Ta, której po Chrystusie ufał najbardziej(LegM IX,3)
„Jedno „Maryja” wypowiedziane choćby z duszy pogrążonej w
ciemnościach, oschłościach, a nawet nieszczęściu grzechowym, jakież echo
wywołuje w Jej sercu tak bardzo nas kochającym. I im dusza jest nieszczęśliwsza,
pogrążona w winach, tym bardziej troskliwą opieką otacza ją ta Ucieczka
biednych nas grzeszników.”[1]
To słowa, które św. Maksymilian Kolbe napisał w jednym ze swych listów. W jego
myśleniu nic nie stało na przeszkodzie, by kult maryjny rozszerzyć na cały
świat: bariery językowe, różnice kulturowe, a nawet religijne. Problemem nie
były także środki finansowe czy ciężka praca. Wszystko to powierzał z ufnością Niepokalanej,
a Ona sprawiała, że trudności w niezwykły sposób ustępowały. „Szaleniec
Niepokalanej”- to określenie przylgnęło do Maksymiliana już za życia i wydaje
się niezwykle trafne. Swe ewangeliczne powołanie do Służby Bożej zdecydował się
realizować jako duchowy syn św. Franciszka z Asyżu. Będąc żarliwym miłośnikiem
Matki Bożej, stał się w krótkim czasie propagatorem Jej kultu, który zajął
centralne miejsce w duchowości kolbiańskiej.
Przyglądając się z uwagą fenomenowi maryjnej
pobożności św. Maksymiliana, postanowiłam odnaleźć jej genezę w szerszym
kontekście, jakim jest duchowość franciszkańska. To doprowadziło mnie do
odkrycia głębokiej więzi św. Franciszka z Maryją, oraz miejsca, jakie wyznaczył
Jej w serafickiej duchowości. Głębokie nabożeństwo do Matki Bożej widoczne jest
już na początku jego ewangelicznego życia. Po tym, jak kierując się Bożym
wezwaniem odbudował niewielkie kościoły: św. Damiana oraz św. Piotra, udał się
na miejsce zwane Porcjunkulą, po czy zamieszkał w pobliżu zrujnowanej kaplicy
poświęconej Matce Bożej. Ze względu na głęboką cześć, jaką żywił wobec Maryi,
postanowił tam pozostać oraz własnoręcznie odnowić opuszczoną kapliczkę. Choć w
tym odosobnionym miejscu prowadził życie pustelnicze, doświadczał częstych wizyt aniołów zgodnie z tytułem kościółka,
który od najdawniejszych czasów nosił nazwę Matki Bożej Anielskiej. To właśnie tam stopniowo
krystalizowało i wzmacniało się jego ewangeliczne powołanie, w czym Maryja
miała swój szczególny udział, gdyż zgodnie z relacją św. Bonawentury: „ zanosił
nieustanne błagania do Tej, która poczęła Słowo pełne łaski, by raczyła stać
się jego Opiekunką”(LegM III,1,1). Trwając
w pokornej postawie u stóp Maryi, dniem i nocą rozważał Jej udział w ofierze
Chrystusa, a szczególnie ubóstwo i posłuszeństwo, które uczyniły ją tak podobną
do Zbawiciela. Każdego dnia wzmacniała się ich szczególna więź miłości, u
podstaw której znajdowała się postawa ufności oraz wdzięczność, że jak powiadał: „Pana Majestatu uczyniła naszym bratem”(Mem 198,1). Maryja od początku
towarzyszyła mu na drodze poznawania i naśladowania Chrystusa jako Ta, która
stojąc obok Syna, odczytuje Jego pragnienia i w pokorze realizuje je
uczestnicząc w zbawczym dziele. Codziennym rozważaniom o Chrystusie niezmiennie
towarzyszyła pamięć o Jego Matce będącej wzorem do naśladowania i odbiciem Jego
piękna. Pewnego dnia, podczas Mszy Świętej usłyszał fragm. Ewangelii o
rozesłaniu uczniów na głoszenie Dobrej Nowiny. Oświecony łaską Ducha Świętego
zrozumiał, że słowa te skierowane są bezpośrednio do niego, więc przepełniony
ogromną radością wykrzyknął: „To jest
to właśnie – czego pragnę, to, czego pożądam całą swoją istotą!”(LegM3,3). Tak Porcjunkula stała się
kolebką franciszkanizmu, świadkiem narodzenia nowego sposobu życia zapoczątkowanego
przez Franciszka i kontynuowanego przez licznych jego naśladowców. Św.
Bonawentura ukazał go jako ojca ewangelicznej rodziny, a łaskę jego powołania, jako owoc zbawczego posłuszeństwa
Niebieskiej Matki, bowiem jak napisał: „dzięki pomocy Tej, która dała Zapłatę
za nasze zbawienie, zasłużył sobie na to, że znalazł drogę doskonałości, przez
otrzymanie od Boga ducha ewangelicznej prawdy”. (Legm2,1). Porcjunkula stała się dla Franciszka bezpiecznym schronieniem, do którego systematycznie
wracał. Tam przyprowadził swoich pierwszych dwunastu towarzyszy, by w miejscu, gdzie „dzięki zasługom
Matki Bożej powstał Zakon Braci Mniejszych, otrzymać również Jej pomoc w
rozwoju.”(LegM4,5,1). Zawierzając Maryi siebie oraz nowopowstałą rodzinę zakonną,
był przekonany, że jego trwałość i rozwój uwarunkowane są podtrzymywaniem
synowskiej relacji z Matką, która nie tylko patronuje minoryckiemu braterstwu w
ogólności, ale też z troską pochyla się nad każdym z osobna bratem.
Wspólnota
braci mieszkająca przy Porcjunkuli , z woli Franciszka miała wyróżniać się świętością
życia i wiernością pierwotnym ideałom. Przewidując mające nastąpić w
przyszłości rozluźnienie dyscypliny oraz odejście od początkowej gorliwości, Franciszek
wyraził w obecności ministra generalnego pragnienie, by w Testamencie polecić
kościół Matki Bożej szczególnej opiece braci. Wypowiedział wówczas słowa
świadczące o przywiązaniu i szczerej ufności w Jej matczyne wstawiennictwo: „
Chcę, żeby ten klasztor był zwierciadłem i dobrym przykładem dla całego zakonu
i jakby swego rodzaju świecznikiem przed tronem Bożym i przed błogosławioną
Dziewicą” (CAss56,48). Świadomy
własnej słabości i przemijalności, Maryję ustanowił „Rzeczniczką Zakonu i pod
jej skrzydła powierzył swych synów, których miał opuścić, by aż do końca otaczała opieką i
ochraniała.”(Mem 198,3). W obliczu
zbliżającej się śmierci prosił, by przeniesiono go na noszach z pałacu biskupa
Asyżu do Porcjunkuli, bowiem pragnął umrzeć w otoczeniu swoich braci, pod dającym
poczucie bezpieczeństwa czułym spojrzeniem Matki Bożej. Zbliżającą się śmierć
przyjął z głębokim spokojem oraz ufnością, że dzieło życia oraz ukochanych
braci pozostawia w miłosiernych dłoniach Matki. Z szacunku wobec miejsca będącego świadkiem narodzin nowej
rodziny zakonnej w Kościele, a także na wskutek nadprzyrodzonego poznania, że
jest ono szczególnie bliskie Maryi, Franciszek polecił braciom, by nigdy nie
opuścili Porcjunkuli, oraz każdego roku gromadzili się tam na kapitule,
podobnie jak apostołowie wokół Maryi. W ten sposób świadomie nawiązał do
wydarzenia Pięćdziesiątnicy.
Świadectwem,
jak ważną rolę Maryja odegrała w kształtowaniu się Franciszkowej pobożności,
jest duża częstotliwość, z jaką wspomina o Niej, w swoich pismach. Szczególnie godna
uwagi jest modlitwa zatytułowana Pozdrowienie
Błogosławionej Maryi Dziewicy będąca
apoteozą Maryi, oraz podkreśleniem Jej znaczenia w historii zbawienia. Tekst
obfituje we wzniosłe tytuły, którymi Franciszek koronuje Maryję, np. Matka
Boga, święta Królowa, Dziewica uczyniona Kościołem, Szata Jego, Pałac i
Przybytek, Dom i Służebnica. We wszystkich rękopisach modlitwa ta umieszczona
jest w połączeniu z tekstem zatytułowanym Pozdrowienie
cnót, stąd przyjmuje się, że zgodnie z myślą świętego cnoty te zdobią
Maryję, będącą ich Pierwowzorem i ucieleśnieniem. Także inna modlitwa, może
mniej kunsztowna, za to szczególnie przez Franciszka ceniona, stanowiąca bowiem
antyfonę do codziennie powtarzanych psalmów
Oficjum o Męce Pańskiej, rzuca światło na jego duchowość, gdyż zawiera
wyjątkowe, nie spotykane dotąd w Tradycji określenie „Oblubienica Ducha
Świętego.” Świadczy ono o tym, że ten, który mówił o sobie: „jestem człowiekiem
nie mającym wiedzy i niewykształconym”(LZ39), w rzeczywistości posiadał
nadprzyrodzone poznanie Bożych tajemnic przeżywanych dogłębnie i całościowo.
Maryję przyjmował w łączności z tajemnicą Wcielenia, jako Tą, która pokornie
poddając się działaniu Ducha Świętego zostaje przez Niego przemieniona w matkę
Chrystusa. Świadomy, że jak Syn Boży narodził się mocą Ducha Świętego w łonie
Maryi Matki, tak samo może i pragnie narodzić się w sercach wszystkich
wierzących. Echo tej koncepcji odnajdujemy Liście
do wiernych, gdzie droga pokuty przyrównana została do misji Maryi –
Oblubienicy Ducha świętego: „Oblubieńcami jesteśmy, gdy dusza wierna łączy się
w Duchu Świętym z Panem naszym Jezusem Chrystusem”(1LW8). Nieco dalej Maryja przedstawiona jest jako prototyp
naszego macierzyństwa wobec Chrystusa i innych ludzi: „ Matkami [jesteśmy], gdy nosimy Go w sercu i ciele naszym przez
miłość Boską oraz czyste i szczere sumienie; rodzimy Go przez święte uczynki,
które powinny przyświecać innym jako wzór” (LW10).
Choć relacja
Franciszka z Maryją realizowała się w duchowej przestrzeni niedostępnej dla
zewnętrznych obserwatorów, to jednak dla wszystkich była oczywista, gdyż
zgodnie ze świadectwem Tomasza z Celano: „ odprawiał dla Niej osobne chwalby,
zanosił modlitwy, ofiarowywał uczucia tak wiele i takich, że ludzki język nie
zdoła wypowiedzieć”(Mem 198,2). Spośród świąt maryjnych szczególnie czcił
Wniebowzięcie, do którego przygotowywał się 40-dniowym postem. Jego wrażliwa i
ekspresyjna natura, oraz wrodzona skłonność do empatii znajdowały swój wyraz w
postawie otwartości i życzliwego współczucia potrzebującym, nie tylko w
kontaktach międzyludzkich, lecz także w relacji z Chrystusem i Jego Matką.
Tomasz z Celano pozostawił opis cennego dla badaczy duchowości Biedaczyny
epizodu, który miał miejsce w pustelni w Greccio. Mianowicie, gdy podczas
posiłku jeden z braci wspomniał o niedostatku Maryi i Jej Syna, Franciszek
„natychmiast zerwał się od stołu, wybuchnął bolesnym szlochem i gorzko płacząc
resztę chleba zjadł na gołej ziemi.”(2 Cel 199,5).
Szczególną
rolę Maryi Franciszek dostrzegał nie tylko w powstaniu I, ale także II Zakonu,
bowiem to właśnie w Porcjunkuli osobiście dokonał obłóczyn św. Klary,
poślubiając ją Chrystusowi.(Lg 8). Maryję stawiał siostrom za wzór jako Tą,
która dla niego samego stała się inspiracją ewangelicznego ubóstwa. Ostatnia
wola , którą napisał przeczuwając zbliżającą się śmierć, zawiera żarliwą
deklarację: „Ja maluczki brat Franciszek pragnę naśladować życie i ubóstwo Pana
naszego Jezusa Chrystusa i Jego Najświętszej Matki” (OWK 1). W innym tekście
dedykowanym klaryskom jako nagrodę za wierność ewangelicznym wskazaniom,
obiecuje udział w niebieskiej chwale Maryi: „ten bowiem trud okaże się bardzo
drogi. Każda będzie Królową w niebie ukoronowaną wraz z Dziewicą Maryją.”(ZUbP).
W refektarzu starego, XVI-wiecznego klasztoru kapucynów w Camerino
znajduje się obraz, trafnie odzwierciedlający jeden z kluczowych komponentów
duchowości franciszkańskiej. W centrum Matka Boża ubrana w intensywnie czerwoną
suknię oraz płaszcz przypominający rozgwieżdżone niebo, rozpostarty na kształt
namiotu i podtrzymywany przez dwóch aniołów. Pod nim chronią się kapucyńscy
nowicjusze, na których twarzach widnieje spokój i płynące z zawierzenia Maryi
poczucie bezpieczeństwa. To bardzo dobre przedstawienie prawdy, że kult Matki
Bożej tak istotny w życiu św. Franciszka, został przekazany wstępującym w jego
ślady jako bezcenne dziedzictwo.
Słowa, które
Franciszek wypowiedział do swoich pierwszych braci: „Za przykładem Jego [Chrystusa] i Jego Najświętszej Matki
wybraliśmy drogę autentycznego ubóstwa.”(CAss51,6),
stały się myślą przewodnią, programem na drodze do świętości dla wielu
naśladowców Biedaczyny. Są wśród nich m. in: bł. Jan Duns Szkot OFM, który jako
pierwszy wysunął tezę o niepokalanym poczęciu Maryi; o.Pio OFM cap, który
niemal nie rozstawał się z różańcem, nazywając go najskuteczniejszą bronią
przeciw szatanowi; św. Maksymilian Maria Kolbe OFM Conv, pragnący rzucić cały
świat do stóp Maryi; św. Weronika Giuliani OSC Cap, która pisząc Dziennik
duszy, wiernie notowała dyktowane jej przez Maryję słowa; św. Albert
Chmielowski, który organizację każdego nowo otwartego przytuliska dla
bezdomnych, rozpoczynał od zawieszenia na ścianie skromnego obrazka Matki Bożej
Częstochowskiej; czy o. Honorat, który wszystkie 26 powołanych przez siebie
zakonnych zgromadzeń, zawierzył opiece Matki Bożej.
Choć każdy z
tych wyjątkowych świętych, na swój sposób odczytał i zrealizował franciszkański
charyzmat, dla wszystkich Maryja była jasnym znakiem i pewnym drogowskazem. Na
przestrzeni niemal 8 wieków trwania w Kościele franciszkańskiego charyzmatu, Maryja
wciąż zajmuje przygotowane Jej przez Franciszka, zaszczytne miejsce, oraz jest
gwarantem piękna i prawdziwości tej drogi.
s. Chrystiana A.Koba
CMBB
[1] T.
Terlikowski „Maksymilian Maria Kolbe. Biografia świętego męczennika” wyd.
esprit, Kraków 2017
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz