Błogosławiony ubogi duchem… św. Franciszek z Asyżu
Pierwsze z ośmiu błogosławieństw: „Błogosławieni ubodzy duchem, albowiem do nich należy królestwo niebieskie” (Mt,5,3)[1] skierowane jest do tych, którzy stają przed Bogiem z pustymi rękami, niczym dzieci świadomi własnej małości. Przekonani o swej niewystarczalności zarzucili koncepcje zbawiania siebie o własnych siłach. Z ubóstwem duchowym wiąże się postawa pokory i uniżoności, które uzdalniają do oglądania Stwórcy i jego stworzenia w prawdzie, z odpowiedniej perspektywy. Tylko tacy ludzie są otwarci na wielkie sprawy Boże i mogą przyjąć królestwo niebieskie całym sercem, jak uczynił to św. Franciszek z Asyżu, który odrzucając możliwości bogactwa i sławy, nie pozwolił zdominować się sprawom świata. Zechciał ogołocić się ze wszystkiego, by w zamian Bóg napełnił go bogactwem swej łaski. Słowo, którym w Ewangelii określa się ubogich, to πτωχοὶ (ptochoi) - oznacza ono potrzebujących, nieszczęśliwych, zgłodniałych, tych, którzy muszą uciekać się do jałmużny, by przeżyć. Automatycznie nasuwa się sytuacja, w której znalazł się Franciszek po zrzeczeniu się ojcowskiego majątku na sądzie przed biskupem miasta: obnażony, wyśmiany, samotny pośrodku zgorszonego i zbulwersowanego tłumu gapiów. To był zasadniczy moment dla uwolnienia od lęku o siebie samego i wejścia w dziecięcą relację z Bogiem Ojcem. Publicznie zdeklarował się: „Aż do tej pory nazywałem cię [Piotrze Bernardone] ojcem na ziemi, teraz zaś będę mógł bezpiecznie mówić: Ojcze nasz, który jesteś w niebie, w Tobie złożyłem wszelki skarb, wszelką ufność i nadzieję”(LegM II,4,4). W akcie wyboru Boga na Ojca Franciszek oddał Mu kierowanie swym życiem i przyszłością. Rozpoczęło się też jego codzienne zmaganie o to, by znaleźć miejsce do spania, pożywienie i ubranie, by odczytać Boży zamysł względem swego życia; rozpoczęła się ewangeliczna przygoda z Panią Ubóstwo, jak nazywał tę wymagającą cnotę, która tak zachwyciła go w Chrystusie. Z każdym dniem stawał się coraz bardziej ubogi, coraz głębiej też wnikał w tajemnicę kenozy Chrystusa. Nie wystarczył zachwyt, potrzebne było uczestnictwo - by upodobnić się do Chrystusa, sam musiał stać się radykalnie ubogi. Pierwotne staranie o to, by przeżyć kolejny dzień szybko ustąpiło trosce o tych, którzy przyszli, by dzielić z nim ubogie życie. Potrzeba poprowadzenia braci, wzięcia za nich odpowiedzialności, oddania im wystarczającej przestrzeni swego życia stanowiła nowe wyzwanie i formę ogołocenia. Choć był rzeczywiście ubogi i potrzebujący pomocy, jednak wewnętrznie szczęśliwy, dogłębnie przeżywając tajemnicę Bożego dziecięctwa. Znalazł się więc w gronie tych, do których należy Królestwo niebieskie. Każdego dnia śpiewał pieśń wdzięczności(por. CAss 83 36), świadomy nieustannego obdarowania przez Boga. Wymowne jest świadectwo opowiadające o powrocie pierwszych braci po spotkaniu z papieżem, gdy zatrzymali się w pobliżu Orte: „Cieszyli się wielką radością, jako że nie mieli na oku ani nie pożądali niczego takiego, co by im sprawiało przyjemność próżną czy cielesną. Dlatego obcowali tam ze świętym ubóstwem, czerpali wielką pociechę z braku tego wszystkiego, co światowe, i jak tam byli, tak decydowali się trwać przy nim zawsze i wszędzie. Pozbywszy się wszelkiej troski o sprawy ziemskie, radowali się jedynie pociechą Boską. Nie wstrząsani żadnymi troskami, nie szarpani żadnymi pokusami, postanawiali i utwierdzali się w postanowieniu, by nigdy ubóstwa nie opuścić” (VbF 35,1-4). Rzeczywiste ubóstwo uczynił Franciszek drogą do ubóstwa w duchu. Uważał je także za podstawę zakonu braci mniejszych: „Ubóstwo nazwał fundamentem swojego zakonu. Na nim jako na podstawie opiera się cała struktura zakonu i jego siłą się wzmacnia, a przez odstępstwa od niego - upada” (LegM, VII,2,7). W centralnym miejscu reguły zamieścił Hymn na cześć ubóstwa, mówiący o jego zdolności ubogacania cnotami: „W tym jest dostojeństwo najwyższego ubóstwa, że ono ustanowiło was, braci moich najmilszych, dziedzicami i królami królestwa niebieskiego, uczyniło ubogimi w rzeczy doczesne, a uszlachetniło cnotami. Ono niech będzie cząstką waszą, która prowadzi do ziemi żyjących. Do niego, najmilsi bracia, całkowicie przylgnąwszy, niczego innego dla imienia Pana naszego Jezusa Chrystusa nie chciejcie nigdy na ziemi posiadać” (2Reg 6,4-6). Gdy bracia pozostając pod wrażeniem bezpośredniej relacji Franciszka z Bogiem zapytali o sekret tej poufałości, usłyszeli w odpowiedzi: „Dzieci, wiedzcie, że ubóstwo jest szczególną drogą do zbawienia”(Mem 199).
Ważną przestrzenią doskonalenia ubóstwa duchowego była dla Franciszka strefa relacji braterskich. Wraz z rozwojem zakonu pojawili się bracia o odmiennej wizji powołania ewangelicznego, którym Franciszek ze względu na pragnienie zachowania jedności niejednokrotnie ustępował, jak podaje Zbiór Asyski: „ponieważ bardzo obawiał się kłótni między sobą a braćmi, nie chciał się z nimi sprzeczać, lecz ustąpił ich woli, chociaż nie dobrowolnie, a przed Panem się usprawiedliwiał” (CAss 101, 27). W pewnym momencie zdecydował się zrezygnować z kierowania zakonem. Świadome oddanie kontroli nad inicjatywą, za którą czuł się odpowiedzialny, akceptacja bezsilności wobec oponentów to wyraz głębokiej wolności i ogołocenia z własnych planów i perspektyw oraz znak zawierzenia Bogu. Z czasem, gdy pogarszał się stan jego zdrowia, doświadczył też bolesnej utraty samodzielności i zmuszony był powierzyć się opiece innych. O tym, że w tym czasie nieraz doświadczył małoduszności i niezrozumienia ze strony braci świadczą słowa: „Najdrożsi bracia i synowie moi, niech nie będzie wam przykro ani ciężko trudzić się wokół mojej choroby, ponieważ Pan za mnie, swego sługę, odda wam w tym życiu i w przyszłym wszelki owoc waszych działań, jakich nie możecie wykonać z powodu troski [o mnie] i [z powodu mojej] choroby, a nawet większą korzyść z tego odniesiecie niż ci, którzy wspomagają cały zakon i sposób życia braci”(CAss 86,9).
Ojcowie Kościoła ubogiego w duchu określają synonimem pokorny. I właśnie ta cnota szczególnie jaśniała w świętym z Asyżu, jak zauważył św. Bonawentura: „dzięki ubóstwu nauczył się także uważać siebie za niższego od wszystkich” (Legm III,5). Taką postawę względem samego siebie Franciszek honoruje w napomnieniu zatytułowanym Jak rozpoznać Ducha Pańskiego. Posiada go ten, który „[we własnych] oczach uważałby się raczej za lichszego i mniejszego od wszystkich innych ludzi” (Np 12,3). Takie pokorne mniemanie o sobie współgra z ubóstwem duchowym i czyni człowieka podatnym na działanie Ducha Świętego.
Św. Franciszek podaje własne rozumienie pierwszego błogosławieństwa w napomnieniu zatytułowanym Ubóstwo ducha: „Błogosławieni ubodzy duchem, bo do nich należy królestwo niebieskie. Wielu jest takich, którzy oddając się gorliwie modlitwom i obowiązkom, nękają swe ciała licznymi postami i umartwieniami, lecz z powodu jednego tylko słowa, które zdaje się być krzywdą dla ich ciała, lub z powodu jakiejś rzeczy, której się ich pozbawia, wzburzają się i wpadają w gniew. Ci nie są ubodzy duchem. Kto bowiem jest rzeczywiście ubogi duchem, ten nienawidzi siebie samego i kocha tych, którzy uderzają go w policzek” (Np 14). W tym krótkim tekście podaje kryterium rozeznania rzeczywistego ubóstwa duchowego. Pełna gniewu i oburzenia reakcja na raniące słowo, lub pozbawienie jakiejś rzeczy, która wydaje się być należna, są miarodajnym znakiem, że osoba nie jest uboga duchem, nawet, jeśli jej zachowanie: modlitwa, post, umartwienie, zdają się na to wskazywać. Dla Biedaczyny ubogi duchem to człowiek, który świadomy swojej małości i zawodności nie stawia siebie na pierwszym miejscu, potrafi ustąpić i lekceważąc swoje potrzeby spieszy, by usłużyć innym, ponadto odpowiada miłością na lekceważenie czy prześladowanie. Takiego sposobu postępowania Franciszek nauczył się od Chrystusa i podobnie jak w przypadku wszystkich innych wskazówek udzielonych braciom, własnym życiem pokazał jak to napomnienie wypełnić w praktyce. Całkowicie przeświadczony o swoim grzechu, polecił umieścić w regule słowa: „I bądźmy mocno przekonani, że naszą własnością są tylko wady i grzechy”(1Reg 17,7). Wielokrotnie uniżał się podpisując swoje pisma: „ja, brat Franciszek, człowiek nieużyteczny i niegodne stworzenie Pana Boga”(LZ 47), czy „Franciszek, sługa wasz w Panu Bogu najmniejszy i godny pogardy”(LRz 1). Jego pokorne mniemanie o sobie dobrze charakteryzuje Tomasz z Celano: „I wiele rzeczy często w ten sposób czynił, by sobą doskonale wzgardzić i innych doprowadzić do pogardzania nim samym. Chwalony przez ludzi uważał się za najmarniejszego, a odrzucając ludzkie względy, zawoławszy jakiegoś brata nakazał mu pod posłuszeństwem, aby przeciw ludzkim względom i niezasłużonym pochwałom, które mu okazywano, wyrzekł ku niemu zniewagi. A kiedy ten przymuszony to czynił i nazywał go wieśniakiem i najemnikiem oraz nicponiem, uśmiechając się rozweselony święty odpowiadał: Niech Pan ci błogosławi, najdroższy synu, ponieważ mówisz najprawdziwsze rzeczy, i wypada aby takich słuchał syn Piotra Bernardone” (Vb 31). Julian ze Spiry dodaje: „Pragnąc także, aby wszyscy uważali go za całkowicie lichego, nie wstydził się wyznawać swoich grzechów w kazaniach, ale też jeśli coś złośliwego o kimś pomyślał, wyznając to temu, o kim myślał, pokornie prosił go o przebaczenie” (Jl 33,6). Grzech zawsze traktował poważnie i rzetelnie zabiegał o nawrócenie, a jednocześnie zachował zdrowy dystans do siebie i potrafił w prostocie śmiać się z własnych pomyłek. Przejął się ewangelicznym wezwaniem, by „nienawidzić samego siebie” (por. Łk 14,26) i słowa te zdaje się tłumaczyć w Liście do wiernych: „Powinniśmy również wyrzec się siebie samych i poddać ciała nasze pod jarzmo służby i świętego posłuszeństwa, jak to każdy przyrzekł Panu”(2LW 40). W Testamencie wyraził pełną dyspozycję względem przełożonego słowami: „I tak chcę być ujęty w jego rękach, abym bez jego woli wbrew posłuszeństwu nie mógł się poruszać ani cokolwiek czynić, gdyż on jest moim panem”(T 28).
Pragnął zająć ostatnie miejsce, by służyć innym na wzór Tego, który „ogołocił samego siebie przyjąwszy postać sługi”(Flp 2,7), stąd według Anonimu z Perugii: „dla wszystkich okazywał się poddanym i sługą”(De inceptione 37,7). Posłuszeństwo Bogu realizowane przez posłuszeństwo przełożonym oraz wzajemne posłuszeństwo braci: „niech przez miłość ducha chętnie służą jedni drugim i będą sobie posłuszni”(1Reg 5,14), jak również pokorna posługa innym świadczą o postawie małości i wyrzeczenia się siebie.
Rezygnacja z własnej woli stanowiła dla Biedaczyny element zasadniczy życia ubogiego i poświęconego Bogu, do czego zobowiązuje swych braci: „Bracia zaś, którzy są podwładnymi, niech pamiętają, że dla Boga wyrzekli się własnej woli. Dlatego nakazuję im stanowczo, aby byli posłusznymi swoim ministrom we wszystkim, co przyrzekli Panu zachowywać, a co nie sprzeciwia się ich sumieniu i regule naszej”(2Reg 10,2-3). Św. Bonawentura chcąc wytłumaczyć Franciszkową koncepcję zupełnego wyrzeczenia, a tym samym najwyższego ubóstwa, przypisuje mu słowa: „W żaden sposób nie wyrzeka się doskonale świata ten, kto w zakamarkach swego serca zostawia choćby najmniejsze miejsca dla własnego sposobu myślenia”(LegM VII,2,2). Dla osiągnięcia ubóstwa duchowego konieczne jest dobrowolne zrzeczenie się możności bycia wielkim i podziwianym w oczach innych oraz rezygnacja z tzw. światowej roztropności, co wyjaśnia List do wiernych: „Nie powinniśmy być mądrymi i roztropnymi według ciała, lecz raczej bądźmy prostymi, pokornymi i czystymi. I miejmy w pogardzie i poniżeniu nasze ciała, bo wszyscy z własnej winy jesteśmy nędzni i zepsuci, cuchnący i robaki”(2LW 45). Skutkiem zupełnego wyrzeczenia jest upodobnienie do ofiary Syna Bożego, gdyż taki człowiek „nagi oddał się w ramiona Ukrzyżowanego”(LegM VII,2,1), stał się czystym i posłusznym narzędziem w Jego ręku, jak zupełnie ogołocony Chrystus w rękach swego Ojca. Do takiej dyspozycyjności Franciszek zachęca wszystkich braci: „I przygotowujmy w sobie mieszkanie i miejsce pobytu Temu, który jest Panem Bogiem Wszechmogącym, Ojcem i Synem i Duchem Świętym” (1Reg 22,27).
Hebrajski odpowiednik anawim עֲנָוִים wskazuje na osoby skrzywione, tzn. zgięte, pokonane, obciążone. Na początku ewangelicznej drogi Franciszek obrzucany przekleństwami przez własnego ojca (por. 3Soc 23) doświadczył też wrogości i odrzucenia ze strony mieszkańców Asyżu (por.3Soc 16,4). On jednak nic nie robiąc sobie z kpin, z żarliwością ducha dziękował Bogu”(3Soc 21,10). To postawa ubogiego w duchu, który podobnie jak w mentalności ST wierzy, że Bóg jest jego obroną, stoi po jego stronie. Słowa: „Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje”(Mt 19,26), rozpoczęły ewangeliczną drogę Biedaczyny i zobligowały do zmiany dotychczasowego sposobu życia, który polegał na samodzielnym wyznaczaniu celów i wytrwałym realizowaniu ich przez codzienny wysiłek. Drugie wskazanie z tej Ewangelii „Jeśli chcesz być doskonały, idź sprzedaj co masz…”(Mt 19,21) zapraszało go do nowej jakości życia pod warunkiem rezygnacji z samostanowienia. Tak rozpoczęła się Franciszkowa droga wstępowania w ślady Chrystusa, w postawie pielgrzyma zdążającego do niebieskiej ojczyzny, wolnego od ziemskich przywiązań, do czego wzywa w regule: „Bracia niech niczego nie nabywają na własność: ani domu, ani ziemi, ani żadnej innej rzeczy. I jako pielgrzymi i obcy na tym świecie, służąc Panu w ubóstwie i pokorze, niech ufnie proszą o jałmużnę”(2Reg 6,1-2). By ugruntować w braciach tą postawę bycia pielgrzymem, pouczał ich: „kodeks pielgrzymów jest następujący: zamieszkanie pod cudzym dachem, pragnienie powrotu do ojczyzny i spokojne odbycie podróży”(LegM VII,2,4-5).
W Liście do zakonu Franciszek zachęca wszystkich braci do przyjęcia postawy uniżenia na wzór uniżonego, pokornego Chrystusa, po czym wzywa: „Nie zatrzymujcie więc niczego z siebie dla siebie, aby was całych przyjął ten, który cały wam się oddaje”(LZ 29). By zrozumieć te słowa, należy wsłuchać się w treść Napomnienia 17: „Błogosławiony jest ten sługa, który nie wynosi się z powodu dobra, jakie Pan mówi i czyni przez niego, bardziej niż z tego, jakie Pan mówi i czyni przez innego” (Np17,1). Franciszek był przekonany, że wszelkie dobro pochodzi od Boga i pozostaje Jego własnością, a człowiek powinien oddawać Mu je w hołdzie wdzięczności i uwielbienia wystrzegając się przywłaszczania sobie Bożych darów. Jeszcze jaśniej tą myśl wyraził w 1Reg: „Dlatego przez miłość, którą jest Bóg, błagam wszystkich moich braci kaznodziejów i tych, którzy się modlą, i tych, którzy pracują, tak kleryków, jak i nie-kleryków, aby się starali uniżać się we wszystkim, aby się nie chełpili ani nie cieszyli i nie wynosili się w duchu z powodu dobrych słów i uczynków ani nawet z żadnego dobra, jakie Bóg niekiedy czyni lub mówi i dokonuje w nich i przez nich”(1Reg 17,5-6). Ubogi duchem to dla Franciszka ten, który wszelkie dobra oddaje Temu, do którego one należą - Bogu. Jest świadomy swej niegodności i wdzięczny, że Bóg pozwolił mu korzystać z darów swej dobroci. Może za Biedaczyną powtarzać słowa uwielbienia: „I wszelkie dobro odnośmy do Pana Boga najwyższego i uznawajmy za Jego własność, i dziękujmy za wszystko Temu, od którego pochodzi wszelkie dobro. I On sam, najwyższy, jedyny i prawdziwy Bóg, niech ma, odbiera i otrzymuje wszelką cześć i uszanowanie, wszelkie uwielbienia i błogosławieństwa, wszelkie dziękczynienia i chwałę, On, który jest wszelkim dobrem, który sam jest dobry”(1Reg 17,17-18).
fot. s. Fides Rozum CMBB
[1] Wszystkie cytaty biblijne w tej książce wg Biblia Tysiąclecia, wyd.V, wyd. Pallotinum, Poznań 2000.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz