii. I choć bez większej trudności udało mu się pozyskać dla swego stanowiska przychylność biskupów Gwido oraz Hugolina, a nawet papieży – Innocentego III i Honoriusza III, to przekonanie własnych braci okazało się o wiele trudniejsze. Mimo ich jawnych sprzeciwów i usilnych nalegań, by złagodzić surowe wymogi ubóstwa, Franciszek niewzruszenie odpowiadał: „Kto chce być bratem mniejszym, nie powinien posiadać niczego, tylko habit, na który pozwala mu reguła , pasek i spodnie, a zmuszeni oczywistą koniecznością również i obuwie.”(SpPerf 4,9). Wobec jawnego oporu i dalszych nalegań ministrów, uciekał się do mocniejszych słów: „Wy, bracia mniejsi, chcecie się ludziom pokazać i być nazywani wykonawcami Ewangelii, ale w postępowaniu chcecie mieć trzosy.”(CAss 102,9). Wielkim bólem napełniła go samowolna decyzja braci o usunięciu z reguły rozdziału zawierającego ewangeliczny nakaz:„ Nie bierzcie nic na drogę”(Łk 9,3), szczególnie, że to właśnie te słowa usłyszane w początkach nawrócenia, napełniły go tak wielką radością, że wykrzyknął: „To jest właśnie to, co chcę ze wszystkich sił wypełniać!”(3T 25,3). I choć zakon powoli, lecz sukcesywnie oddalał się od Franciszkowego ideału, on sam realizował go wytrwale powtarzając tylko: „nie pozostaje mi nic innego, jak tylko to, abym pouczał ich [braci] czynami, gdyż na to zostałem im dany w moim życiu i po mojej śmierci”(CAss 112, 22). W istocie, także przejście Franciszka do domu Ojca, podobnie jak całe jego życie, było hołdem złożonym ubóstwu. W porywie ducha położył się obnażony na gołej ziemi. Gwardian wiedząc, że za życia „nawet habit chciał mieć pożyczony od kogoś innego”(LegM 14, 4), by wyświadczyć mu ostatnią przysługę, ofiarował mu habit, sznur i spodnie ze słowami: „Pożyczam ci je, jako ubogiemu, ty zaś przyjmij to na mocy rozkazu posłuszeństwa”(LegM 14, 4,2). Słowa te sprawiły Franciszkowi wielką radość, mógł bowiem umrzeć ze świadomością, że dochował wierności Pani Ubóstwu.

 Wszyscy, którzy za życia Biedaczyny pozostawali pod wrażeniem gorliwości z jaką naśladował Chrystusa ubogiego, także po jego śmierci mogli czerpać obficie z bogactwa wskazań, które pozostawił. Braciom nakazał w testamencie: „aby dochowali wierności naszej pani, świętemu ubóstwu”(TS 4), podobnie polecił siostrom: „proszę was, moje panie i radzę wam, abyście zawsze trwały w tym najświętszym życiu i ubóstwie.” (OWKl 2). Także Napomnienia św. Franciszka w większości nawiązują do koncepcji życia bez własności, tak, że nazwać je można Pieśnią nad pieśniami o wewnętrznym ubóstwie[2].: Nap 2- grzech jest przywłaszczeniem własnej woli; Nap 3- prawdziwie wyrzeka się siebie ten, kto oddaje się w ręce przełożonego; Nap 4- chęć sprawowania władzy nad innymi jest bezprawnym przywłaszczeniem Bożej własności; Nap 5- naszą własnością są tylko wady i grzechy, a jedyny powód o chluby to słabości, które kierują w stronę Boga, by od Niego oczekiwać pomocy; Nap 7- wiedza służąca wywyższaniu nad innych prowadzi do duchowej śmierci; Nap 8- zazdrość jest bluźnierstwem, gdyż wszelkie dobro należy do Boga; Nap 11- osąd bliźniego stanowi naruszenie kompetencji samego Boga; Nap 18, podobnie jak 22- wszelkie dobro należy przypisywać Bogu; Nap 28- trwałe dobra należy gromadzić w niebie, a ujawnianie ich ludziom grozi ryzykiem utraty; wreszcie Nap 14 zatytułowane „ubóstwo ducha,” gdyż zawiera kryteria rozeznania wewnętrznego ubóstwa, a są to: zdolność rezygnacji z własnej woli i korzyści oraz odpowiedź miłością na wrogość i prześladowanie.

              „Ubóstwo ma różne twarze. W każdej z nich możemy spotkać Jezusa, który objawił, że jest obecny w swoich najmniejszych braciach (por. Mt 25,40)[3]” napisał ojciec święty Franciszek w orędziu na IV Światowy Dzień Ubogich, który obchodzono 15 listopada 2020 roku. Jakże te słowa współbrzmią z orędziem ubogiego, wywłaszczonego z wszelkich dóbr materialnych św. Franciszka z Asyżu, który już osiem wieków temu ogłosił je światu nie tyle słowem, co przykładem życia. Orędzie to mimo zmieniających się czasów pozostaje zawsze aktualne, jak aktualna jest zawsze Ewangelia Jezusa Chrystusa.

S. Chrystiana Anna Koba CMBB



[1] https://opoka.org.pl/biblioteka/T/TD/mistrzowie/sw_bona.html

[2] Por. K. Esser „Napomnienia św. Franciszka z Asyżu”

[3] www.vaticannews.va/pl


fot. Małgorzata Stokłuska- la Verna, habit św. Franciszka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

bracia mniejsi konwentualni

  Bracia Mniejsi Konwentualni Pośród licznych relacji o jedności pierwszych braci mniejszych, ich wzajemnej miłości i trosce o wspólne bud...