Radosna pokuta św. Franciszka z Asyżu
Serce Franciszka, targane uczuciami smutku i
szczerej skruchy za czas tak bezmyślnie roztrwoniony na beztroskich zabawach i
szukaniu próżnej sławy, znalazło wreszcie ukojenie w żarliwej modlitwie,
połączonej z obficie wylanymi łzami, których nie musiał się wstydzić ukryty w
pewnej ustronnej grocie w pobliżu Asyżu. Miejsce to stało się niemym świadkiem
prawdziwej walki duchowej: „żałował, iż niegdyś grzeszył tak ciężko, ale dawne,
czy obecne błędy straciły dla niego wszelką radość; nie miał jednak pewności,
czy będzie wierny na przyszłość” (3Soc 12,8). Grota kolejny raz okazała się dla
niego bezpieczną przystanią i miejscem wylania swego bólu przed Bogiem, gdy
zmuszony był szukać w niej schronienia przed gniewem ojca. Tam „w postach i
łzach błagał Pana żarliwie i wytrwale” (3Soc 17,1), by uwolnił go z opresji i
pomógł zrealizować pragnienie nowego życia. Tak wyglądały pierwsze
doświadczenia pokuty, stanowiące preludium prawdziwego życia pokutnego, o
którym Franciszek napisał w Testamencie: „Mnie, bratu Franciszkowi, Pan dał tak
rozpocząć życie pokuty: gdy byłem w grzechach, widok trędowatych wydawał mi się
bardzo przykry. I Pan sam wprowadził mnie między nich i okazywałem im
miłosierdzie. I kiedy odchodziłem od nich, to co wydawało mi się gorzkie,
zmieniło mi się w słodycz duszy i ciała; i potem nie czekając długo, porzuciłem
świat” (T 1-3). Niespodziewane spotkanie z chorym na trąd, przezwyciężenie za
sprawą łaski Bożej lęku i wstrętu oraz okazanie miłosierdzia, stało się punktem
zwrotnym, zapoczątkowało proces przechodzenia od życia instynktownie
skoncentrowanego na sobie, do bycia dla Boga, pełnienia Jego woli, które
Franciszek określił właśnie jako życie pokuty. Trędowaty, z powodu swej choroby
wyrzucony poza margines społeczeństwa, bezradny i pozostawiony samemu sobie,
uświadomił Franciszkowi rzeczywistą kondycję człowieka - grzesznika
potrzebującego Bożego miłosierdzia. Papież Franciszek 15 listopada 2021 roku,
podczas spotkania z uczestnikami XVI Kapituły Generalnej FZŚ[1]
komentując spotkanie z trędowatym, stwierdził, że „Bóg prowadzi pokutnika do
miejsc, do których nigdy nie chciałby się udać”[2]
i uznał ten fakt za zwyczajny element procesu nawrócenia.
Przekroczenie siebie, wejście na drogę pokuty,
doprowadziło Franciszka do porzucenia świata i radykalnego nawrócenia do Boga.
Rozpoczął się stopniowy proces przemiany, codzienne, wytrwałe zmaganie z
pożądliwościami natury skażonej grzechem pierworodnym, którą określał terminem
ciało, podkreślając, że jest ono „największym nieprzyjacielem człowieka: „Nie
umie ono niczego rozważyć, ani niczego przewidzieć, by się lękać. Jego
pragnieniem jest nadużywanie dóbr teraz obecnych” (Mem134,5). Św. Franciszek
był przekonany, że tego nieprzyjaciela można pokonać za pomocą pokuty: „Nie
obawiał się, że ulegnie wrogowi, skoro nie ustępował sobie samemu, kiedy przez
długi czas mozolił się ponad siły” (VbF 92,6). Swoje przekonanie sformułował
jasno w tekście napomnienia 10: „Każdy bowiem ma w swej mocy nieprzyjaciela,
mianowicie ciało, przez które grzeszy. Dlatego błogosławiony ten sługa, który mając
w swej władzy takiego nieprzyjaciela, zawsze będzie trzymał go związanego i
roztropnie miał się przed nim na baczności. Dopóki bowiem tak będzie
postępował, żaden inny nieprzyjaciel, widzialny, czy niewidzialny, nie będzie
mógł mu szkodzić” (Nap 10,2-4).
Franciszek nie należał do tych, którzy pozwalają sobie na
marnowanie czasu, stąd też zaraz po wyborze życia z Bogiem „sporządza sobie
tunikę wyobrażającą krzyż, by jego obraz w niej odganiał wszelkie diabelskie
fantazje; sporządza ją grubą i szorstką, aby w niej krzyżować ciało z jego
wadami i grzechami; sporządza ją wreszcie bardzo ubogą i lichą, jakiej w żaden
sposób świat by nie zapragnął” (VbF 22,6). Odpowiedzią na jego niecodzienne
postępowanie była kpina i niezrozumienie mieszkańców Asyżu, którzy „widząc go
tak odmiennie zachowującego się, przypisywali wszystko co robił, wyczerpaniu lub
wręcz postradaniu zmysłów”(3Soc 17,5). On jednak nie zważał na to, zdecydowany
słuchać jedynie głosu Boga i we wszystkim wypełnić Jego wolę.
Doznanie słodyczy po spotkaniu z trędowatym było
dla niego tak intensywnym przeżyciem, że zapragnął je zwielokrotnić i w tym
celu udał się do trędowatych, by im posługiwać. Tam ponownie przekonał się o
prawdziwości otrzymanej wcześniej od Boga zapowiedzi: „ Franciszku, trzeba, abyś
to wszystko, co kochałeś i pragnąłeś posiadać według ciała, uznał za godne
wzgardy i nienawiści, jeżeli chcesz znać Moją wolę. Gdy później zaczniesz
czynić to, co wydawało ci się ongiś miłe i słodkie, będzie to dla ciebie nie do
zniesienia i przykre, w tym zaś, do czego odczuwałeś wstręt, znajdziesz wielką
słodycz i rozkosz bez miary” (3Soc 11,1). Miłosierdzie okazane trędowatemu
zaowocowało w życiu Franciszka szczęściem płynącym z przezwyciężenia
dotychczasowego lęku i egoizmu. Wzorem i inspiracją był dla niego Chrystus: „To
co było gorzkie dla ciała, przyjmował zawsze jako słodycz, ponieważ nieustannie
czerpał niezmierzoną słodycz z pokory i postępowania Syna Bożego” (SpPerf
91,7).
Wzywając do pokuty niejednokrotnie dowodził, że
jej skutkiem jest Boże błogosławieństwo i pokój. Tak było np. w Greccio, gdzie
powszechna pokuta mieszkańców uwolniła ich od plagi wilków i zniszczeń
wywoływanych przez obficie padający grad (por. 2 Cel 35). Podobnie mieszkańcy
Perugii, którzy nie chcieli słuchać wezwania do nawrócenia, zostali ukarani
okrutną wojną domową (por. CAss 75). O tym, że owocem ewangelicznej pokuty jest
doświadczenie błogosławieństwa i szczęśliwości, Franciszek przekonywał w Liście
do wiernych: „O, jakże szczęśliwi i błogosławieni są oni i one, gdy takie
rzeczy czynią i w nich trwają, bo spocznie na nich Duch Pański i uczyni u nich
mieszkanie i miejsce pobytu” (1LW 5-6). Źródłem
słodyczy jest więc obecność trynitarnego Boga w życiu tych, którzy przygotowali
Mu miejsce poprzez trwanie w ewangelicznej pokucie.
Doznane przez Franciszka szczęście skierowało go w
stronę tych, z którymi zapragnął podzielić się odkrytą drogą. Przynagliło go do
tego wezwanie Ewangelii o rozesłaniu apostołów, którą pewnego dnia usłyszał
podczas liturgii w Porcjunkuli: „Odtąd z wielkim żarem ducha i radością umysłu
zaczął wszystkim przepowiadać pokutę, budując słuchających słowem prostym, ale
wielkim sercem. Jego słowo było jak płonący ogień, przenikało głębiny serca i
napełniało podziwem” (1 Cel 23,1-2). Skutkiem głoszenia było pojawienie się
wielu naśladowców, których od samego początku Franciszek skierował na drogę
pokuty, prowadząc do trędowatych, by przełamując siebie, okazywali im
miłosierdzie. „Sprawdzał też codziennie braci bardzo starannie, nie
pozostawiając niczego bez kary, jeśli zauważył, że coś było dokonane
niepoprawnie, i usuwał z nich wszelką niedbałość” (Bess2, 45). Przekazał im
również misję wzywania do pokuty: „Najdrożsi, idźcie po dwóch w różne strony
świata, głosząc ludziom pokój i pokutę na odpuszczenie grzechów” (1 VbF 29,3).
Ich świadectwo rzeczywiście musiało być przekonywujące, skoro zgodnie z Relacją Trzech Towarzyszy „Ci, którzy
ich widzieli, byli zdumieni, bo ich ubiór i życie były krańcowo różne od
wszystkich innych śmiertelników” (3Soc 36,4).
Na pytania kim są, odpowiadali: pokutnikami z miasta Asyżu
(por.3Soc36,7; De inceptione 19,11). Ich proste, surowe życie stanowiło
najlepszą formę głoszenia ewangelii. Także papież Innocenty III zatwierdzając
sposób życia braci, polecił im: Bracia, idźcie z Bogiem i jak was On raczy
natchnąć, tak głoście wszystkim pokutę” (VbF 33,7). W Regule niezatwierdzonej Franciszek wzywa wszystkich swoich braci, by wszędzie, gdziekolwiek się
znajdują, wielbili Boga i prostymi słowami wzywali do pokuty (por. 1 Reg 21).
Choć niejednokrotnie mówił im o konieczności pokuty, która wyzwala z niewoli
własnego „ja”, pozwala trzymać pod kontrolą skażoną naturę oraz skoncentrować
się na Bogu i służbie człowiekowi, to najskuteczniejszą formą pouczenia był
jego własny przykład ascezy i umartwienia. Chciał być dla braci wzorem, stąd
też nie chciał przyjmować lepszego pożywienia i ubrania i nawet podczas
choroby, odmawiał przyjmowania lekarstw, tłumacząc: „Muszę myśleć o moich
braciach, którzy potrzebują tego samego. Oni zaś może tego nie mają ani mieć
nie mogą, dlatego trzeba, abym zniżył się do nich i znosił te same potrzeby,
jakie oni znoszą, aby widząc to, znosili je z większą cierpliwością” (1SpLem
39,2). Był bardzo klarowny w swoim postępowaniu: „Wszystko, co mówił im w
słowach, najpierw z przejęciem i gorliwie pokazywał im w czynie” (De inceptione
37,4). Według św. Bonawentury: „Chociaż jego niewinne ciało dobrowolnie
poddawało się duchowi i nie wymagało już żadnych umartwień, to jednak, chcąc
być przykładem, obarczał je trudami i przykrościami, starając się chodzić po
drogach trudnych, właśnie ze względu na innych” (LegM 9,4,7).
W istocie, drogę wybraną przez Franciszka
cechowały radykalizm i surowość, podczas gdy stan jego zdrowia wymagał
starannie przygotowanej diety, on najczęściej spożywał wyżebrane resztki
jedzenia, a zalecane pokarmy gotowane jadł bardzo rzadko, psując ich smak przez
zmieszanie z zimną wodą lub popiołem. Zgodnie z wczesnymi źródłami mówi się o
sześciu różnych postach czterdziestodniowych Franciszka.[3]
Twierdził, że „trudno nie ulec przyjemności, zaspakajając konieczność” (Jl32,3),
stąd wina nie pił prawie nigdy, niedostatecznie zaspokajając pragnienie wodą,
spał na płaszczu rozesłanym na gołej ziemi, pod głowę kładąc kamień lub kawałek
drewna, a często dla większego umartwienia w pozycji siedzącej. Nieraz cierpiał
z powodu zimna, gdyż jego szorstka, połatana tunika niewystarczająco ogrzewała
ciało, obuwie zaczął używać dopiero wtedy, gdy zmuszony był chronić stopy
zranione bolesnymi stygmatami. Jego zwyczajnym sposobem umartwiania ciała było
także powstrzymywanie się od mówienia, praca ponad siły i niedostateczna ilość
snu, gdyż: „Większą część dnia i nocy spędzał na modlitwie” (2Zw 94). Surowy
dla siebie, był jednocześnie łagodny i wyrozumiały dla braci. Podkreślał wagę
roztropności w umartwieniu i konieczność uszanowania potrzeb ciała, które ma
umożliwić działalność duchową. Ponieważ świeżo nawróceni bracia wykazywali się
nadmierną gorliwością w praktykowaniu wielu, nieraz wyszukanych form pokuty,
Franciszek poczuwając się do odpowiedzialności, próbował ostudzić ich zapał.
Według Anonimu z Perugii: „Ganił ich
za zbyt dużą surowość, jaką stosowali wobec swego ciała i przestrzegał, żeby
nie posuwali się zbyt daleko” (De inceptione 39,1,3). Napominał braci, „aby
każdy – zgodnie z ubóstwem zaspokajał potrzeby swego ciała tak jak będzie
potrzebował” (CAss 50,16).
Podkreślając wartość umartwienia, jednocześnie
przestrzegał przed jego niebezpieczeństwem. Miał świadomość, że może stać się
ono przyczyną samouwielbienia i wywyższania nad innych. Według Franciszka,
antidotum w takiej sytuacji jest pokora: „Gdy braknie jej u podstawy budowli
duchownej, wówczas jej wzrost przyczynia się do upadku” (2 Cel 140,2). Świadomy
niebezpieczeństwa jakie niesie ze sobą publiczne wykonywanie czynów powszechnie
budzących podziw, wzywał do tego, by nie obnosić się z powodu czynionego dobra,
a nagrody za nie oczekiwać wyłącznie od Boga: „Błogosławiony sługa, który w
niebie gromadzi dobra, jakie Pan mu okazał i nie pragnie ujawniać ich ludziom
dla zdobycia uznania” (Nap 28,1). Sam starał się pokutować w ukryciu, najlepiej
w samotności pustelni, a gdy to nie było możliwe, uciekał się do niewinnych
podstępów, np. wtedy, gdy zaproszony na obfity posiłek, skosztował nieco mięsa,
a resztę, którą niby jadł, potajemnie włożył do kieszeni zasłaniając usta ręką
(por. 1 Cel 51,6; Jl 32,4).
Choć sam nie stronił od umartwienia, a nawet „rozpoczynając
jakby od początku, wprowadzał nowe sposoby, by umartwieniami karać pożądliwości
ciała” (LegM 5,1,6), to nie narzucał surowych pokut swoim braciom, a nawet
pozostawiał im wolność w wyborze i praktykowaniu umartwień cielesnych. Reguła zatwierdzona oprócz postu w
piątki, nakazuje dwa posty 40-dniowe, trzeci, dotąd obowiązujący, poddając
wolnej inicjatywie. Wiernym świeckim Franciszek nie podał żadnych szczegółowych
przepisów, a jedynie ogólną zachętę do postu. Jego czynienie pokuty miało
charakter zaangażowania praktycznego na rzecz potrzebujących, stąd propozycja
życia pokutnego jaką przekazał innym pozbawiona jest wymyślnej ascezy, tak
rozpowszechnionej w mentalności średniowiecza i cechuje ją prostota środków
możliwych do praktykowania dla każdego chrześcijanina. Wymienia je w Liście do wiernych (por. 1LW 1-4):
miłość Boga i bliźniego, nienawiść wad i grzechów oraz przyjmowanie Ciała i
Krwi Pańskiej, a także wydawanie godnych owoców pokuty. Analiza Listu do wiernych pozwala poznać pełen
łagodności i szacunku stosunek Franciszka do drugiego człowieka, gdyż nie narzuca
i nie wzywa do pokuty, lecz delikatnie zachęca do niej przez ukazanie
pozytywnych efektów i konsekwencji, jakimi są szczęśliwość i błogosławieństwo[4].
Odwołując się do własnego doświadczenia zażyłości z trójjedynym Bogiem,
proponuje swoim naśladowcom wejście w iście rodzinne relacje z poszczególnymi
osobami Trójcy (por. 1LW 7-10; 2 LW 49-53), co jest możliwe dzięki zjednoczeniu
z Duchem Świętym oraz posłuszeństwu woli Ojca[5].
Wydaje się, że dla Franciszka najbardziej
aprobowaną formą pokuty, ze względu na prostotę, było zwyczajne przyjmowanie
codzienności, z jej trudami i przeciwnościami. Gdy jeden z braci litując się
nad jego dotkliwymi cierpieniami, wyraził wątpliwość, czy takie działanie Boże
jest słuszne, ten wzburzył się i wybuchnął głośnym płaczem, po czym upadł na
ziemię i całując ją, wypowiedział słowa modlitwy: „Panie Boże, dziękuję Ci za
te wszystkie bóle i proszę Cię, mój Panie, abyś je stokrotnie pomnożył, jeżeli
takie jest Twoje upodobanie” (LegM 14,2,6).
Naśladowanie Chrystusa oraz troska o przygotowanie
Mu w sercu mieszkania wydają się być zasadniczym motywem Franciszkowej pokuty,
zgodnie z relacją pierwszego biografa: „starał się na wszelki sposób być wolnym
od wszystkiego, co jest na świecie, aby nawet przez godzinę spokój umysłu nie
był zmącony skażeniem światowego zatroskania. Czynił się nieczułym wobec
wszystkich rzeczy, które krzyczą na zewnątrz, a całym sercem skupiając zmysły
wewnętrzne, oddawał się tylko Bogu” (Vb 57). Także miłość do dusz oraz
wypływające z niej pragnienie współodkupienia, kierowały go w stronę pokuty, a
zgodnie z zapisem autora Relacji Trzech
Towarzyszy, to mistyczne spotkanie z Ukrzyżowanym w San Damiano było
początkiem świadomego uczestnictwa w ofierze zbawczej, gdyż „od tej pory bardzo
umartwiał swe ciało, nie tylko wówczas, gdy cieszył się zdrowiem, ale także w
czasie choroby był zbyt surowy i swemu ciału czasem, a właściwie to nigdy nie
chciał pobłażać” (3Soc 14,2).
Autor Dziejów
błogosławionego Franciszka, pragnąc
wykazać podobieństwo świętego do Chrystusa, opisał jeden z jego 40-dniowych
postów, który spędził samotnie na jednej z niewielkich wysp Laguny Weneckiej.
Wziął ze sobą dwa małe chleby i poprosił pewnego pobożnego człowieka, by w noc
poprzedzającą Popielec, potajemnie przewiózł go na wyspę i wrócił dopiero pod
koniec Wielkiego Postu. Mieszkaniem Franciszka był ciernisty żywopłot, w którym
uczynił sobie schronienie, gdzie poszcząc, trwał na modlitwie. Gdy zgodnie z
umową przewoźnik wrócił po Franciszka w Wielki Czwartek, stwierdził, że z dwu
chlebów brakowało jedynie połowy jednego, które święty zużył z obawy przed
próżną chwałą i w trosce, by chwała 40-dniowego postu należała wyłącznie do
Chrystusa. (por. Actus 6). S. Chrystiana Anna Koba CMBB
[1] Spotkanie odbyło się w Rzymie, w dniach 13-21 listopada 2021r., 15
listopada papież wygłosił swe przemówienie.
[2] https://www.vatican.va/content/francesco/it/speeches/2021/november/documents/20211115-ordinefrancescano-secolare.html (28.02.2022)
[3] Wg Opracowanie zbiorowe „Leksykon duchowości Franciszkańskiej” wyd. W
Kraków-Warszawa 2006 hasło post, str. 1299.
[4] Za: W. Block OFM Cap. „Wszystkim chrześcijanom.
Duchowość Franciszka z Asyżu w świetle jego pism. Tom II pierwotna intuicja”,
str. 132, wyd. Serafin, Kraków 2011.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz